24 czerwca 2016

W saloniku Xsiężnej Wirtemberskiej

fot. P. Kowalczyk

Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień, gdy zza miękkich, liściastych wzgórz i wystających wapiennych skał wyłonił się zamek. Zamek, w którym miałam spędzić w znamienitym towarzystwie dwa dni, oddając się grom i zabawom salonowym oraz biorąc udział w typowych dziewiętnastowiecznych rozrywkach, jak robótkowanie i spacery po otaczającym posiadłość lesie.
Na wyjazd uszyłam nową sukienkę ze spencerem. Czarną - trochę z powodu rocznicy (to już, dokładnie rok!) Waterloo, a trochę z zamiłowania do dziewiętnastowiecznego gotycyzmu. Poezja Byrona, pierwsze powieści grozy (Frankenstein!), malarstwo C. D. Friedricha, nastrój mrocznej niesamowitości - to na początku XIX wieku bynajmniej nie jest mi obce.

15 czerwca 2016

Heilsberg 1807 / 2016


Prawdę powiedziawszy, miałam być w tym czasie zupełnie gdzie indziej - miałam spacerować sobie Warszawą na 200 rocznicy powstania UW, ale w ostatniej chwili zmieniłam zdanie. Kroiłam sobie materiał na nowy strój i myślałam o tym, jak straszny to dylemat i dlaczego nie można być w dwóch miejscach jednocześnie, i że gdyby to zależało tylko ode mnie; gdybym miała słuchać serca, pojechałabym na Lidzbark. To pojechałam!