Uznałam, że w majowy weekend złamię moje postanowienie poświęcania 100% czasu na pracę mgr i wreszcie napiszę coś na blogu :) Może nawet uda mi się stworzyć coś na zapas, żeby mój buduar nie stał pusty do czerwca. Mam też w planach odświeżenie wyglądu strony, paska bocznego (tam jest chyba straszny bałagan...) i kilka innych kosmetycznych zmian. Ale to potem. Teraz czas na...
W którymś z tagów pojawiło się pytanie o sukienkę, którą najbardziej chciałabym mieć. Napisałam wtedy, że był kiedyś pomysł na taki post, a Eleonora Amalia wyraziła chęć poznania moich kostiumowych chciejstw, więc oto i one!
Muszę jeszcze zaznaczyć, że to stroje, które chcę i planuję uszyć najpierw (plan na całe lata :P ). Myślę, że jak już je będę miała, to zrobię kolejny taki post, a w nim nowe sukienki, m. in. delikatną empirową, może jakąś nową regencyjną... ale to na razie nie są pragnienia, tylko takie rozważania z gatunku a może kiedyś...
A! I jeszcze jedno: posty o samych sukienkach oczywiście będą później, cierpliwości, taki już ten mój buduar po prostu jest - chaotyczny :D
Zacznijmy chronologicznie. Na pierwszy ogień idzie...
Sukienki z hats and laces i z MET |
Wybrałam właśnie tę, bo tył można łatwo podpiąć, tworząc alternatywną odmianę innej osiemnastowiecznej sukienki - poloneski. Robe a l`Anglaise urzeka mnie swoją prostotą, gładkością linii, oszczędnością w ozdobach. Dekolt można ożywić muślinową chustką fichu. Rękawy zdobią skromne agażanty, tudzież riuszki. Opcjonalnie można przewiązać sukienkę w pasie lub dodać medalionową broszkę. Uwielbiam robe a l`Anglaise właśnie za to, że ma tyle twarzy. Z każdym detalem można zmienić jej charakter i przez to dopasować ją do różnych okazji. Poza tym jej krój kojarzy mi się z obrazami moich ulubionych malarzy osiemnastowiecznych: Reynoldsa i Gainsborough :)
Drugą sukienką, którą bardzo chcę mieć jest Chemise a la Reine. Ta muślinowa koszulka kokietuje swoją prostotą, lekkością i wdziękiem. Jest piękna! Kojarzy mi się z łagodnym popołudniem w Petit Trianon, zbieraniem truskawek, leżeniem z książką na trawie i słuchaniem szczebioczących ponad głową ptaków...
Jak to zwykle w osiemnastym wieku bywało, sukienki przejmowały cechy innych i różne modele płynnie mieszały się ze sobą, wnosząc do mody nową jakość. Tak więc moim wymarzonym typem jest fuzja chemise z gaulle (tu ukłon w stronę atelierpolonaise za uświadomienie, że gaulle jest oddzielną sukienką, a nie rodzajem chemise, jak dotąd myślałam). Taką właśnie sukienkę nosiła filmowa księżna Polignac w Marii Antoninie:
Ta sukienka jest po prostu niesamowita, spójrzcie tylko, jak cudownie otacza talię i biodra, uwydatniając to, co w kobiecej sylwetce najładniejsze! W dodatku przewiązanie w pasie można zmieniać zależnie od nastroju :3
Sukienkę regencyjną już mam. Wyszła jako-tako, choć babcia starała się ze wszystkich sił :) Teraz żałuję, że talia jest tak nisko, pasek będę wypruwać, denerwuje mnie, jak sukienka układa się na piersiach (bo materiał za ciężki wybrałam -_- ) i kolor też nie bardzo pasuje do mojej karnacji, ech... Jak widać, człowiek uczy się na błędach...
Czas na wiek XIX. Na pierwszy ogień idzie...
Przepiękna sukienka z Jane Eyre, w której moja ulubiona bohaterka grała z podopieczną w badmintona :) Tutaj macie dokładniejsze zdjęcia: 1, 2, 3, niestety w innej jakości ich nie ma, więc na razie trzeba się zadowolić tym, co znalazłam. Jak się przyjrzycie, kreacja ma śliczne wiązanie w pasie i delikatny deseń na jasnoszarym materiale. Z lewej na dole macie inną sukienkę, może wezmę z niej dekolt, ale jeszcze nie jestem co do tego przekonana. Ta sukienka jest chyba na ostatnim miejscu w kolejce do uszycia, więc mam czas :)
Na koniec prawdziwe cudo! W tagowym poście pisałam o sukience, którą Margaret Hale miała na wieczorze u Thorntona. Podobną sukienkę miała Blanka Ingram w wersji Jane Eyre z 2011 roku. Gdy na nią patrzę, zachwycam się wystającymi, lekkimi jak mgiełka rękawkami, śliczną, falbaniastą bertą, niezbyt rozłożystym układem sukni... W mojej wersji będzie lawendowa (jak blog, może bardziej pastelowa) i oparta na małej krynolinie - chciałabym pójść bardziej w połowę lat 50. Tę sukienkę chcę najbardziej ze wszystkich, ale też jest na tyle skomplikowana w kroju, że pewnie dużo czasu upłynie, zanim się odważę za nią zabrać.
Poszukując zdjęć sukienki, natknęłam się na cały album zdjęciowy z sukienkami z filmu i szkice kostiumologa, które mogą okazać się pomocne w konstrukcji sukni ;>
Poniżej dwie wersje podobnej sukienki z połowy lat 50.:
Obie znalazłam na stronie pinterest.com (1, 2) |
I to by było na tyle :) Ciekawa jestem, co o nich myślicie. Macie może chrapkę na którąś z nich?
Całusy! :*