fot. Mark Zammit Cordina / Times of Malta |
Największa rekonstrukcja w historii Malty i najdłuższa w Europie!
Tydzień
w XIX wieku, ponad pół tysiąca rekonstruktorów, pięć bitew w różnych
lokacjach, bal w pałacu prezydenckim na najdalej wysuniętym na południe
krańcu Europy - małej wyspie na Morzu Śródziemnym.
[ read in english ]
Co na Malcie robi Napoleon?
Podbija ją!
Szczególnie,
jeśli jest 1798 rok, generał Bonaparte spieszy do Egiptu, a flota
wymaga aprowizacji. Wyspa na środku Morza Śródziemnego wydaje się
idealna do tego celu... Tymczasem, niespodzianka, Maltańczycy odmawiają!
Bonaparte wydaje bitwę i zdobywa wyspę. Dla jej mieszkańców właśnie
skończyła się długa era w ich historii i zaczęła dwuletnia, Francuska
okupacja...
Najdłuższe reko
Jeszcze
nigdy nie byłam na tak długim reko. Cały tydzień życia w XIX wieku,
noszenia ówczesnych strojów i mundurów; cały tydzień noszenia upiętych
włosów i ściskania się gorsetem. Dla żołnierzy - tydzień wypełniony
marszami dzień w dzień, taszczenia karabinu i ekwipunku oraz walki w
zupełnie różnych warunkach.
To była idealna okazja,
żeby sprawdzić, jak to naprawdę było 220 lat temu! Weekend jakoś
można przetrwać. Tydzień to spore wyzwanie!
Jako
cywilowi marsze (mimo lekkich, dziewiętnastowiecznych sandałków) nie
sprawiały mi w ogóle kłopotu. Gorzej z dźwiganiem ekwipunku na cały
dzień: wygodnego kosza nie dało się przetransportować samolotem, a
chlebak nie jest bardzo poręczny. Oryginalnie za wojskiem jechały tabory
i tam ciągnący za żołnierzami cywile trzymali swój dobytek... Mój
chlebaczek ostatecznie nosił jeden z żołnierzy - i nie cierpiał przy tym
bardzo, bo po pierwszym dniu zredukowałam ilość sprzętu o 80% . Tak
niewiele trzeba, by być żywym i szczęśliwym ;)
Jeśli chodzi
o strój, to zadziwiające, ale kilkanaście godzin w pełnym gorsecie
codziennie, przy maltańskich upałach i trudach podróży w ogóle mi nie
przeszkadzało! Nie było ani jednej chwili, żebym narzekała na gorset! W
ramach redukowania warstw oraz wierności modzie przełomu wieków, pozbyłam się halki
niczym prawdziwa merveilleuse, a biała sukienka z przejrzystego batystu
wręcz chłodziła i upał w ogóle nie dawał się we znaki. Bardzo
doskwierały mi natomiast fryzury. Kręcenie loków codziennie mocno
podniszczyło moje włosy, a upinanie ich każdego dnia bardzo obciążyło
cebulki, które pod koniec tygodnia wręcz bolały - a nawet utworzyły się
małe ranki od ostrych szpilek, na których trzyma się fryzura. Gdybym
żyła 220 lat temu, chyba chodziłabym rozczochrana!
5 wielkich bitew
Każdy
dzień z życia żołnierza był taki, jak dwa wieki temu: noc w kamiennej
fortecy St. Angelo przy samym morzu, a potem forsowne marsze przez wyspę
do wyznaczonego przez dowódcę miejsca, gdzie wydawano bitwę. Tak, jak
dawniej, trzeba było stać w polu i czekać na dalsze rozkazy; tak jak
dawniej zdarzały się problemy z aprowizacją. Maszerowaliśmy przez pola
opuncji i bambusowe plantacje. Po drodze zrywałam liście fig, oliwek,
jadłam pędy wysokiego kopru, podziwiałam kwitnące kapary. Deptałam
ścieżki, drogi, kamienne wzgórza, piaszczyste i skaliste plaże...
