26 czerwca 2012

Z perspektywy Newy

Dzisiaj nietypowe pożegnanie z XVIII- i XIX-wieczną Rosją. Zobaczymy Petersburg od strony Newy i jej licznych odnóg, którymi miasto jest podzielone na wyspy :)


Sankt Petersburg został wybudowany w XVIII w. na bagnie i jego budowa pochłonęła wiele ofiar. Gdy zakończono prace, architekci miasta zostali oślepieni, bo Petersburg był zbyt piękny, by po jego wybudowaniu mogli oglądać cokolwiek innego. Te wydarzenia od początku miały wpływ na mroczną legendę miasta, którą utrwalił w swoich dziełach, m. in Fiodor Dostojewski.


Newa, która jest głęboka na ponad 20 metrów była tego dnia bardzo chłodna i mimo tego, że był maj, musiałam włożyć dodatkowo płaszcz (a i tak było mi zimno). Rzeka nie ma swojego zapachu, czuć tylko chłód, jaki od niej emanuje, otulając swoją wilgocią całe miasto.


Byłam ciekawa, czy w nurtach Newy tonęli samobójcy; i pewnie tak, bo nawet sam Czajkowski w drugiej połowie XIX wieku próbował się w niej utopić (!)

Za to zimą petersburżanie z upodobaniem jeździli na łyżwach po grubej tafli lodu głęboko pokrywającej rzekę (w maju właśnie zdążyła się rozmrozić).


Petersburg jest znany z mnóstwa mostów, które pozwalają na kontakt między wyspami. Jest to też miasto portowe, do którego nocą wpływają wielkie statki. Wtedy, o pierwszej w nocy, te mosty otwierają się, by je przepuścić, i zostają zamknięte dopiero o 5 rano.




Szkoda, że nie widziałam tego spektaklu, tylko wróciłam do hotelu spać :) W Rosji o tej porze roku są białe noce i zmierzch zaczyna się około północy (teraz, w czerwcu pewnie słońce nie zachodzi wcale), a świta bardzo wcześnie. Przez to zegar biologiczny niektórych nie-Rosjan (mnie :P) szaleje i nie wie, kiedy ustalić sobie dzień, a kiedy noc - jest to szczególnie trudne, gdy chce się zobaczyć jak najwięcej i przez to trzeba wstać rano :)





Petersburg jest miastem płaskim i wygląda, jakby się czołgał nisko przy ziemi. To dlatego, że żaden ze zwyczajnych budynków nie mógł być większy od Ermitażu - pałacu cara.  

(widok z rzeki na fragment Ermitażu macie poniżej)


Współczesne wielkie blokowiska są oczywiście o wiele, wiele wyższe, ale wybudowano je na obrzeżach, by nie zakłócać architektury miasta. Podobnie uczyniono, budując nowe, "lepsze", komunistyczne centrum miasta, całe zalane betonem. Na szczęście prawdziwe centrum Petersburga nie uległo wtedy zniszczeniu.





Większość petersburskich budynków ma gliniastożółty kolor, nie wiem, dlaczego, ale dla mnie jest to mimo wszystko trochę przytłaczające i smutne, w takim dziewiętnastowiecznym stylu...



Najbardziej znaną ulicą petersburską ulicą jest oczywiście Newski Prospekt, którym spacerował każdy modny mieszkaniec Petersburga, no i ja, podczas mojej podróży też :) Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia całej ulicy, ale za to poniżej jest most, a na nim rzeźby czterech koni, które były tworzone trzy razy, bo za każdym razem car decydował się podarować komuś okazałą rzeźbę, gdy ta już była gotowa :)

Zdjęcie oczywiście można powiększyć, klikając w nie.



Po skończonym rejsie czekał mnie długi, prawie samotny spacer po pustym mieście (było pół godziny do północy) w stronę hotelu. To dopiero dziwne uczucie, gdy miasto po prostu idzie spać, mimo, iż jest jeszcze całkiem jasno. Opuszczone trotuary, podziemne przejścia i mosty większe i mniejsze robią niesamowite wrażenie i są bardzo inspirujące. Trudno się dziwić, że to miasto od początku swojego istnienia przyciągało artystów, dając im natchnienie.





Po długim wieczorze Petersburg znowu się ożywia i jego centrum rozbłyska milionami świateł, które odbijają się w ciemnym nurcie Newy. Zachód słońca w maju zaczyna się grubo po północy i trwa, towarzysząc otwierającym się mostom.





Te zdjęcia robiłam, wjeżdżając do miasta i nie wiedząc jeszcze, co mnie w nim spotka i jak to będzie wyglądało z tym rosyjskim XVIII i XIX wiekiem, a teraz daję je na koniec, jako pożegnanie. 

Pora powiedzieć Rosji dobranoc, przed nami ponad tysiąc kilometrów i dwa długie dni podróży do domu :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz