"Żądam satysfakcji!" Ileż to razy w XVIII i XIX wieku te dwa słowa stawały się przyczyną czyjejś śmierci!
Ilya Repnin, "Eugeniusz Oniegin", 1899, źródło |
Pojedynki - istniały właściwie od zawsze, choć wyglądały różnie. W 1777 roku w Anglii powstał pierwszy kodeks honorowy, który w 25 artykułach zawarł reguły pojedynkowania się. W XIX wieku pojawiały się kolejne książki, dotyczące sposobów odbywania pojedynków, a wśród nich pierwszy polski kodeks z 1881 roku autorstwa Józefa Naimskiego (O pojedynkach).
Przyczyną pojedynków była najczęściej obraza, czy ujma na honorze gentlemana. Obrazy mogły być lekkie (zlekceważenie), ciężkie (obraźliwe słowo) oraz bardzo ciężkie (pobicie, zniesławienie, a także obraza krewnych, ukochanej kobiety, czy wyznawanych przez gentlemana wartości). To, co kto uznał za obrazę zależało oczywiście od czułości na punkcie honoru i chęci odbywania pojedynków. Niektórzy woleli ich unikać, a inni specjalnie doszukiwali się okazji do "strzelanek". Problem ten dotyczył szczególnie wojskowych, którzy uwielbiali się pojedynkować i którzy z pojedynków urządzili sobie specyficzny rodzaj rozrywki. Słynny był przypadek, w którym dwa rywalizujące ze sobą (napoleońskie) regimenty kawalerii wyznaczyły swoich przedstawicieli mających stoczyć pojedynek w imieniu swoich oddziałów. Brakowało tylko pretekstu, toteż pewnego dnia, gdy wyznaczony do konfrontacji marszałek napoleoński Augereau siedział w kawiarni, jego rywal podszedł do niego i bezceremonialnie rozsiadł się na jego stoliku. Rozeźlony Augereau chwycił filiżankę z kawą, odchylił pas przeciwnika i wlał niedokończoną kawę w jego spodnie. Obraza była wystarczająca, pojedynek się odbył i Augereau zabił swojego przeciwnika, kończąc tym samym rywalizację między regimentami.
Harry Franklin Waltman, "Pojedynek" źródło |
Istotną rolę w każdym pojedynku spełniali sekundanci. Były to osoby wyznaczane przez poróżnionych, a ich rolą było urządzenie całego pojedynku, ustalenie jego warunków, ale przede wszystkim próba bezkrwawego pogodzenia stron (obrażający mógł wtedy wystosować przeprosiny na piśmie i / lub odwołać obrazę). Oprócz sekundantów i poróżnionych na polu walki znajdowali się jeszcze lekarze i kierownik pojedynku.
Obrażony gentleman wysyłał kartelusz do obrażającego, ustalano, kto komu będzie sekundował, i w ciągu najbliższych 24 godzin wyznaczano miejsce pojedynku (bardzo modny był paryski Lasek Buloński), broń (białą lub palną) oraz warunki pojedynku. Zazwyczaj to obrażony mógł domagać się konkretnych warunków lub wybrać broń, a w przypadku bardzo ciężkiej obrazy przysługiwało mu również pierwszeństwo strzału.
Charles Codman, "Pojedynek" 1828-1838, źródło |
Pojedynek odbywał się w określonej godzinie i nie wolno się było nań spóźnić więcej niż 15 minut (w przeciwnym razie spóźniony był uznany za tchórza i pojedynek nie odbywał się). Poróżnieni zdejmowali surduty, aby udowodnić, że nie mają pod spodem żadnej ochrony przed kulami. Na pojedynek ubierano się zazwyczaj na czarno, szczelnie zasłaniając białe rogi kołnierzy, aby nie mieć na sobie żadnego celu. Następnie, z pistoletami skierowanymi ku górze (szable trzymano skierowane w ziemię) zajmowano wyznaczone przez kierownika pole i czekano na komendy.
