Jak brzmi rok 1812? A jak brzmiał w wyobraźni ludzi sprzed 130 lat?
Dziwne pytania, wiem. Ale zaufajcie mi, usiądźcie wygodnie w operowej loży, wyciągnijcie lorgnon, wachlarz i program, poczujcie się jak w 1882 roku, gdy Piotr Czajkowski po raz pierwszy prezentował światu swe najnowsze dzieło: Uwerturę Rok 1812 op. 49.
Treść uwertury (bo, jak sami się przekonacie, ten utwór jest bardzo fabularny) dotyczy wydarzeń z roku 1812 - najazdu Napoleona na Rosję, zwycięskiej bitwy pod Borodino, zdobycia Moskwy, a następnie wielu długich miesięcy nietypowej wojny, podczas której Rosjanie chowali się, a Francuzi - coraz bardziej głodni i zmarznięci, zmuszeni do marszu wgłąb nieprzyjaznego kraju - szukali. I to na próżno - niestety / na szczęście (zależy, po której stronie konfliktu stoicie) zdziesiątkowane wojska napoleońskie, ze względu na warunki wojny zostały zmuszone do wymarszu i powrotu do Francji. Rosjanie wygrali i zaczęli świętowanie oraz odbudowę kraju i spalonej stolicy.
(moje ulubione wykonanie)
Wszystko to możemy usłyszeć w utworze. Zarówno przepełniony pewnością siebie i pragnieniem zwycięstwa marsz Napoleona, symbolizowany przez Marsyliankę, jak i - ze strony rosyjskiej - gotowość ludności do pospolitego ruszenia (melodia ludowa z pierwszej opery Czajkowskiego Wojewoda), walkę (gdy obie melodie się mieszają), a na końcu zwycięstwo: Marsylianka ginie pod naporem innej muzyki, zagłuszona salwą dział artyleryjskich (Czajkowski na prawdę wykorzystał działa jako instrument!), dzwonami cerkwii (w końcu uwertura została napisana z okazji poświęcenia świątynii Chrystusa Zbawiciela w Moskwie, wybudowanej jako wotum w podzięce za zwycięstwo w 1812 --> Rosjanom na prawdę było wtedy gorąco i, z tego, co można wyczytać w Wojnie i Pokoju, część z nich przypisywała taki, a nie inny bieg wydarzeń opiece świętych patronów) i rosyjskim hymnem narodowym Boże, caria chrani - co zaznacza narodowy charakter utworu.
(wersja z chóralnym wykonaniem niektórych fragmentów)
Choć tytuł i tematyka nie są ani lekkie, ani buduarowe (i choć sam Czajkowski za nim nie przepadał), utworu na prawdę warto posłuchać. Pierwszy raz usłyszałam go rok temu, a teraz, w grudniu, pod wpływem lektury Wojny... powróciłam do niego i słuchałam właściwie codziennie (przy porannym makijażu - przez co niebezpiecznie zmieniał się on w barwy wojenne :P ). To, jak rozwija się utwór, jak mieszają się w nim wspomniane wyżej motywy, jak wreszcie osiąga punkt kulminacyjny w 13 minucie - wraz z dzwonami, wystrzałami i nagromadzeniem mnóstwa instrumentów, Marsylianką i hymnem Rosji na raz - to wszystko sprawia, że słuchanie go jest po prostu uzależniające, nie da się nie włączyć go ponownie. A jednocześnie motywy muzyczne w uwerturze zostają z nami na długo po wysłuchaniu - zdarzało się, że podczas gotowania / malowania paznokci / zakupów / w pracy niczego nieświadoma nuciłam sobie Marsyliankę :D
(wersja z wystrzałem dział artyleryjskich w roli instrumentów)
Posłuchajmy zatem utworu Czajkowskiego, przenieśmy się choć na chwilę do 1882, a stamtąd - wprost w wojenne zamieszanie kampanii 1812 i zapomnijmy na chwilę o tym, że dziś poniedziałek, a przed nami kolejny ciężki tydzień pracy. Z dobrą muzyką jesteśmy w stanie przetrwać wszystko, a praca, jaka by nie była, i tak nigdy nie będzie gorsza, niż sytuacja Francuzów po zwycięstwie pod Borodino :)
Miłego tygodnia!
