Czym były kamee? Otóż były to bardzo popularne ozdoby nie tylko w wieku XVIII i XIX, ale także wcześniej (ich historia wywodzi się ze starożytności). Na owalnym szlachetnym kamieniu umieszczano kontrastujący z nim wyrzeźbiony, wypukły profil twarzy i noszono go jako wytworną, niezwykle drogą broszę. Wysoką cenę kamei dyktowała nie tylko wartość szlachetnych kamieni, z których je wytwarzano, lecz także trud i precyzja, z jakimi rzeźbiono te niewielkie, ale doskonale szczegółowe wizerunki.
Nasza kamea będzie nieco mniej wytworna, kosztowna i aż do bólu współczesna:
Wykonamy ją z:
- modeliny - czarnej i białej,
 - kontrastujących lakierów do paznokci; dodatkowo bezbarwnej emalii nabłyszczającej,
 - srebrnych gwoździ, bigli (do kolczyków), bądź innych półfabrykatów (na zdjęciu jest jeszcze baza do wykonania pierścionka, z którego potem zrezygnowałam),
 - potrzebujemy też szablonu, który pomoże nam namalować sylwetkę.
 
Jak stworzyć kameę? 
- Z modeliny formujemy owalny kształt, a z masy w kontrastującym kolorze - cienki wałeczek, którym owijamy naszą kameę. Przyciskając agrafkę lub igłę miejsce przy miejscu do wałeczka tworzymy ozdobne ząbki. Nie wolno nam zapomnieć o wbiciu gwoździa :)
 - Zgodnie z przepisem na opakowaniu modeliny utwardzamy kamee; szykujemy szablon sylwetki.
 - Przycinamy gwoździe i wklejamy do kamei. Za pomocą lakieru w kontrastującym kolorze i szablonu (trzeba go cienko obrysować ołówkiem) malujemy profil. Ja, żeby był dokładniejszy, malowałam go igłą.
 - Nabłyszczamy kamee bezbarwnym lakierem.
 - Po wyschnięciu mocujemy ozdobę na biglach, broszce, metalowej obrączce...
 
 Oto i efekt mojej pracy:
Podoba się?
Ja bardzo lubię nosić moje kolczyki do czarnych, prostych strojów i prostego makijażu - kamee bardzo ładnie je uzupełniają nie tworząc niechcianego kontrastu :) Zakładam je również, gdy chcę uzupełnić strój biżuterią, ale ma to być coś niewielkiego i nierzucającego się w oczy.
Powyżej możecie zobaczyć jak niewielkie są moje kolczyki. Oczywiście kamee można zrobić większe i odwrotnie kolorystyczne (jakkolwiek o brzmi...). A jak się nie chce męczyć z moimi instrukcjami, wystarczy się przejść do sklepu z sztuczną biżuterią. Ostatnio bodajże w I am widziałam identyczne (oczywiście ładniejsze...) kolczyki za parędziesiąt złotych. Moje kamee były już wtedy gotowe i nawet miałam je wtedy założone - tak to już jest, jak się wyprzedza współczesne trendy [żart]
Co do broszki - noszę ją rzadko. Gdy widziałam podobne w sklepach zawsze nie pasowały mi 1 lub 2 zawieszki, więc postanowiłam zrobić taką sama. I co? Miałam ją na sobie jeden raz! Może się wkrótce na nią nawrócę i będę nosić ją częściej :)
Tymczasem pozdrawiam i życzę miło spędzonych ostatnich godzin weekendu!





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz