Gdy w zeszłym roku wypożyczałam Siostry Bronte, pani w bibliotece powiedziała, że jest jeszcze inna biografia sióstr - Na plebanii w Haworth, ale wtedy byłam całkiem zdecydowana, co chcę wziąć. Teraz, po przeczytaniu Shirley bardzo chciałam wrócić na wrzosowiska i przypomniałam sobie o tej biografii. Zamówiłam, przywiozłam do domu i zaczęłam czytać...
Z tego, co pamiętam, Siostry Bronte była czymś w rodzaju dopowiedzenia do tej biografii, i faktycznie, ta książka jest kilka razy grubsza, no i bardzo dokładna. Poznajemy wszystko od samego początku - najpierw rodziców i przodków genialnego rodzeństwa, potem otoczenie, w którym siostry i brat spędzili większość swojego życia, i to, jak to życie spędzali. Swoją drogą fascynujące jest to, że szarą i nijaką egzystencję na plebanii te samotne dzieci zastąpiły sobie niesamowitymi światami swojej wyobraźni... Ten fragment biografii (jak i ten dotyczący wydawania dzieł) mogłabym czytać cały czas od początku i jeszcze raz, i jeszcze... :)
Postanowiłam, że muszę kiedyś pojechać do Haworth zobaczyć miejsce, w którym powstawały moje ukochane powieści, pospacerować po wrzosowiskach... Na razie jednak wybrałam się z książką na spacer tam, gdzie w zeszłym roku, żeby zrobić zdjęcia :) Nazbierałam jesienne liście, znalazłam dziką jabłonkę (te małe jabłka na zdjęciach zebrałam na spacerze, dobre były :] ), a w domu, przy herbacie znalazłam muzykę, która umili Wam czytanie tego posta :)
Ale wróćmy do książki.
Biografia zawiera bardzo fajne dodatki - Notę o Kościele anglikańskim, wbrew pozorom bardzo przydatną - to taka dodatkowa moc przy czytaniu angielskich książek. Swoją drogą, nie przypuszczałam, że religia ma tak ogromny wpływ na angielską literaturę! Mniej więcej tak duży, jak na naszą, polską - historia.
Drugim dodatkiem są ilustracje ^^ Czyli coś, co bardzo lubię. Mamy tam m. in. fotografię ojca sióstr i wnętrza ich domu (na zdjęciu poniżej: portret Charlotty i jadalnię).
Poza tym książka ma miękką ^^ i dość ładną okładkę.
Ogromną zaletą biografii są bardzo dokładne opisy otoczenia i zachowań sióstr oraz przytaczanie licznych cytatów z listów i notatek urodzinowych, które pisywały Emilia i Anna. Dzięki temu można dokładniej poznać pisarki, zrozumieć motywy ich działania i mechanizm powstawania kolejnych powieści. Ponadto książka nie jest przeładowana suchymi faktami - czyta się ją przyjemnie i z chęcią powraca do niej po przerwaniu lektury.
na zdjęciu kopia notatki urodzinowej Emilii z 1837 ♥ |
Dla mnie Na plebanii w Haworth była jedyną przyjemnością, na którą pozwalałam sobie podczas praktyk (praca to straszna rzecz - zabiera cały czas i nie zostawia już nic na indywidualne pasje i prowadzenie bloga :/ ). Biografia wygrała m. in. z internetem :P więc jest na prawdę wciągająca. Wracałam do domu i czytałam ją leżąc w łóżku, zazwyczaj podczas czytania zasypiałam (ze zmęczenia) i budziłam się potem z książką w ręce :D Ale z drugiej strony była to bardzo fajna lektura na praktyki. Ja pracowałam w tym samym czasie (no i zawodzie :/ ), co Charlotta Bronte, więc czytanie i myślenie o mojej ulubionej pisarce było dodatkową motywacją do pracy i dodawało godzinom tam spędzonym dziewiętnastowiecznego koloru :)
Zaskakujące były dla mnie cytaty z młodzieńczej twórczości sióstr - myślałam, że te małe książeczki, które wyszły spod równie małych rąk zaginęły, albo zostały zniszczone (bo w biografii, którą czytałam poprzednio niewiele o nich było), a tymczasem są i w dodatku, czytając Na plebanii w Hawotrh, możemy poznać ich treść :)
Równie miłym zaskoczeniem były tłumaczenia niektórych wierszy pisarek. Bardzo zaciekawiły mnie Wiersze gondalowe Emilii Bronte. Szkoda, że nie ma polskiego tłumaczenia całości, ale i tak dobrze, że możemy zajrzeć w poetycki świat autorki Wichrowych wzgórz, przeglądając tę biografię.
(Tutaj możecie zobaczyć rękopis poezji Emilii)
Książka zdradza też znacznie więcej sekretów rodziny dotyczących brata Charlotty, Emilii i Anny - Branwella, i wpuszcza trochę światła w jego mroczne życie i zmarnotrawiony talent.
Oprócz tego poznajemy lepiej przyjaciółki Charlotty i jej relacje z mężczyznami - ukochanym profesorem, wydawcami, podziwianym przez nią pisarzem Thackerayem (wzbudził u mnie ogromną sympatię, chyba czas poszukać jakichś książek ;> ) i przyszłym mężem, który tutaj nie okazuje się zły. W czytanej wcześniej biografii małżeństwo Charlotty jawiło się jako nieudane - tutaj jest odwrotnie, niemniej przeraziło mnie, gdy przeczytałam, że Charlotta musiała poprosić swojego męża o pozwolenie, gdy chciała popatrzeć na ocean :O
Pozostaje pytanie czy biografia ma jakieś wady - ma. Czyta się ją dobrze i jest bardzo inspirująca, ale mam wrażenie, że zakończenie wyraźnie odróżnia się od reszty i to na niekorzyść, poza tym... autorka chyba nie lubi Charlotty (?), a przynajmniej jest dla niej bardziej surowa, niż dla reszty bohaterów opowieści...
Trudno, to niewielka wada. Ostatecznie po przeczytaniu tej biografii mam miłe wspomnienia i bardzo polecam ją wszystkim, którzy chcą lepiej poznać zarówno świat wykreowany przez niepozorne siostry z wrzosowisk, jak i ten, w którym żyły
8/10