28 kwietnia 2013

Sukienkowa wishlista ♥

Uznałam, że w majowy weekend złamię moje postanowienie poświęcania 100% czasu na pracę mgr i wreszcie napiszę coś na blogu :) Może nawet uda mi się stworzyć coś na zapas, żeby mój buduar nie stał pusty do czerwca. Mam też w planach odświeżenie wyglądu strony, paska bocznego (tam jest chyba straszny bałagan...) i kilka innych kosmetycznych zmian. Ale to potem. Teraz czas na...



W którymś z tagów pojawiło się pytanie o sukienkę, którą najbardziej chciałabym mieć. Napisałam wtedy, że był kiedyś pomysł na taki post, a Eleonora Amalia wyraziła chęć poznania moich kostiumowych chciejstw, więc oto i one! 
Muszę jeszcze zaznaczyć, że to stroje, które chcę i planuję uszyć najpierw (plan na całe lata :P ). Myślę, że jak już je będę miała, to zrobię kolejny taki post, a w nim nowe sukienki, m. in. delikatną empirową, może jakąś nową regencyjną... ale to na razie nie są pragnienia, tylko takie rozważania z gatunku a może kiedyś...
A! I jeszcze jedno: posty o samych sukienkach oczywiście będą później, cierpliwości, taki już ten mój buduar po prostu jest - chaotyczny :D

Zacznijmy chronologicznie. Na pierwszy ogień idzie...

Sukienki z hats and laces i z MET

Wybrałam właśnie tę, bo tył można łatwo podpiąć, tworząc alternatywną odmianę innej osiemnastowiecznej sukienki - poloneski. Robe a l`Anglaise urzeka mnie swoją prostotą, gładkością linii, oszczędnością w ozdobach. Dekolt można ożywić muślinową chustką fichu. Rękawy zdobią skromne agażanty, tudzież riuszki. Opcjonalnie można przewiązać sukienkę w pasie lub dodać medalionową broszkę. Uwielbiam robe a l`Anglaise właśnie za to, że ma tyle twarzy. Z każdym detalem można zmienić jej charakter i przez to dopasować ją do różnych okazji. Poza tym jej krój kojarzy mi się z obrazami moich ulubionych malarzy osiemnastowiecznych: Reynoldsa i Gainsborough :)


Drugą sukienką, którą bardzo chcę mieć jest Chemise a la Reine. Ta muślinowa koszulka kokietuje swoją prostotą, lekkością i wdziękiem. Jest piękna! Kojarzy mi się z łagodnym popołudniem w Petit Trianon, zbieraniem truskawek, leżeniem z książką na trawie i słuchaniem szczebioczących ponad głową ptaków...
Jak to zwykle w osiemnastym wieku bywało, sukienki przejmowały cechy innych i różne modele płynnie mieszały się ze sobą, wnosząc do mody nową jakość. Tak więc moim wymarzonym typem jest fuzja chemise z gaulle (tu ukłon w stronę atelierpolonaise za uświadomienie, że gaulle jest oddzielną sukienką, a nie rodzajem chemise, jak dotąd myślałam). Taką właśnie sukienkę nosiła filmowa księżna Polignac w Marii Antoninie:



Ta sukienka jest po prostu niesamowita, spójrzcie tylko, jak cudownie otacza talię i biodra, uwydatniając to, co w kobiecej sylwetce najładniejsze! W dodatku przewiązanie w pasie można zmieniać zależnie od nastroju :3

Sukienkę regencyjną już mam. Wyszła jako-tako, choć babcia starała się ze wszystkich sił :) Teraz żałuję, że talia jest tak nisko, pasek będę wypruwać, denerwuje mnie, jak sukienka układa się na piersiach (bo materiał za ciężki wybrałam -_- ) i kolor też nie bardzo pasuje do mojej karnacji, ech... Jak widać, człowiek uczy się na błędach...

Czas na wiek XIX. Na pierwszy ogień idzie...