Pistolety, którymi się strzelano nie mogły być dowolne - musiały być jednakowe, dlatego przez cały wiek XIX produkowano specjalne zestawy pojedynkowe, złożone z pary takich samych pistoletów, kul, itd.
Zestaw pistoletów pojedynkowych, źródło |
Pojedynki na pistolety bywały różne:
- ze stałym posterunkiem - na dystansie 15-35 kroków, strzał jako pierwszy oddawał obrażony,
- ze stałym posterunkiem i wolnym strzałem - na dystansie 25 kroków. Na komendę kierownika poróżnieni szybko obracali się w swoją stronę i strzelali do siebie bez ustalonej kolejności,
- z posuwaniem się naprzód do barier - na dystansie 35-40 kroków. Na środku pola wyznaczano linie, które były nieprzekraczalną barierą (odległość 15-20 kroków). Na komendę poróżnieni zaczynali zbliżać się do barier, a chcąc oddać strzał, musieli się zatrzymać i po wystrzeleniu czekać na ruch przeciwnika.
- z jedną naładowaną bronią - najczęściej taki pojedynek był po prostu oszustwem, mającym na celu zamordowanie przeciwnika. Niekiedy jednak losowano pistolety i o tym, kto ma naładowany, a kto pusty decydował traf,
- pojedynek amerykański - przeciwnicy ciągnęli losy. Ten. kto wyciągnął czarną kulę, krótszą słomkę itp. zobowiązany był w ciągu roku sam się zastrzelić,
- pojedynek "kukułka" - poróżnieni, zamknięci w ciemnym pokoju nawoływali do siebie ("kuku") i strzelali na oślep, kierując się słuchem.Wygrana w tym pojedynku zależała głównie od szybkości i sprytu.
Pojedynek w filmie Oniegin między Eugeniuszem Onieginem i Władimirem Leńskim o jego ukochaną Olgę
Pojedynki, szczególnie trzy ostatnie były surowo potępiane przez władzę (niezależnie od ustroju - nawet bóg wojny Napoleon nie był rad pojedynkom, ponieważ dziesiątkowały jego wojska ;) ) i ścigane. Mnóstwo konfrontacji zakończyło się wtargnięciem policji i wyciąganiem prawnych konsekwencji, lub sądownym ściganiem zwycięzcy przez rodzinę zabitego.
W pojedynkach poniosło śmierć wielu mężczyzn, a wśród nich znanych polityków (Alexander Hamilton), poetów i publicystów (Michaił Lermontow, Aleksander Puszkin, Walery Łoziński) oraz wojskowych. Scena honorowej konfrontacji zajęła również poczesne miejsce w literaturze (Lalka, Emancypantki, Eugeniusz Oniegin) i filmie (Onegin, The Scarlet Pimpernel, Valmont - Valmont (Colin Firth) "walczy" z dziewczynką na kije i zostaje raniony truskawkami :) )
Isaac Cruicshank, |
Równocześnie zdarzały się także pojedynki na żarty - między studentami, dziećmi arystokratów (na patyki lub inną równie straszną broń) oraz dorosłymi, którym dopisywał humor. Ewa Felińska w swoich Pamiętnikach z 1856 roku wspominała pojedynek, który odbył się (o nią) na pistolety nabite... żurawiną! Postrzelony młodzieniec, widząc krwiste ślady na swojej koszuli zemdlał, myśląc, że jest ranny :)
Jean Leon Gerome, "Pojedynek po maskaradzie", 1859, źródło |
Co prawda strzelano się jeszcze w latach 20. XX wieku, jednak powolny koniec pojedynków zaczął się w wieku XIX, za sprawą dekretu wydanego przez królową Wiktorię, który nakazywał zadośćuczynić wyrządzonej szkodzie czy obrazie poprzez przeprosiny i naprawę błędu. W miarę upływu czasu i zmiany obyczajowości, honor przestał być wartością cenioną wyżej niż życie, a obrazy nie były traktowane już z tak śmiertelną powagą, jak w wiekach wcześniejszych i w ten oto sposób nastał kres ery pojedynków...