panna Szmizetka. Tak brzmi jej pełne imię, choć w oryginale była Francuzką (chemisette). Dzisiaj pokażę Wam krok po kroku, jak uszyć ten przeuroczy dodatek.
Wiem, że część z Was ma mieszane uczucia, jeśli pomyśli o szmizetce, ale ja, jako (niegdysiejsza) wielbicielka ogromnych dekoltów zawsze bardzo żałowałam, że szmizetki się już nie nosi. Z tego powodu wiele moich ukochanych bluzek, ze względu na niemoralny dekolt, musiało pozostawać w szafie, gdy wybierałam się na studia. Dziewiętnastowieczne panny pewnie miały to samo strapienie, ale bardzo sprytnie sobie z nim poradziły, przysłaniając za duży dekolt szmizetką, imitującą delikatną bluzeczkę założoną pod spód (nawiasem mówiąc, nawet w frywolnym XVIII wieku też nie noszono ogromniastych dekoltów na co dzień, tylko przysłaniano je trójkątną chustką - fichu).
Mimo tego, jak ładnie prezentowała się z sukienką, sama szmizetka to właściwie tylko dwa kawałki materiału, nawet bez rękawów, związane tasiemką pod biustem i drugą - przy szyi. Dzięki temu dość łatwo ją uszyć i dlatego właśnie od niej (nie licząc koszuli) zaczęłam kompletowanie garderoby na regencyjny zlot.
Wykrój szmizetki znalazłam w książce Janet Arnold Patterns of fashion, zaś materiał kupiłam jakiś czas temu na dużej promocji w "sklepie bławatnym" ;) na agażanty w mojej polonesce, ale skoro zrezygnowałam z wymiany, postanowiłam inaczej wykorzystać kupione pół metra... czegoś, co w sumie przypomina trochę firankę, a trochę komżę kościelnego :P
Szyjemy krok po kroku:
- Wydrukowałam wykrój i (po przejściach opisywanych na facebooku) bez zbędnych ceregieli, zabawy w kratkowanie kartek i przeliczanie cali na centymetry, odwzorowałam na cienkim papierze kształty wykroju, biorąc pod uwagę moje wymiary i kąty wewnętrzne figur.
- Do uszycia szmizetki potrzebne będą wymiary: 1) długość od ramienia do miejsca pod biustem i 2) długość barku - od szyi do końca ramienia.
- Po przerysowaniu kształtów, wycięłam je i poprzypinałam do złożonego prawą stroną do środka materiału z zachowaniem "prawa" prostej nitki...
- ...i wycięłam z centymetrowym zapasem na szwy.
- W ten sposób otrzymałam dwie części pleców, dwie części przednie i kołnierzyk.
- Kołnierzyk (pasek) wycięłam ze złożonego w pół materiału, co dało mi dwie części w jednym kawałku (który potem wystarczy tylko złożyć i zaprasować, aby uzyskać ładny brzeg bez zszywania).
- Falbankę przy kołnierzyku będziemy szyć z ozdobnego brzegu materiału. Wykrój, z którego korzystałam miał w planach tzw. mushroom frills, ale ja wolałam coś skromniejszego i stanęło na małej falbance :)
- Części pleców zszywamy razem, a po rozprasowaniu szwów...
- ...podwijamy spodnią część pleców i doszywamy tak, aby powstał tunel, przez który przewleczemy wstążkę do wiązania.
- Brzegi przednich części podwijamy i zszywamy tak, aby materiał się nie strzępił i ładnie wyglądał,
- a ze spodem robimy to samo, co przy plecach.
- Części przednie i plecy zszywamy razem na ramionach.
- Do górnej części pleców doszywamy złożony pasek - kołnierzyk.
- To samo robimy przy częściach przednich, marszcząc jednak materiał dekoltu.
- Przez tunel kołnierzyka przewlekamy wstążkę.
- To samo robimy przy spodzie szmizetki.
- Do kołnierzyka doszywamy przymarszczony pasek materiału - falbankę.
- Endlujemy brzegi falbanki i kołnierzyka, żeby trzymały się razem.
Już! Gotowe!
Oto, jak prezentuje się szmizetka sama, bez niczego. Zdjęcia są, jakie są, bo robiłam je "z ręki" po całym dniu w pracy, toteż miny mam nie bardzo :D Ale za to szmizetkę widać. Podoba mi się w niej to, że na plecach jest gładka, a z przodu przymarszczona, co ładnie wygląda, jeśli założy się ją do czegoś z dużym dekoltem (na pierwszym zdjęciu - z czarną bluzką). Falbanka przy szyi trochę mnie denerwowała, więc właściwie doszywałam ją trzy razy, żeby uzyskać efekt taki, jaki chcę i wciąż nie jest to do końca to, co bym chciała. W tyle jest idealnie, ale z przodu mam wrażenie, że za dużo się dzieje... Choć może to tylko tak wygląda przy współczesnych ubraniach i razem z sukienką będzie wyglądało lepiej :)
Ostatecznie bardzo się cieszę, że ze szmizetką poszło tak łatwo :) Może to faktycznie kwestia odpowiedniego wykroju? Koszula według instrukcji Fobmróweczki też uszyła się bezproblemowo, to może i z sukienką uda się bez łez i bez walki? ;)
Super pomysł, jestem zwolenniczką skromnych dekoltów, więc powiem Mamie, żeby mi coś takiego wydziergała, albo uszyję :)
OdpowiedzUsuńWydziergana szmizetka to musi dopiero być ładna! Jak już ją będziesz miała, koniecznie podziel się zdjęciem :)
UsuńPocelanko, to chyba najpiękniejsze, co do tej pory uszyłaś - ideał szmizetki! Niby taka grzeczna, a jednak koronkowe prześwity robią swoje (ja myślę, że ten dodatek jest mimo wszystko bardzo niejednoznaczny moralnie) :D Wyglądasz w niej wspaniale, ta falbanka świetnie podkreśla Twoją eteryczną urodę :)
OdpowiedzUsuńIdeał szmizetki - właśnie tego określenia mi brakowało! :) Jest świetna i jako osoba, która nie cierpi świecić dekoltem już mam ochotę uszyć własną!