Każda
bitwa była zupełnie inna. W pierwszej, w Lesie Floriana, dzielna milicja maltańska
broniła murów przed atakami Francuzów (i poległa). Zamieszanie, bieganina, chaos gdy wojska napoleońskie wtargnęły do
środka... Wszystko było tak prawdziwe! Gdy sforsowali mury, schowałam
się w zagajniku i czekałam, aż przejdą dalej. Do swoich dołączyłam,
jadąc na armacie, na którą się przypadkiem natknęłam.
Druga bitwa, o Baterię Mistra, była najlepszą bitwą, jaką widziałam! Wyobraźcie sobie:
Zatoka granatowego morza, fale rozbijające się o skalisty brzeg, ostra,
kamienna wyspa z kościołem na szczycie, bliżej łagodne wzgórze pokryte
skałami, dziką roślinnością, z połaciami pachnącej macierzanki. Jak
wrzosowiska, ale na południu; romantycznie wzniosła sceneria dla
romantycznie wzniosłych czynów. Maltańczycy bronią baterii, Francuzi są w
pobliżu. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, skąd poprowadzą natarcie. W
tej bitwie wszystko było zaskoczeniem. Gdy na pole wjechały armaty,
zawrzał bitewny chaos. To było jak w filmie: dym, strzały, uciekający
cywile, dowódcy wrzeszczący komendy aż do utraty głosu. Czerwone połacie
maltańskich wojsk wycofujące się za wzgórze - i postępujące za nimi
rewolucyjne sztandary, odgłos werbli, piszczałek, słowa Marsylianki.
Wspięłam się na wzgórze za wojskiem. W chaosie, pomimo obserwacji przez
lornetkę, zgubiłam moich przyjaciół, więc po prostu szłam za Francuzami,
starając się nie stracić ich z oczu. Widok ze wzgórza na zatokę,
świeża, morska bryza i zapach prochu uderzyły, olśniły mnie. To był
jeden z najpiękniejszych widoków, jakie w życiu oglądałam i jeden z
najlepszych rekonstrukcyjnych momentów! Nigdy wcześniej nie czułam się
tak przeniesiona w czasie, jak wtedy, tam.
Bitwy w miastach.
Francuska
ofensywa postępowała w głąb wyspy, Maltańczycy stale się cofali. W tym
momencie szłam przy wojskach Bonapartego. Marsz był długi, prowadził
przez uprawne pola bambusa i opuncji; prowadził między miastami. W
każdym z nich, jak tylko napotkaliśmy wycofującą się maltańską milicję,
następowało starcie. Jedna bitwa złożona z trzech potyczek. Budynki z
piaskowca i szyby drżały przy wystrzale armat.
Ramla Bay - bitwa na plaży.
Bitwa
na plaży, w tropikalnej scenerii, na złotym piasku. Granatowo-lazurowe
morze ciągnące się po horyzont i żołnierze w wełnianych mundurach
schronieni w cieniu palm i tamaryszka. Czekają na sygnał. Generał
Berthier wyciąga ramię i wskazuje na morze. Tylko ono jest limitem.
Starcie dwóch linii i wymiana ognia trwają godzinę. W tle słychać
jednostajny szum morza. artyleria wytacza działa, ich koła grzęzną w
piasku, morskie fale wymywają spod armat grunt. Gdy będzie po wszystkim,
pójdę ich śladem i zbiorę garstkę piasku, czarnego od prochu i wody po
czyszczeniu działa - i schowam go do papierowej resztki wystrzelonego
ładunku. Będę go trzymać przy sobie.
fot. Renaud Blanloeil |
Bal w Pałacu Prezydenckim
Tak
jak 220 lat temu, tak i na tej rekonstrukcji wojna to nie tylko bitwy i
walka. Za oficerami podążały często ich żony, a wraz z nimi część
modnego towarzystwa. Z modnym towarzystwem - modne rozrywki! Na bal
oficerski w pałacu San Anton założyłam moją najlepszą sukienkę i najlepszy garnitur biżuterii. Do dyspozycji mieliśmy piękny, egzotyczny
ogród - prywatny ogród prezydencki. W tle szemrała fontanna i
pokrzykiwały tropikalne ptaki, a z wysokiego akacjowca spadały jak
połyskujący brokat małe kwiatuszki. W tych okolicznościach poznałam
większość generałów i oficerów obecnej kampanii. Konwersację przerywała
tylko pałacowa służba, prosząc by poczęstować się szampanem lub
lemoniadą lub wyszukanymi, maltańskimi przysmakami i słodyczami, które
raz po raz wnosili na tacach.
Wnętrze pałacu
prezentowało się pięknie - ozdobione portretami lokalnych władców sprzed
wieków, wyposażone we wszystkie rzeźby, konsole, żyrandole i kotary,
które można sobie wymarzyć. Wewnątrz czekał już kwartet smyczkowy i
wspaniałe, pyszne tańce, z których miałam wielką przyjemność! Bardziej
skomplikowane, niż żelazny Duke of Kent były wyzwaniem, ale też
rozkoszą, jakiej można doznać tylko w taki ciepły, letni wieczór wśród
najpiękniejszego towarzystwa na śródziemnomorskiej wyspie. Tej nocy
tańczyłam z oficerami i gentlenanami, nawet generał Berthier poświęcił
mi jeden taniec! A nie pomyliłam się ani razu. Żałuję, że nie ma żadnego
nagrania tych tańców! Opuściłam tylko jeden, ale to dlatego, że wolałam
akurat rozmawiać z sierżantem szaserów. Nawet nie wiem, jak minęło
kilka godzin - wydawały mi się zaledwie chwilką! Tak, ze wszystkich
balów, na jakich kiedykolwiek byłam, ten był najlepszy! Wszystko było
jak we śnie, jak w książce!fot. Renaud Blanloeil |
fot. Renaud Blanloeil |
Niezwykłe momenty
Niezwykłych
momentów całkowitego przeniesienia w czasie było mnóstwo! I chyba to
czyni tę rekonstrukcję wyjątkową i jedną z najlepszych, na jakich byłam.
Bitwa o Baterię Mistra, którą opisałam wyżej i marsz przez malownicze wzgórza pełne wybujałych roślin.
Taniec
i zabawa w berka z młodym artylerzystą, pomiędzy sypiącymi z ognisk
skrami. Jedna z nich wypaliła dziurę w rąbku mojej sukni.
Bal w pałacu San Anton.
Gdy dowódca pułku na postoju oddelegował jednego z żołnierzy, żeby w imieniu pułku ucałował rączki panny Marty.
Gdy dowódca pułku na postoju oddelegował jednego z żołnierzy, żeby w imieniu pułku ucałował rączki panny Marty.
Spacer
po fortecy w dziewiętnastowiecznym stroju kąpielowym i chwile na
gładkich kamieniach u stóp twierdzy, gdy w przejrzystej, granatowej
wodzie, szukałam muszelek i uciekałam przed wysokimi falami.
Gdy po forsownym marszu jeden z żołnierzy ofiarował mi kwiatek zerwany po drodze.
Spacer
po wybrzeżu wyspy Gozo z jednym z szaserów. Trzymałam w jednej ręce rąbek sukni, w
drugiej buty i szłam po piaszczystej plaży, mając u boku uprzejmego żołnierzaka. Słone, niebieskie fale moczyły po równo mundur i sukienkę.
Gdy stałam na bardzo ostrych skałach nad zatoką Mistra, wiatr szarpał moją lekką sukienkę i patrzyłam w dół, w wartką głębię granatowych fal...
Piękne wspomnienia masz z tej wyprawy:) Zazdroszczę po prostu choć wiem, że to nieładnie.
OdpowiedzUsuńZa to zgorszyłam się strojem na plażę ! Taka roznegliżowana! Dobrze, że choć pończochy miałaś na sobie.....
pozdrawiam
Małgosia
Ha ha, i to jeszcze przy forcie pełnym Francuzów! xD Ale rzeczywiście, jest postęp, bo w zeszłym roku nie miałam do tego stroju ani pończoch, ani koszuli, ani nawet kapelusza! :o
UsuńJejku, jakie cudowne zdjęcia! Post jest tak ślicznie napisany, że poczułam się, jakbym sama tam była... <3
OdpowiedzUsuń49 years old Desktop Support Technician Nathanial D'Adamo, hailing from Owen Sound enjoys watching movies like Defendor and Pet. Took a trip to Thracian Tomb of Sveshtari and drives a Optima. przeczytaj recenzje
OdpowiedzUsuń