Bardzo lubię Twoje tematyczne posty, tym bardziej, że wybierasz takie tematy o których trudno się dowiedzieć czegoś gdzie indziej! No i jeszcze idealnie się zgrałam z Twoją serią rosyjskich postów-właśnie czytam ,,Annę Karenine" świetny nastrój! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTa seria pierwotnie miała być w grudniu, ale czytanie Wojny i Pokoju rozciągnęło się na całą zimę :D
I jak Ci się podoba książka? Mnie po prostu zachwyciła i gdyby nie to wszystko, co mam na liście "do przeczytania", zabrałabym się za nią jeszcze raz :)
Czytam już drugą część, jedyne co mi w niej nie odpowiada to zachowanie Anny. Dalej nie rozumiem jak mogła zostawić synka. Ale mimo tego to i styl i sposób opisywania uczuć i kreowania postaci... Nie wiem co powiedzieć żeby nie popaść w banał! :) Jestem pod wrażeniem! A wczytując się i chociaż trochę znając się na 19 wieku można wychwycić ciekawe rzeczy jak np. Pan Szczerbacki narzekał gdzieś w początkach książki, że zamiast głaskać włosów Kitty, dotyka włosów ,,zdechłych bab". Straszne, ale dodaje autentyczności. Kojarzysz takie momenty? :)
UsuńTak! Kojarzę to :D To było o doczepkach we włosach Kitty :) Tam jest właśnie więcej takich fragmentów, dzięki którym można podejrzeć trochę dawnego życia :)
UsuńNo tak, ale Anna była właśnie rozdarta między synem a ukochanym, a nie mogła adoptować Sierioży, bo Karenin się nie zgadzał, no i sama cierpiała przez to... Wybór trudny i, jakby nie było nierozstrzygalny - tak źle, i tak niedobrze...
No tak, tylko, że sama przyznawała, że jednak woli córeczkę od Sieroży i właściwie to za nim nie tęskni. Racja tak czy tak jest źle... Wracam do czytania! ;)
UsuńTak? :O Może już nie pamiętam dokładnie, ale wydawało mi się, że ona właśnie córki nie potrafiła kochać, a Sierioży jej brakowało..
UsuńA jak Ci się Wroński podoba? :P
Jednak pamiętasz dokładnie. Już prawie kończę drugą książkę i zrozumiałam już sytuację! Po urodzinach Sieroży i odwiedzinach Dolly w posiadłości Wrońskiego, zrozumiałam sytuację. Ale miło tak sobie podyskutować! :) Podoba mi się jego zapał i pasja do szpitala i to, że martwi się o przyszłość Anny, a jednocześnie dość surowo sam się ocenia (właściwie to ocenia siebie z przeszłości). Doczytam do końca i dopiero wtedy napiszę co o nim sądzę, żeby znowu nie wydać zbyt pochopnego osądu! :)
UsuńA, no to już mniej więcej kojarzę, w którym momencie jesteś :) Stosunek Anny do różnych ludzi i generalnie relacje między bohaterami zmieniają się cały czas, także wiele rzeczy wychodzi właśnie pod koniec książki :)
UsuńNo właśnie we Wrońskim fajne jest to, że się zmienia. Gdy czytałam, miałam wrażenie, że Tołstoj najpierw chciał z niego zrobić takiego typowego mundurowego, co to zawraca pannom w głowach, a sam w swojej niewiele ma :P Ale potem ta postać wymknęła mu się spod kontroli i zaczęła żyć własnym życiem :D I dobrze. Wolę, jak bohaterowie są wielowymiarowi, można sobie o nich wtedy dyskutować :)
Pokochałam styl Tołstoja! Postacie są tak wielowymiarowe, a przedstawione ze wszystkich stron+ich własne przemyślenia dają efekt człowieka z krwii i kości. Zmieniają się tak jak każdy człowiek i nie da się ich zaszufladkować (jak Wrońskiego jako typowego mundurowego). Cóż będę robić jak skończę czytać? :)
UsuńMoże "Wojnę i pokój"? 1850 stron to kilka miesięcy czytania :D
UsuńMam takie same wrażenia :) To, jak zbudowana jest rzeczywistość powieści po prostu zachwyca literackim kunsztem :)
Uwertura 1812 to jeden z moich najbardziej ulubionych utworów! Zawsze mam przy nim ciarki :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest! Nie wiem, dlaczego Czajkowski za nim nie przepadał...
