Dzisiaj będzie po rosyjsku, zanim więc wybierzemy się w podróż do 1812 roku, usiądźmy na chwilę przy herbacie...
Prawdziwego, rosyjskiego czaju nie byłoby bez samowaru - urządzenia, które wynaleziono w II połowie XVIII wieku, oczywiście w Rosji, aby herbata nie stygła tak szybko, co przy rosyjskich mrozach pewnie zdarzało się nie raz. Prawdziwy samowar, wykonany z metalu (bogaci Rosjanie w XIX wieku mieli oczywiście samowary złote i srebrne), składa się z naczynia na wodę, które w środku ma komin - rurę do ogrzewania wody od wewnątrz; pokrywy chroniącej przed utratą ciepła, kranika, przez który wylewa się wodę i "korony" - miejsca przeznaczonego na mały czajniczek z esencją herbacianą - na samej górze.
Mój samowar pożyczyłam od kuzynek (mają takie cuda :) ) i jest on współczesny, a więc na prąd. Zamiast komina, wewnątrz ma grzałkę - taką, jak w czajnikach elektrycznych. A jak to było w XIX wieku? Samowary ogrzewano węglem drzewnym lub... szyszkami, z czego ten drugi sposób bardzo chciałabym kiedyś wypróbować sama. Herbata "na szyszkach" musi smakować zupełnie inaczej :)
W carskiej Rosji przygotowanie herbaty było prawdziwym rytuałem. Gdy woda w samowarze się grzała, w małym czajniczku należało przygotować esencję. Mój czajniczek niestety nie był w zestawie z samowarem, ale pasuje doń idealnie i, co najważniejsze, jest on właśnie przeznaczony do zaparzania esencji. Do koszyczka wsypałam dużo czarnej herbaty, zalałam wrzątkiem, przykryłam całość, aby naciągnęła i postawiłam na górze samowara (ale zabawnie wygląda taka konstrukcja! :D )
Woda w samowarze jest gotowa nie wtedy, gdy się gotuje, lecz na krótką chwilę przed wrzeniem - staje się wtedy biała i zaczyna szumieć. To najlepszy moment na zalanie herbaty!
Wystarczy nalać trochę esencji do filiżanki / szklanki, a następnie dopełnić napój wodą, odkręcając kurek szumiącego samowara:
Arystokracja piła herbatę oczywiście z porcelanowych filiżanek, a biedniejsi Rosjanie - ze szklanek w metalowych koszyczkach (to również ich wynalazek).
Do herbaty dobierano dodatki - cukier w kostkach i konfiturę.
Moja, widoczna na zdjęciach to zwykła, wiśniowa ze sklepu. Szkoda, że ta, którą zrobiłam według dawnego przepisu już się skończyła ;)
Cukier
podawano najczęściej w kostkach, przy czym nie wrzucano ich do herbaty,
tylko trzymano w ustach - gorący napar podczas picia zmieniał smak z
gorzkawego na słodki, a kostka cukru rozpuszczała się pod jego
wpływem...
Herbatę z samowara pili oczywiście bohaterowie powieści Tołstoja. Chwila, w której nastawiają samowar i siadają przy stole, jest nie tylko tradycyjnym rytuałem, lecz także okazją do rozmów, spędzenia wspólnie czasu i zacieśnienia rodzinnych więzi.
Herbatę w samowarze możemy też podziwiać w Annie Kareninie, między innymi na wieczorku u hrabiny Twerskiej. W 0:54- 1:01 (filmik poniżej), tuż za plecami Betsy Twerskiej, na stole stoi ogromny, złoty samowar, a obok filiżanki; natomiast w jednej z pierwszych scen, Anna po przyjeździe do Dolly Obłońskiej jest przez nią poczęstowana właśnie herbatą, którą obie piły... ze szklanek! Nie wiem, czy reżyser bardziej chciał tym podkreślić rosyjskość miejsca akcji, czy niepewną sytuację finansową Obłońskich...
Żałuję, że jak byłam w Petersburgu, nie rozejrzałam się za małym zestawem do przygotowania herbaty. Wystarczyłby mi naprawdę maleńki samowarek, nawet taki na jedną filiżankę ;) Ale wiecie, co to oznacza? Będę musiała jeszcze kiedyś tam pojechać i wrócić - tym razem - z własnym samowarem, a wtedy zaproszę Was wszystkich na herbatę! :)
mam identyczny samowar na prąd :D użyty był... raz. obecnie robi za ozdobę i "pudełko" na badziew wszelaki który na co dzień się nie przydaje a żal wyrzucić.
OdpowiedzUsuńJakie wrażenia z picia takiej herbaty? Próbowałaś patentu z kostką cukru?
Muszę się przyznać: samowar dostałam bez kabla, więc gorącą wodę dolewałam doń z czajnika :D Ale sama herbata z esencji smakuje bardzo podobnie do naszej :)
UsuńU kuzynek ten samowar też właściwie stoi na kominku i ładnie wygląda :)
A patent z cukrem wypróbowałam i, oprócz tego, że zdziwiła mnie słodycz, bo normalnie nie słodzę napojów, wrażenia były bardzo pozytywne - kostka rozpuszcza się szybko i można wyczuć, jak herbata zmienia się pod jej wpływem z gorzkiej na słodką. Chciałabym jeszcze wypróbować ten sposób z kandyzowanym cukrem - kryształek na pewno rozpuści się wolniej :)
o, z kandyzowanym cukrem to i ja bym spróbowała, cała kostka cukru w buzi mnie przeraża, nie znoszę takiej słodyczy :)
Usuńbtw. muszę sobie sprawić szklankę z koszyczkiem, obowiązkowo metalowym, wrzynającym w palce, który się nagrzewa od szklanki z gorącym napojem. taki powrót do dzieciństwa :D
Kandyzowany w dodatku ładnie wygląda :) Za czasów dzieciństwa dziadek czasem dawał nam te kryształki i mówił, że "za okupacji tylko takie cukierki były", a my wyobrażałyśmy sobie, że te kryształy mają magiczną moc :) Jedna herbata a tyle wspomnień! :)
UsuńTe szklanki z koszyczkiem z PRL-u / lat 90. są już chyba kultowe :D Choć u nas w domu koszyczki były wiklinowe (jeszcze je gdzieś mamy), też nie izolowały od ciepła i czasem skrzypiały, jak się chwyciło je mocniej :)
Genialny post, Porcelanko, dowiedziałam się z niego mnóstwa ciekawych rzeczy! Nie wiedziałam na przykład, że szklanki w koszyczkach przywędrowały do nas właśnie z Rosji?! A same samowary uwielbiam - zdecydowanie mają swój klimat! :)
OdpowiedzUsuńTeż dopiero niedawno się o tym dowiedziałam :) Wcześniej wydawało mi się, że to wynalazek PRL-u i źle mi się przez to kojarzyły, a tymczasem ;)
UsuńW pociągach kolei transsyberyjskiej na korytarzach także są samowary...
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcia, jak zawsze u Ciebie!
Kolej transsyberyjska! Marzę o podróży nią (ale tylko przez jeden dzień, żeby zobaczyć, jak to jest :D ).
UsuńDziękuję :)
Inspirujesz, Porcelanko :) Chciałabym spróbować herbaty z samowara, ciekawe czy byłaby równie dobra co kawa z kawiarki. I ciekawe, czy istnieją u nas herbaciarnie, gdzie można zamówić herbatę z samowaru?
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdyby istniały :) Może w jakichś rosyjskich restauracjach (wiele pewnie ich nie ma) można taką zamówić?
UsuńMaleńką kawiarkę (i równie maleńkie dwie filiżanki) dostałam kiedyś w prezencie i.. jeszcze nie używałam. Będzie trzeba w końcu ją wypróbować ;)
Ojej ile wspomnień wywołałaś tym postem! W miejscowości, w której się wychowałam jest mała rosyjska restauracja prowadzona przez pasjonatów kultury Rosji. Poza tym, że samowar obowiązkowo jest "opalany", to szklanki są właśnie w takich prawdziwych, masywnych, starych, bardzo pięknie zdobionych koszyczkach z wielkim uchem ;) a do tego różana konfitura! Mniam.
OdpowiedzUsuńAle super! Chciałabym kiedyś spróbować "czaju" w takim miejscu, i to jeszcze czytając Tołstoja ;)
UsuńTaka herbata musi być na pewno bardzo miłym wspomnieniem :)
Akurat z samowaru jeszcze nigdy nie piłam, ale wiem, że w mojej szkole piją ją na rosyjskim [że też wrzucili mnie na francuski!]. :)
OdpowiedzUsuńFajnie mają :) A u Was na lekcjach macie może coś francuskiego w zamian? W moim LO uczyli jeść pałeczkami (ale nie na japońskim ^^ miałam zwyczajnie angielski i niemiecki, z którego już nic nie pamiętam :( ) i bardzo miło wspominam tę lekcję. Zwykły, gotowany ryż smakował wtedy jak najwykwintniejsze danie :D
UsuńNic, ponieważ nauczycielka jest straaasznie ostra i tylko nauka i nauka. ;)
UsuńO, przydałoby mi się nauczyć jeść pałeczkami, ale nawet nic takiego typowo japońskiego nie jadłam w sumie, wstyd. :<
Szkoda... Zawsze więcej się zapamięta przy takich atrakcjach, niż na samych suchych lekcjach, ale może dzięki temu będziesz po skończeniu szkoły mówiła jak prawdziwa Francuzka :)
UsuńJa też nie :D (sushi takie drogie) ale czasem w domu jem jakieś ryżowe dania pałeczkami, to na prawdę nie jest trudne :)
Moja babcia miała kiedyś taki stary samowar. :) Piękny post, czuć ten rosyjski klimat. :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ten samowar też był kiedyś u mojej babci? Kuzynki odziedziczyły go jakiś czas temu ;)
UsuńAch, jaki klimat rosyjskiej zimy: samowar, czaj, te szklanki w metalowych uchwytach, warenje (konfitury). Zazdroszczę. Nigdy nie piłam czaju z samowara. Zaś samowary pamiętam, przywożono je z wycieczek do ZSRR za komuny. Stały u ludzi, nikt ich nie używał. A żal...
OdpowiedzUsuńNikt ich nie używał :D No tak, w końcu u nas nie ma takich srogich mrozów i herbata długo pozostaje ciepła :)
UsuńPamiętam takie szklanki w koszyczkach. Gdzieś pewnie są jeszcze u nas w starym domu. A samowary można było kupić, jeszcze jak Rosjanie przyjeżdżali do nas na handel. Niestety nikt w domu nie chciał takiego kupić... :/ Szkoda, że nie miałam okazji spróbować takiej herbaty, zwłaszcza z konfiturą. W książce "Anna Karenina" chyba był opis takiego rytuału parzenia herbaty.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie piękne zdjęcia. :) Od razu mam ochotę na herbatę.
Jakoś umknął mi ten opis w Annie. To dobry powód, by przeczytać ją jeszcze raz :P
UsuńSzkoda, może ktoś z krewnych (tak, jak u mnie) ma i mógłby pożyczyć?
Ja wiem, że Rosjanie pili także herbatę ze spodków. Były one głębsze niż normalnie się ich używa. Taki sam zwyczaj picia herbaty istniał w Gdańsku w XVIII wieku. Dowodem jest rysunek Daniela Chodowieckiego przedstawiający gdańskiego artystę Mateusza Deischa i jego żonę delektująca się herbatą ze spodka.
OdpowiedzUsuńhttp://www.rzygacz.webd.pl/content/images/aab55eaa55dc58e038651c2bfdb7f515.jpg
O, o Gdańsku nie wiedziałam! Natomiast co do Rosjan - trafiłam w necie na obraz (teraz nie mogę go znaleźć, a specjalnie czekałam z odpowiedzią na ten komentarz, aż wrócę do domu i usiądę do komputera...), na którym Rosjanin - sądząc po stroju: robotnik - pije herbatę właśnie ze spodka. Tylko nie byłam pewna, czy to inwencja twórcza malarza, czy zwyczaj ;)
UsuńTak to zwyczaj, gdzies jest taki znany obraz Rosjanki w stroju, jak znajde to dam znac. A co do Gdańska to kompletnie nie mam pomyslu dlaczego tam ten zwyczaj jakos sie przyjal. Byc moze to wynik podrózowania i kontaktow handlowych, wszak Gdansk jest portem.
OdpowiedzUsuńMożliwe, portowe miasta zawsze miały kontakt ze światem zewnętrznym i różnymi kulturami :)
UsuńMoja mama ma stary samowar - chyba mu się przyjrzę ;) Szkoda, żeby stał nieużywany...
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Sprawdź go koniecznie, może akurat uda się w nim zrobić herbatę :)
UsuńDzięki :)
Bardzo ciekawy wpis. Ja też od jakiegoś czasu zachwycam się samowarem, a że prawdziwego nie mam to sobie wyszyłam obrazek, jakoś lepiej smakuje mi herbata jak na niego patrzę ;-)
OdpowiedzUsuńO, fajny pomysł :) Wyszywany zajmuje też o wiele mniej miejsca :D Pokażesz go kiedyś?
UsuńMuszę kupić czaj i przygotować herbatę według Twojego przepisu! Na pewno smakuje wybornie. Jeśli już o herbacie mowa, to gdzie zazwyczaj się w nią zaopatrujesz? Ja, zazwyczaj kupuję ją w tym miejscu: https://big-active.pl/ - smakuje wybornie!
OdpowiedzUsuń