UsuńDzięki dziewczyny!
UsuńGabrielle - no, jakby nie było, zwraca uwagę i pobudza wyobraźnię do rozważań, co też się pod ni a kryje :D
Eleonoro - Zawsze podziwiam Twoje kostiumy, więc Twój komentarz tym bardziej zmotywował mnie do dalszego ogarniania garderoby na zlot :)
To chyba jedna z najpiękniejszych szmizetek jakie widziałam! Już wiem, że nie będę zadowolona ze swojej jeśli ją uszyję! :) A ten materiał! :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję! Twoja na pewno też będzie śliczna - wnioskuję po rzeczach, które pokazujesz na blogu :)
UsuńNie wiedziałam, że szmizetka może być taka ładna! :) Oglądałam ją tylko na jakichś obrazach w internecie, ale to na Tobie prezentuje się znakomicie :)
OdpowiedzUsuńJaką to za koszulę uszyłaś? :)
Dzięki :)
UsuńKoszulę bieliźnianą, którą nosi się pod wszystkim :P Pokazywałam ją tutaj :)
O, nareszcie widzę jak uszyć, przyda się. ;) Twoja jest śliczna. :3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że post krok po kroku się przyda :) Daj znać, jak ją uszyjesz :)
UsuńBardzo fajnie dobrałaś do niej materiał. Koronka jest idealna. Czekam więc na zdjęcie szmizetki z sukienką regencyjną :)
OdpowiedzUsuńA najlepsze jest to, że kupując ten materiał w ogóle nie myślałam o szmizetce, tylko raczej o agażantach :D Ale dobrze, że użyłam go do chemisette. I dobrze, że wystarczyło :)
UsuńJa mam po babci cos takiego, z chyba lat 40 XXw, ale może być starsza. tylko nie wiem, czy mozna nazwac to szmizetką. Nie zachodzi na rękawy, przypomina bardziej... "śliniak", ale załozone pod żakiet wygląda bosko! :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie wiem, czy te retro (moja babcia też taką miała - sama dziergała ją długie tygodnie) też nazywały się szmizetkami, czy jakoś inaczej... Ale funkcję miały identyczną :)
UsuńPrześlicznie Ci wyszła!!! Zazdroszczę, że tak fajnie udało Ci się dopasować wykrój.
OdpowiedzUsuńJa koszulę chemize szytą wg wzoru Fobmróweczki całkowicie skopałam, nie mam pojęcia jak i dlaczego, ale po paru razach stwierdzam, że nadaje się tylko do ścięcia :(
Dzięki, aż sama się zdziwiłam, że wyszło bezproblemowo :)
UsuńKurczę, nie wiem, jak Ci pomóc... Może coś źle wymierzyłaś..?
Twoja szmizetka wyszła pięknie! Miałam kiedyś czarną suknię z taką właśnie falbaną przy szyi i wspominam ją koszmarnie. Nie dość że drapała (była ze sztucznej koronki), to jeszcze moje odbicie w lustrze wyglądało jak głowa osadzona na ramionach. Po prostu ten fason mi nie służy, dlatego pomimo podziwu dla szmizetek i ich funkcji, na co dzień wolę fasony z odkrytą szyją :) Pozdrowionka :*
OdpowiedzUsuńDrapiące materiały są okropne -_- Na szczęście ten mój jest dość miękki, a falbanki są o tyle niskie, że kawałek szyi wystaje. Mam podobny problem, co Ty, ale z golfami. W żadnym nie wyglądam dobrze :P
Usuńpięknie Ci w niej:))
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJejku, pomimo najszczerszych chęci i ładnego wyjaśnienia krok po kroku, i tak nie uszyłabym sama takiego cudu - stanowczo stworzyłaś coś wspaniałego <3
OdpowiedzUsuńDzięki :) Ona tylko tak wygląda - naprawdę bardzo łatwo ją uszyć :)
UsuńŚwietny pomysł i wspaniale się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńKoronkowe cudo. Gdy oglądałam ją na obrazach, jakoś średnio mi się podobała, ale tutaj na zdjęciach wygląda super. Faktycznie ta moda mogłaby wrócić. :)
OdpowiedzUsuńOj, mogłaby, mogła. Dzięki niej można by nosić bluzki z ogromnymi dekoltami bez strachu :D
UsuńŁał, jak zwykle jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Tym bardziej, że ja do szycia mam dwie lewe ręcę- podziwiam, że chce Ci się i potrafisz cuś takiego wykombinować :) Koronkowe kołnierzyki są zawsze niesłychanie kobiece :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Też (nadal) mi się wydaje, że nie bardzo nadaję się do szycia, ale wciąż próbuję i wkrótce uszyję pierwszą 100% samodzielną, historyczną sukienkę. Ciekawe, ile błędów przy niej popełnię :D
Usuń