28 listopada 2013

Osiemnastowieczne gotowanie: gruszki w winnym syropie

Wracam z kuchenną serią! Będzie kilka deserów i dań głównych, a wszystko w osiemnastowiecznym smaku. Ciekawi?


Dzisiaj, korzystając z tego, że jeszcze trwa sezon na gruszki, pokażę Wam przepis z nimi właśnie w roli głównej :) Tym razem zaczerpnęłam go z książki Kucharz doskonały autorstwa Wojciecha Wielądka z 1783 roku. Jest to tłumaczenie książki francuskiej, ale w kolejnych wydaniach Wielądko dodał też inne przepisy - polskie i niemieckie.

Oto przepis:


"Całe gruszki ugotuj w tyglu, nalej szklankę wody, włóż kawałek cynamonu, dwa goździki. Przykryj dobrze, niech się duszą, w gorącym zarzewiu. W pół przegotowawszy, wlej szklankę wina czerwonego, dogotuj, wysadź syrop, polej gruszki ciepło."

Przepis, jak widać, brzmi nieźle ("niech się duszą, w gorącym zarzewiu" - mój ulubiony fragment :D ) i wygląda na nieskomplikowany. Szkoda tylko, że Wielądko nie dookreślił, ile ma być tych gruszek i wobec tego: jakie mają być proporcje, ale tak wyglądają też inne przepisy w tej książce. Uznałam to za pole do popisu i postanowiłam trochę namieszać...


Do wykonania potrzebujemy:
  • Gruszek,
  • laski cynamonu,
  • kilku goździków,
  • szklanki półsłodkiego, czerwonego wina,
  • tyle wody, żeby przykryła gruszki,
  • dwóch łyżek cukru.
 Jak gotowałam:
  • Gruszki umyłam, obrałam i pokroiłam na połówki z wydrążonymi nasionami (są też całe, ale połówki zjada się lepiej).
  • Gotowałam gruszki w wodzie z dodatkiem przypraw, a gdy zaczęły mięknąć...
  • ... dolałam wino.
  • Całość gotowała się jeszcze jakiś czas, do miękkości gruszek.
  • Spróbowałam syropu, ale był nijaki - ani słodki, ani kwaśny, ani pikantny, dlatego dodałam cukier i pogotowałam jeszcze chwilę, żeby się rozpuścił.


Jak widać jest to nie tyle kompot (we współczesnym rozumieniu), ile raczej słodkie danie z gruszek polanych syropem. Wino i rozgrzewające przyprawy zachęciły mnie do wykonania przepisu i o ile wersji bez cukru czegoś brakowało (może miałam mało słodkie gruszki?), o tyle ta dosłodzona jest idealna! Owoce są miękkie i soczyste, a winny syrop aromatyczny. W całym domu roznosił się miły zapach cynamonu i goździków :) Gruszki zniknęły w kilka chwil, sama zdążyłam spróbować tylko jedną :D 

Zachęcam i Was do wypróbowania tego przepisu, wyszło na prawdę smacznie :)

20 komentarzy:

  1. Mniam... Idę zjeść coś słodkiego. A jak waga poszybuje w górę to będę winić Ciebie i Twoje gruszki :P
    Czego można dodać zamiast wina żeby powstała wersja dla dzieci? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna nie zaszkodzi na pewno :D

      Hmm... myślę, że jak odpowiednio długo się pogotują z winem, alkohol odparuje i nie będą procentowe ;)

      Usuń
  2. Szkoda, że nie lubię gruszek :P Kurcze, te Twoje zdjęcia są zawsze takie wysmakowane, estetyczne... :)

    W imieniu autorek bloga www.mama-w-glanach.blogspot.com mam przyjemność nominować Twojego bloga do Liebster Blog Award :)

    Wyróżnienie Liebster Blog Award jest przekazywane przez nominowanego kolejnym 11 blogerkom lub blogerom jako uznanie za ”dobrze wykonaną robotę” Osoba wyróżniona odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę , która blog nominowała do wyróżnienia, a następnie również wyróżnia 11 blogów informując o tym w podziękowaniu za wyróżnienie i jednocześnie zadając swoje 11 pytań do nominowanych. Nie można nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.

