"Historyczny" w cudzysłów, bo jak można przypuszczać, nie jest on wykonywany w 100% historyczną metodą, ale jest tym metodom najbliższy.
Już jakiś czas temu pisałam o tym odkryciu na blogu, tylko wtedy nie zamieściłam posta z instrukcją krok po kroku, lecz sam opis manicure`u japońskiego. Z czasem jednak, jak przyglądałam się wykonywaniu tego mani, pomyślałam, że to nie może być wcale takie trudne, że kupię zestaw i spróbuję. I tak też zrobiłam. Efekt okazał się na tyle zadowalający, że postanowiłam się z Wami podzielić szybką instrukcją krok po kroku. Może któraś z Was skorzysta z niej przed nadchodzącymi, zimowymi balami?
Jak wykonać manicure?
- Przygotowałam potrzebne akcesoria. W miseczce znajduje się oliwa z sokiem z cytryny i sodą. Obok przyrządy do tradycyjnego manicure oraz dwie pasty, dwie polerki i ściereczka (korzystałam z zestawu P. Shine)
- Pomoczyłam łapki w ciepłej oliwie i w ramach przygotowania zrobiłam zwykły manicure. Nie opisuję go tu szczegółowo, bo ta część zależy od indywidualnych potrzeb każdej z nas.
- Teraz część właściwa! Za pomocą papierowej polerki zmatowiłam trochę (ale nie za bardzo, żeby jej nie osłabić) płytkę paznokci, żeby mogła lepiej wchłonąć odżywczą pastę.
- Zieloną polerką z zestawu nałożyłam na pazurki zieloną pastę i dokładnie wtarłam.
- Aby pasta się nie wypłukała, należy zabezpieczyć ją różowym pudrem, który nadaje paznokciom ten ładny, różany odcień i blask. Nałożyłam go tak samo, jak wcześniej pastę - za pomocą przeznaczonej do tego różowej polerki i wcierałam dokładniej w płytkę
osypując pudrem wszystko dookoła(ale serio, lepiej rozłożyć sobie na stole ręcznik - u mnie jest niewidoczny na zdjęciach, ale cały czas był) - Teraz wystarczy już tylko zetrzeć ściereczką pozostałości pudru. To wszystko!
Efekt jak z dziewiętnastowiecznego obrazu murowany! Po zabiegu pazurki lśnią niczym drogocenne kamienie szkiełka w moim empirowym diademie i blask utrzymuje się od kilku (jeśli wykonujemy prace domowe --> to ja chlip, chlip) do kilkunastu dni (jeśli nie robimy nic ;) ). Po tym czasie trzeba nałożyć pastę i puder jeszcze raz.
Taki manicure ma wiele zalet, o których pisałam poprzednio, i to nie tylko estetycznych - paznokcie są różowe i ich blask bije jakby od środka, nie widać na nich żadnej lśniącej warstewki, jak w przypadku bezbarwnego lub mlecznego lakieru. Składniki odżywczej pasty mają też dobry wpływ na zdrowie paznokci - keratyna, witaminy A i E, pyłek pszczeli oraz krzemionka bardzo je wzmacniają, wypełniają mikroubytki i zapobiegają rozdwajaniu oraz łamliwości (moja zmora), w przeciwieństwie do tradycyjnego nabłyszczania zwykłą polerką, która osłabia płytkę, sprawiając, że jest cieńsza.
Czy ten manicure ma jakieś wady? Tak - czas! Mnie cała zabawa zajęła jeden pełny odcinek Wojny i Pokoju :D więc zdecydowanie za długo, jak na dwudziestopierwszowieczne tempo życia, ale od czasu do czasu (szczególnie przed jakimś większym reko lub po intensywnym szyciu) można się tak pobawić.
To która z Was spróbuje? :)
________________________________________________________
ENGLISH: The post is step by step tutorial of historical accurate manicure. It is japan manicure and it is based on the same method, historical manicures were. During the treatment we rub in the mattified nails nourishing paste and then do the same with pink powder that gives nails beautiful glossy finish and delicate, pink glow, which was eligible in 18th and 19th century.
ENGLISH: The post is step by step tutorial of historical accurate manicure. It is japan manicure and it is based on the same method, historical manicures were. During the treatment we rub in the mattified nails nourishing paste and then do the same with pink powder that gives nails beautiful glossy finish and delicate, pink glow, which was eligible in 18th and 19th century.
Paznokcie bardzo ładnie wyglądają, może kiedyś się skuszę ale na razie używam tylko odżywki do paznokci i efekt mi się podoba:) I jaki ładny diadem :)
OdpowiedzUsuńDiadem to dzieło Magdy, specjalnie na Waterloo ;)
UsuńSuper ;) Macie niesamowity talent :)
OdpowiedzUsuńLol, dzięki xD
Usuń"Mnie cała zabawa zajęła jeden pełny odcinek Wojny i Pokoju" <3 W sumie muszę spróbować, bo nie lubię malować paznokci, a to wygląda super :D
OdpowiedzUsuńHłe, hłe, hłe 3:)
UsuńOn jest naprawdę fajny, warto wypróbować :)
W poradniku z 1903 znalazłam informacje o "paście orientalnej" może chodziło właśnie o coś podobnego. Autorka jednak uważała, że paznokcie po tym specyfiku są zbyt różowe i błyszczące. Mi się efekt podoba, może kiedyś wypróbuję.
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziałam, że już od tak dawna znają tę pastę! :O Właściwie to ciekawe, od kiedy używano czegoś podobnego w Japonii ;)
Usuń