...czyli słówko o osiemnastowiecznych trzewikach.
Ostatnio, gdy znów poraniłam sobie stopę w butach na obcasach (trzeba było nie nosić glanów w młodości, toby stopy były już przyzwyczajone :P ), przypomniało mi się, że nie tylko w dzisiejszych czasach kobiece buty są tak niemiłosiernie niewygodne. I wpadłam na pomysł tego posta - drugi o bucikach dziewiętnastowiecznych też się kiedyś pojawi.
W sumie buty są chyba najlepszym przykładem na to, jak powinno się uważać z filmami kostiumowymi: te na pierwszym obrazku i pierwsze od prawej na drugim pochodzą z Marii Antoniny - na potrzeby filmu zaprojektował je Manolo Blahnik i, jeśli porównamy je z oryginalnymi pantofelkami, od razu zauważymy różnicę ;>
Osiemnastowieczne trzewiki* były wykonane ze skóry, drewna (obcas) i materiału potrzebnego do pokrycia buta - ten był najczęściej wzorzystym jedwabiem. Buty były szalenie drogie i ich jakość oczywiście świadczyła o pozycji społecznej - dlatego osiemnastowieczne elegantki tak często odsłaniają stopy na obrazach.
Mimo to, pantofelki były koszmarnie niewygodne! Przede wszystkim nie było modeli na lewą i prawą stopę - oba buciki wyglądały tak samo. Poza tym obcas (w porównaniu do współczesnych modeli) przesunięty był jakby na środek buta, a podeszwa nie była utwardzana, więc bieganie, a nawet chodzenie w tych butach nie należały do najłatwiejszych...
Obcasy bywały różne - masywne (I poł. XVIII w.) i smukłe, wyższe i niższe (im bliżej wieku XIX), ale wszystkie były podobnie ukształtowane - grubsze bliżej stopy i z głębokim wygięciem w tyle. Natomiast przód butów najczęściej przyjmował kształt szpiczasty, co również nie było zbyt wygodne i zdrowe dla stopy.
Pantofelki były za to pięknie zdobione materiałowymi aplikacjami bądź haftem. Do zapięcia służyły bogate klamry lub wstążki umieszczane na specjalnych patkach i w ten sposób podtrzymujące but.
No cóż... biorąc pod uwagę względy praktyczne, wiersz gołąbków z osiemnastowiecznej bajki o Kopciuszku (ale w wersji braci Grimm ;> ) mówi chyba o tych pantofelkach całą prawdę:
Krew płynie z trzewiczka!...
Trzewiczek za mały,
a prawdziwa narzeczona
w domu zostawiona!...
Ale za to są ładne :) Podobają się Wam te pantofelki? Ja przyznam, że oszalałam na punkcie tych błękitnych z trzeciego obrazka... Czas poszukać czegoś podobnego w zwykłym sklepie (a to nie będzie wcale takie łatwe głównie ze względu na kształt obcasa...).
___________________________________________________________________
* Oryginały, które widzicie na blogu pochodzą z MET, Kioto Institute i prywatnych kolekcji.