Przepiękna sukienka z Jane Eyre, w której moja ulubiona bohaterka grała z podopieczną w badmintona :) Tutaj macie dokładniejsze zdjęcia: 1, 2, 3, niestety w innej jakości ich nie ma, więc na razie trzeba się zadowolić tym, co znalazłam. Jak się przyjrzycie, kreacja ma śliczne wiązanie w pasie i delikatny deseń na jasnoszarym materiale. Z lewej na dole macie inną sukienkę, może wezmę z niej dekolt, ale jeszcze nie jestem co do tego przekonana. Ta sukienka jest chyba na ostatnim miejscu w kolejce do uszycia, więc mam czas :)




Na koniec prawdziwe cudo! W tagowym poście pisałam o sukience, którą Margaret Hale miała na wieczorze u Thorntona. Podobną sukienkę miała Blanka Ingram w wersji Jane Eyre z 2011 roku. Gdy na nią patrzę, zachwycam się wystającymi, lekkimi jak mgiełka rękawkami, śliczną, falbaniastą bertą, niezbyt rozłożystym układem sukni... W mojej wersji będzie lawendowa (jak blog, może bardziej pastelowa) i oparta na małej krynolinie - chciałabym pójść bardziej w połowę lat 50. Tę sukienkę chcę najbardziej ze wszystkich, ale też jest na tyle skomplikowana w kroju, że pewnie dużo czasu upłynie, zanim się odważę za nią zabrać. 

Poszukując zdjęć sukienki, natknęłam się na cały album zdjęciowy z sukienkami z filmu i szkice kostiumologa, które mogą okazać się pomocne w konstrukcji sukni ;>

Poniżej dwie wersje podobnej sukienki z połowy lat 50.:

Obie znalazłam na stronie pinterest.com (1, 2)


I to by było na tyle :) Ciekawa jestem, co o nich myślicie. Macie może chrapkę na którąś z nich?

Całusy! :*

14 kwietnia 2013

Tagowy kwiecień

Znowuż tag, z czego bardzo się cieszę, bo dzięki niemu blog na czas pisania mgr się nie kurzy. Otagowała mnie Fobmróweczka, a zabawa nosi nazwę...





Pytania do mnie:

1. Jaką epokę w historii mody kochasz, a jakiej nienawidzisz?

Kocham oczywiście wiek XIX, który spełnia moje wszystkie oczekiwania co do strojów: lekkie sukienki regencyjne, wspaniałe suknie na krynolinach... do pełni szczęścia brakuje tylko strojów z ostatniego ćwierćwiecza XVIII w. (chemise a la Reine i parę innych, o których napiszę, jak uporam się z pracką).
Nienawidzę... hmm... inne epoki są mi właściwie całkiem obojętne i nie interesują mnie... ale jeśli mam coś wymienić, to nie lubię strojów ukrywających kobiecą sylwetkę, mody lansującej chłopięce kształty u kobiet (bardzo szczupła budowa ciała, mały biust i biodra, brak wcięcia w talii), a więc - mody międzywojennej i niektórych obecnych trendów (ten filmik najchętniej puściłabym wstecz, "od tyłu". Ale się dziewczyna oszpeciła -_- ).

2. Jakie masz inne pasje poza tematyką bloga?

No, to czas się przyznać ;) Piszę wiersze. Od wielu lat doskonalę warsztat i z tego, co jest teraz jestem dość zadowolona (a bywam krytyczna bardzo, potrafię jedno wierszydło poprawiać przez kilka miesięcy, zanim osiągnie zadowalający stan). Aktualnie pracuję też nad debiutanckim tomem, a od czasu do czasu można te moje twory usłyszeć na wieczorkach poetyckich. Mam w planach stworzenie drugiego, wierszowego bloga. Dam znać, jak będzie gotowy :)
Oprócz tego tworzę też prozę, ale tak, jak tę poetyzującą spisuję, tak moje opowieści i fabuły pozostają niewypowiedziane, szkoda. Może kiedyś zacznę je nagrywać i spisywać z dyktafonu?

