14 września 2012

Listy wybrane Jane Austen

Gdy je wypożyczałam, sama byłam ciekawa swoich wrażeń...




Nigdy nie ukrywałam, że powieści Jane Austen nie przypadły mi do gustu, mimo, iż uwielbiam świat i czasy, w których żyła... Dlatego, gdy ich jeszcze wcale nie znałam, najprostszym rozwiązaniem, by się w te czasy przenieść było dla mnie przeczytanie powieści Austen. Mam za sobą trzy (Duma i uprzedzenie, Rozważna i romantyczna, Perswazje), z których ostatnią cenię najwyżej, ale jednak, mnie te książki nie zachwycają i za każdym razem, gdy kompletuję lektury na wakacje i zastanawiam się: a może by tak Jane? to zaraz odpowiadam sama sobie: nie, przecież nie lubisz prozy Jane i powiedziałaś sobie, że już żadnej jej powieści nie przeczytasz.
I tak to wyglądało aż do tych wakacji, gdy przemyciłam Jane podstępem :>





Pomyślałam, że tak właściwie, to nic o Jane Austen nie wiem i może przeczytanie jej biografii zmieni mój stosunek do powieści (no bo przecież tyle osób na całym świecie uwielbia te książki). Niestety, jedyna biografia była niedostępna, a że się spieszyłam, wzięłam listy.

Mam już na koncie podczytywanie korespondencji różnych osób (jakkolwiek to brzmi :P ) i z tego, co pamiętam, listy często były o wiele przystępniejsze niż literacka twórczość danej osoby. Tak więc pełna optymizmu ułożyłam się w hamaku i przystąpiłam do czytania.





Przebrnęłam przez nudnawy (ale wiele wyjaśniający) wstęp i zabrałam się za same listy. Co mnie zaskoczyło pozytywnie, to podział na kilka części, zależnie od tego, gdzie mieszkała i co robiła panna Austen. Przed każdą częścią znajduje się króciutkie objaśnienie tego, czego dotyczą listy i co się w życiu Jane działo. 

Po co? Ano właśnie :/ Z samych listów nie dowiemy się wiele, niestety. To, czego nie lubię w powieściach Jane Austen, a co jest jej indywidualnym stylem pisania, w listach odznacza się jeszcze bardziej.

Sucha, nieożywiona żadnym opisem treść (jak w notatkach, na podstawie których ma dopiero powstać tekst), miliony nazwisk i koligacji rodzinnych, w których labiryncie można się zgubić (we wstępie było napisane, że czytelnik szybko orientuje się w zawiłościach rodziny Austen - cha cha cha, dobry żarcik), a na deser zupełny brak płynności i skakanie z tematu na temat - to wszystko sprawia, że listy Jane Austen są niemiłosiernie nudne i trudne w odbiorze. W dodatku ich autorka jawi się jako trzpiotowata i niemiła, surowo oceniająca wszystkich poza sobą :/





Ale, jak można dowiedzieć się ze wstępu, Jane nigdy nie planowała publikować tych listów (inni autorzy przypuszczali, że list może trafić do szerszego grona odbiorców, dlatego świadomie kreowali swój wizerunek i pisali ostrożniej...). Jedynymi adresatami była jej rodzina i właściwie zamieszczanie tam opisów było bez sensu, bo odbiorcy listów doskonale wiedzieli, jak wyglądają miejsca, o których pisze Jane, ciekawiło ich tylko kto gdzie był, co tam robił i czy coś się pozmieniało od ich wyjazdu. Suche, urywane zdania można tłumaczyć opłatą za list, jaką w czasach panny Austen musiał udzielić odbiorca. Opłata wzrastała z każdą kolejną kartką listu, dlatego trzeba było pisać zwięźle. 




Myślę, że te okoliczności bronią zarówno Jane, jak i jej stylu i wpływają łagodząco na moją ocenę (w końcu przeczytałam je w całości), ale niestety, nie wyczytałam z nich niczego nowego, ani fascynującego... Listy te nie były też furtką do rzeczywistości początku XIX wieku, nie przeniosły mnie w mój ulubiony czas, chyba głównie ze względu na brak elementów obyczajowych (co z tego, że Jane była na balu, skoro nie napisała, jak ten bal wyglądał...). No i, co chyba najgorsze, zamiast zachęcić, kompletnie zniechęciły mnie do lektury kolejnych książek Jane Austen (ale filmy dalej będę oglądać, tam nie ma tej suchej narracji ;) ).

Szkoda, 4/10

4 komentarze:

  1. Witaj Porcelano! Czytam Twojego bloga już od lutego, to dzięki Tobie poznałam i ukochałam "Dziwne Losy Jane Eyre". :) Również pasjonuję się między innymi XVIII i XIX wiekiem. Przy okazji chciałabym zaprosić Cię na swojego dopiero co założonego bloga o muzyce, książkach i filmach. www.ladylukrecja.blogspot.com
    Przepraszam za mały spam, jeśli chcesz możesz usunąć ten komentarz. Pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :)
      Fajnie, że udało mi się zarazić Cię fascynacją Jane Eyre - z resztą wszystkie książki Charlotte są świetne :D Na Twojego bloga weszłam, obserwuję i życzę powodzenia w blogowaniu. Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Witaj Porcelano:) Cieszę się ze znalazłem kolejną osobę pozytywnie zakręcona na punkcie XVIIIw i XIX w .Choć przyznam ze nie jestem zbytnio miłośnikiem mody z początku XIX wieku która jest jakby odpoczynkiem od rokoko :)ale czytając Twój blog pomału się do niej przekonuję .
    Bardzo ciekawy wpisy!, spędziłem tu chyba ponad godzinę .
    Dodaje do ulubionych :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Rokoko też oczywiście bardzo lubię, ale jesienią i zimą najczęściej "załącza mi się" XIX wiek :D W przyszłości zamierzam zrobić serię postów dotyczących strojów osiemnastowiecznych (na razie damskich), żeby była równowaga :)
      Pozdrowienia

      Usuń