6 grudnia 2012

Obiad u państwa Bennet

A dlaczego nie u pana Darcy? Bo u niego curry, które będziemy dzisiaj gotować stanowiłoby chyba tylko jedną z wielu potraw podawanych na obiad do wyboru... Bennetowie nie byli aż tak bogaci i myślę, że gdybyśmy były bohaterkami powieści Jane Austen*, jadłybyśmy na obiad właśnie to indyjskie curry ;)

Wiem, że w Indiach nie je się pałeczkami, ale tak bardzo pasowały mi do zdjęcia, że musiałam je dać ^^


Przepis pochodzi z książki, z której korzystałam w poprzednich kuchennych postach - Książka kucharska Jane Austen.

Zarzekałam się, że zrobię coś poważniejszego, żeby nie było, że w XIX wieku żywili się tylko ciastkami :P I tak wybrałam przepis, który nie wymaga jakichś specjalnych produktów, a dodatkowo jest łatwy i przyjemny :) 

<-- Oto i on

Po kliknięciu w obrazek, przepis powinien się powiększyć :)

Oryginalne curry pochodzi oczywiście z Indii, ale w dziewiętnastowiecznej Anglii również je jadano. Przepisy i zainteresowanie orientalnym smakiem przywozili ze sobą Anglicy wracający z kolonii w Indiach. I tak egzotyczne jedzenie i inne rzeczy (np. kaszmirowe szale) zostały zaadaptowane do europejskich warunków i po prostu stały się modne.


 Zobaczmy, z czego składał się taki orientalny, dziewiętnastowieczny obiad:

W oryginale przepisu jest mowa o całych kurczętach, pokrojonych, natomiast w adaptacji przygotowanej przez autorki książki - tylko o udkach, w dodatku nierozdrobnionych... Ja wolę chude mięso, więc postanowiłam użyć piersi z kurczaka i, zgodnie z oryginałem pokroić je tak, jak na potrawkę :) Resztę przygotowałam bez zmian.






Wykonanie:



Zrobiłam wszystko tak, jak chce przepis - ugotowałam kurczaka, rozpuściłam masło i podsmażyłam na nim cebulę z czosnkiem. Na to wyłożyłam mięso i całość posypałam curry (użyłam sklepowej mieszanki, nie robiłam własnej z przepisu zamieszczonego w książce). Całość zamieszałam, trochę podsmażyłam i dolałam wodę z kurczaka. Mięso dusiło się kilka minut pod przykryciem i sos zgęstniał :) Na koniec doprawiłam go sokiem z połówki cytryny i (dla złagodzenia smaku cebuli i przypraw) dwiema łyżeczkami cukru.
Gotowe curry wyłożyłam na ugotowany wcześniej brązowy ryż i zabrałam się za robienie zdjęć na bloga, podczas gdy inni jedli ;>


Oczywiście nie powiedziałam im, że to przepis dziewiętnastowieczny - zaraz zaczęliby powątpiewać w jadalność tego dania - a tak, nic nie wiedzieli i miałam pewność, że przynajmniej spróbują...

Czy curry smakowało?

Tak! Mój wybredny braciszek nie tylko zjadł całą porcję, ale też powiedział, że było dobre (a nie, jak to ma w zwyczaju: "może byyyć"). Z resztą miły zapach unoszący się w domu przyciągnął do kuchni resztę domowników - i im również smakowało :) Na końcu spróbowałam sama - i faktycznie, było bardzo dobre. Kawałki mięsa kruche, sos gęsty i aromatyczny...

Przepis od razu znalazł się w moim zeszycie, w którym trzymam inne (niekoniecznie historyczne) instrukcje kuchenne i będę z niego korzystać :)

Jedynym minusem jest tylko wielkość dania - jeśli chcemy, żeby wystarczyło dla większej liczby osób (lub dla osób, które wolą większe porcje), lepiej podwoić ilość składników.

Zarzekałam się, że ugotuję coś poważniejszego z tej książki - i udało się! :) Wam również polecam ten szybki (tylko 40 minut) przepis.



Pozdrowienia!

____________________________________________
* Post o finansach i o tym, kim byłybyśmy w XIX wieku kiedyś napiszę - sama jestem tego ciekawa :)

7 komentarzy:

  1. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio sama coś ugotowałam. Widać ciekawe przepisy w tej książce. :)

    No i czekam na wpis o tym, kim byłybyśmy w XIX w. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepisy są fajne, tylko wiele z nich ma takie składniki, których nie można dostać (może w Anglii można, ale nie u nas...). Ja i tak tego dnia musiałam coś ugotować, więc to były dwie pieczenie na jednym ogniu :P - blog i nakarmienie głodnych :P

      Usuń
  2. Niedawno wypróbowałam ten przepis na balsam do ust. Tylko użyłam oliwy z oliwek. Muszę stwierdzić że jestem bardzo zadowolona i dziękuję bardzo za przepis. :) Myślę że efektami podzielę się w najbliższym poście. A to tutaj też wygląda dość smakowicie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, no to czekam na post, jestem ciekawa, jak poradziłaś sobie z tym twardym woskiem...

      Usuń
  3. Przeczytałem przepisy Twoje i sobie zapisałem sam spróbuje.Świetny pomysł z testowaniem XIX w przepisów.Czekam na następne a najbardziej na desery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nie będziesz musiał długo czekać - następny post (jeszcze przed świętami) będzie deserowy ;)

      Usuń
  4. to z niecierpliwością czekam , jestem bardzo ciekawa co to będzie za cudo :D

    OdpowiedzUsuń