3. Ulubiona piosenka / utwór wszech czasów? (link do YT mile widziany :) )

Dla mnie takim uniwersalnym utworem jest Preludium h - moll Chopina. Ten utwór powraca co jakiś czas do mojego życia i jest zawsze ponad inną muzyką. Jest doskonały, nie potrzebuje żadnych dodatkowych słów.



Ale, nie byłabym sobą, gdybym nie podzieliła się też moim najnowszym odkryciem z dziedziny muzyki pop :) (wiem, trochę nie na temat tagu, ale po prostu muszę :D )
Birdy. Wpadłam na nią przypadkiem i oczarował mnie teledysk, taki trochę w janeeyrowatej estetyce, do tego dziewczyna ma ładną, pastelową barwę głosu i bardzo dojrzale (nagrywała płytę mając 15 lat :O ) śpiewa.


Piosenka spodobała mi się ma tyle, że sięgnęłam po cały album (TUTAJ, ale YT pewnie wkrótce go usunie) i nie zawiodłam się. Słucham jej bardzo często, muzyka doskonale współgra z nastrojem pierwszych ciepłych dni i jest bardzo inspirująca, poza tym fajnie się przy niej robi poranny makijaż :D Ze wszystkich piosenek omijam tylko White winter hymnal.

4. Wolisz koty, czy psy?

 

Kici, kici  ♥ 
(zdjęcie z dzisiaj, Kampa wciąż śpi obok na biurku ♥ )

Psy też są miłe, ale same wiecie... :D














5. Byłabyś gotowa wydać prawie 1000 zł na absolutnie obłędne buty z twojej ulubionej epoki (do reenactmentu!), wiedząc, że ubierzesz je najwyżej parę razy w roku?


Nie, bo nie stać mnie na 100% oryginalny, wytwarzany dawnymi metodami i przy użyciu dawnych sprzętów strój. Gdyby było mnie stać na taki strój, kupiłabym też i buty.

6. Jaką suknię historyczną chciałabyś mieć w szafie (zdjęcia mile widziane :))

Oj, dużo sukienek bym chciała... Miałam nawet kiedyś w planach post z sukienkową wishlistą, ale jakoś nie powstał do tej pory.

Jeśli miałabym wybrać jedną, to postawiłabym na suknię podobną do tej, którą filmowa Margaret miała na wieczorze u Thorntona:


Tutaj (1, 2, 3, 4) macie podobne, ale to nie do końca to, czego szukam. Muszę szukać dalej ;)

7. Wolisz śpiewać czy tańczyć?

Chyba tańczyć, bo śpiewać nigdy się nie uczyłam.

8. Stare ale odgrzeję :): Atakują cię zombie, twoją bronią będzie pierwsza rzecz po prawej stronie. Czym się bronisz?

Butelką z wodą mineralną :D

 9. Co będziesz robić za dwa lata od teraz?

Nie wiem, ale mam nadzieję, że blog będzie istniał nadal :)

10. Wolisz zmywanie, prasowanie czy mycie okien?:)

Zmywanie lub mycie okien, bo od gorącego żelazka puchną mi ręce, niestety.

11. Masz bliźniaków w rodzinie?

Nie, chyba nawet w tej dalszej rodzinie nie ma bliźniaków.


Moje pytania:

1. Spacer czy galeria handlowa?
2. Ile książek rocznie czytasz?
3. Jaki zwyczaj z dawnej epoki chciałabyś / chciałbyś przenieść w czasy współczesne?
4. Jeśli do kina, to na jaki film (gatunek)?
5. Co skłoniło Cię do blogowania?
6. Gdybyś mogła / mógł za darmo odbyć podróż życia, dokąd byś pojechał / pojechała?
7. Miasto czy wieś?
8. Pierwsza rzecz, którą robię po przebudzeniu, to...
9. Którą porę roku lubisz najbardziej?
10. Czy przydarzyło Ci się w życiu coś niesamowitego? (chętnie przeczytam)
11. Nieznane miejsce w Polsce warte odwiedzenia to...