UsuńRosyjski nastrój już na dobre opanował Twojego bloga. :D Lubię Czajkowskiego, choć wolę jego lżejszy repertuar - Dziadka do orzechów i Jezioro Łabędzie. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie na tydzień :D Od następnego posta pożegnam się z zimą ;)
UsuńDziadek jest najlepszy na święta :) a Jeziora też czasem lubię posłuchać :)
Wspaniały utwór, a Ty pięknie go opisałaś!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJak zwykle super post "na zadany temat". Mina starszej pani siedzącej w loży z obrazu na samej górze(tego po lewej) bezcenna :) Chyba problemy ze słuchem i wzrokiem przeszkadzały jej w percepcji widowiska :)
OdpowiedzUsuń:D Albo: "Co też oni tam wyprawiają na te scenie, i jak śpiewają! Za moich czasów to było nie do pomyślenia!" :D
Usuń"O tempora, o mores" !!:D
UsuńZacna matrona! :D
UsuńHej, jestem Twoją nową czytelniczką i po prostu nie omieszkałam do Ciebie nie napisać. Chciałabym Ci złożyć wyrazy uznania za Twój blog- jego tematyka jest niszowa, a Ty opisujesz belle epoque z taką precyzją i pasją, w wielu dziedzinach... Uwielbiam XIX wiek, jego sztukę: literaturę, muzykę, modę, a w szczególności cały klimat tej epoki. To był magiczny i niepowtarzalny czas. Jestem szczęśliwa, że nie jestem sama ze swoją pasją, że istnieją ludzie, których także ten okres w dziejach interesuje. Oczywiście dodałam Cię do obserwowanych i będę podglądać Twój blog. Z wyrazami szacunku, Imaginacja :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Cieszę się, że blog Ci się podoba, no i że jesteś kolejną osobą, która lubi XIX wiek. Podglądaj :D Każda nowa osoba w Buduarze jest mile widziana :)
UsuńDzięki za ten wpis. Zupełnie inaczej słuchać utworu, kiedy wiadomo, co się w nim dzieje. Szczerze Ci powiem, że do tej pory celowałam w nieco lżejszym repertuarze Czajkowskiego (głównie balety, koncerty i walce), ale dziś do podwieczorku włączę uwerturę :)
OdpowiedzUsuń:) Za to ja chyba zacznę słuchać jego walców, bo jak dotąd (oprócz uwertury) słuchałam właściwie tylko baletów :P
UsuńTa pierwsza wersja też najbardziej mi się podoba. Chociaż gdy kątem oka zerkam na telewizor i to co się teraz dzieje na wschodzie... Zaczyna to brzmieć wręcz strasznie... :-O Nie polecam przy jednoczesnym przeglądaniu wiadomości.
OdpowiedzUsuńDlatego nie oglądam wiadomości :P
UsuńAle swoją drogą, choć Rosja ładnie wygląda na kartach książki i ładnie brzmi u Czajkowskiego, w polityce jest bardzo groźna i nie chciałabym z nią pod tym względem mieć do czynienia...
Rosja nie miała Hymnu w 1812 r.
OdpowiedzUsuńNo i cały blog na nic
OdpowiedzUsuń