    Nasze pytania:
    1. Co sądzisz o idei bloga, od którego otrzymałeś/łaś nominację?
    2. Książka, która zmieniła Twoje życie.
    3. Bez czy konwalie? ;>
    4. Najfajniejsze wspomnienie z dzieciństwa.
    5.Trzy rzeczy, które zabierzesz na bezludną wyspę.
    6. Piosenka, co do której masz wrażenie, że została napisana o Tobie.
    7. Pora roku, która Cię charakteryzuje.
    8. Gdybyś mógł/mogła wybrać okres historyczny, w którym chciałbyś/chciałabyś żyć, byłby to…
    9. Film, na którym płakałeś/łaś ze śmiechu.
    10. Czego się boisz?
    11. Wierzysz w przyjaźń między kobietami a mężczyznami?

    Miłej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za nominację, wkrótce odpowiem na pytania :)

      Usuń
  3. A zrobiłabym taki smakołyk! W sam raz na weekendowe odreagowanie stresów. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. to musi być niesamowity wysublimowany smak, tym bardziej, że lubię gruszki, musisz nas zaprosić na gruszki w winie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, myślę, że na osiemnastowieczny piknik na pewno coś przygotuję! :D

      Usuń
  5. Nie dość, że gruszki, to jeszcze odgotowane... Ja poczekam raczej na te dania główne.
    Chociaż te rozgrzewające wino i przyprawy są niezwykle kuszące wobec zbliżającej się zimy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie do wypróbowania przepisu skusiły mnie te przyprawy :) Widać, że gruszki mają tylu zwolenników, co przeciwników ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam twoje "tematyczne" zdjęcia na początku postów, wspominałam o tym kiedyś? :D W tym poście szczególnie, fotka początkowa wygląda jak martwe natury holenderskich malarzy ;) Niestety wino w potrawach toleruję chyba tylko w połączeniu z mięsem, ale może pomyślę nad jakimś odpowiednim zamiennikiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dzięki :) Właśnie bałam się, że będzie nieciekawie, bo zima idzie i nie mam plenerów do zdjęć :P
      A te tematyczne fotki to taka okładka każdego posta :D Taka blogowa tradycja.

      Usuń
  7. I "wysadź gruszki" to brzmi jak receptura na gruszkową bombę. Powinnaś wkleić ten post na stronę kuchni staropolskiej, oni tam w takich dawnych przepisach się lubują. Korzystałaś może z opracowania J. Dumanowskiego ?

    https://www.facebook.com/kuchniastaropolska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za linki, nie znałam ani opracowań Dumanowskiego, ani strony kuchni staropolskiej :)
      Bombowe gruszki! :D

      Usuń
  8. Wygląda niesamowicie smakowicie :D Szkoda, że jestem kulinarnym beztalenciem... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj... Ten przepis jest na prawdę łatwy, tam nie ma się co nie udać :)

      Usuń
  9. Wyglądają wspaniale, a fakt, że przepis pochodzi z XVIII wieku, dodaje im dodatkowego powabu :)
    A Twoje zdjęcia są po prostu magiczne!

    OdpowiedzUsuń
  10. O nie mogę, to "S" w przepisie wygląda jak "f". Najpierw przeczytałam grufzki. :D I jeszcze "komput" i "dogotuy". :D Co za język! Kocham takie stare książki. :D
    A samo danie wygląda bardzo zachęcająco. I domyślam się że aromat jest obłędny. Może się skuszę w wolnej chwili.
    Piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam ten dawny język! Czytanie takich tekstów to niezła zabawa. Na studiach takie czytaliśmy i co chwilę ktoś się mylił, bo mózg przyzwyczajony do innych liter sam uzupełniał różnice i braki. Wychodziło wtedy, kto o czym myśli :D

      Usuń