Taguję:

http://strych-misiowej.blogspot.com
http://zielonowglowie.blogspot.com
http://palacyk-hrabiego.blogspot.com
http://mybooksbytirindeth.blogspot.com
http://bioggraff.blogspot.com


9 kwietnia 2013

Otagowana!

Niedługo będzie miesiąc od mojego ostatniego posta, ale to niestety tak musi wyglądać, jeśli chcę w końcu napisać tę (dużo wulgaryzmów w bierniku) pracę magisterską i skończyć studia (ileż to razy w ciągu tego miesiąca mówiłam, że je rzucam :D).
Niemniej czasem mała przerwa się przyda. Zostałam otagowana przez Fobmróweczkę do zabawy w...






Oto dziesięć dziwactw w moim wykonaniu:

1. Namiętnie testuję dziewiętnastowieczne receptury! Raz wychodzi, raz nie, ale ciekawość jest na tyle ogromna, że nie przestaję próbować, mieszać, adaptować do współczesnych warunków... W końcu kiedyś tego używano, więc może warto odkryć coś na nowo, po dwustu latach.

2. Z resztą ja w ogóle bardzo lubię mieszać. Jeśli jakiś kosmetyk mi nie odpowiada, znajduję dla niego inne zastosowanie lub właśnie mieszam z różnymi ekstraktami, olejami, podgrzewam, chłodzę, aż w końcu otrzymuję robione "na oko", całkiem fajne babrajstwo (jak to określa mój ojciec :D).

3. Nie lubię marnować niczego. Dla kosmetycznych niewypałów znajduję inne zastosowania, a szklane opakowania myję, dezynfekuję i używam ponownie. To, powiedzmy, taka ekologia w moim wydaniu.

4. Nigdy nie suszę włosów suszarką, bo niestety robi mi się od niej straszne siano (włosy stają się matowe, szorstkie, sztywne, napuszone). Ostatni raz używałam tej niszczycielskiej maszyny w czasach podstawówki.

5. Ze względu na problemy z cerą :( bardzo uważam na składy kosmetyków do twarzy. Zrezygnowałam z tradycyjnych kremów. Wolę robić je sama.

6. Z powyższych przyczyn nie ruszam się z domu bez makijażu. Maluję się nawet na zajęcia sportowe, tylko wtedy oczywiście rezygnuję z malowania oczu, ust, policzków, ograniczając makijaż do koniecznego minimum. Po prostu nie chcę, żeby ludzie, których wzrok padnie na moją twarz, odwracali ode mnie oczy z niesmakiem.

7. Unikam słońca. Gdy miałam siedem lat, wprost znienawidziłam opaleniznę :D Wcześniej było mi to obojętne, ale gdy na robionym tuż po wakacjach legitymacyjnym zdjęciu zobaczyłam małą, brązową małpkę, tak dobrze je schowałam, że odnalazło się dopiero po wielu latach. No niestety, jedni wyglądają pięknie w złotym odcieniu skóry, inni muszą się tego wystrzegać :D

8. Bardzo długo musiałam się przekonywać do brązu w makijażu oczu, jest to o tyle dziwne, że brązy są uniwersalne i pasują każdemu.

9. W torebce noszę codziennie mały kosmetyczno-aptekarski arsenał, z którego połowy zazwyczaj nawet nie korzystam (ale jak tylko coś stamtąd wyrzucę, to zaraz okazuje się potrzebne).

10. Zawsze podczas czytania książek, pisania, nauki - czyli ogólnie, kiedy ręce są wolne od pracy, nakładam odżywkę na paznokcie lub maluję je. Wtedy mam pewność, że nic się nie rozmaże, bo ręce i tak nie pracują.


Taguję:

http://strych-misiowej.blogspot.com
http://zielonowglowie.blogspot.com
http://slowemmalowane.blogspot.com
http://womanincorset.blogspot.com
http://koseatra.blogspot.com