13 października 2012

Dama kameliowa - wrażenia

Nie wiem, dlaczego ale do tego posta zabieram się już tydzień i nie mogę :D Zdjęcia obrobione leżą i leżą na pulpicie, a ja dopiero dzisiaj wreszcie się zmobilizowałam :)



Z książką nie miałam takich problemów: zamówiłam, przywiozłam do domu i zaczęłam czytać - bez większego przekonania. Po prostu była na mojej liście. I tak, mimo iż powieść jest bardzo krótka (chyba nawet mniej niż 100 stron), męczyłam się z tą egzaltowaną historią miłości przez kilka tygodni...
Tak, Dama kameliowa mnie nie uwiodła, wertowałam ją bez specjalnych emocji, chociaż opowieść głównego bohatera (powieść ma kompozycję szkatułkową - opowieść narratora kryje w sobie opowieść Armanda Duvala) powinna wzbudzić łzy. Dlaczego tak się stało? 
Nie mam pojęcia... Książka jest dobrze napisana, z resztą jest dość słynna i może ta sława przyciągnęła mnie w nieodpowiednim momencie? To, czego w niej szukałam, to (oprócz fabuły, którą znałam już z filmu - on też nie bardzo mi się podobał --> 5/10) furtka do dziewiętnastowiecznego Paryża. Prześlizgując się wzrokiem po kartkach powieści chciałam zaznać trochę tego eleganckiego życia - bale, opery, szelest wieczorowych toalet, ten pociągający zapach ciężkich perfum i kurzu...




Niestety, nic z tego! Aleksander Dumas skupił się prawie wyłącznie na uczuciach, redukując przy tym całą resztę prawie do zera... Bohaterowie powieści wydają się konwencjonalni, miałam wrażenie, że już znam tę historię (ok, wcześniej widziałam film :P) i czytałam całe mnóstwo podobnych melodramatów: dwoje młodych, zakochanych ludzi, którzy nie mogą być razem ze względu na silne konwenanse społeczne, próbuje walczyć o swoją miłość; po jakimś czasie okazują się bezsilni, toteż jedno z nich decyduje się na poświęcenie (nierzadko ofiarę z życia) dla szczęścia drugiego. Mnóstwo jest takich historii, prawda?




I właściwie, nie ma w nich nic złego, są piękne :) Jednak ja, czytając Damę kameliową miałam wrażenie, że czytam ją o wiele za późno. Gdybym usłyszała o książce jako 18- 19-latka i przeczytała ją, byłabym pewnie zachwycona, łzy lałyby się strumieniami (:P) i uznałabym ją za najlepszą z książek. Ale tak się nie stało. Szukając podobnych historii, męczyłam się wtedy z Jane Austen i, z braku tego, czego wtedy potrzebowałam (no i z braku tych wszystkich bibliotek, do których mam teraz dostęp; no i z braku umiejętności szukania - dużo tego :P) zaczęłam sama wymyślać takie konwencjonalne opowieści. Niektóre spisywałam (ale dokończyłam tylko jedną :D), niektóre nie... Aż w końcu z tej konwencji wyrosłam, zaczęłam szukać czegoś innego i właśnie teraz, przypadkowo trafiłam na Damę kameliową :)

Tej książki nie będę nikomu odradzać, mimo iż mnie się nie podobała. To, czy kogoś powieść poruszy, czy nie zależy już tylko od niego, ale ostatecznie polecam spróbować - w końcu Dama kameliowa to tylko parędziesiąt stron :)

6/10

7 komentarzy:

  1. Ja czytałam "Damę Kameliową" w ubiegłe wakacje, muszę przyznać, że mnie też specjalnie nie porwała. Niby książeczka cieniutka, ale topornie mi szło jej czytanie. Czasem jest tak, że fabuła chwyta za serce, utożsamiam się z bohaterami, a tu nic... Podzielam więc Twoją opinię o tymże dziele Dumasa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Jak fajnie, że nie jestem sama. Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej zdziwienia: "jak Dama kameliowa może się nie podobać?!", bo w sumie dużo ludzi lubi tę książkę, a tu miłe zaskoczenie :))

      Usuń
  2. "Damy Kameliowej" nie czytałam, więc trudno mi się wypowiedzieć. Jestem na twoim blogu pierwszy raz i muszę przyznać, że jestem zauroczona - przede wszystkim tematyką kosmetyczna i filmową:). W wolnej chwili poczytam sobie więcej. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, wkrótce będzie kolejny kosmetyk i kolejny film, także zapraszam do częstszego wpadania :)

      Usuń
  3. Dzięki :) Ciekawe, czy spodoba Ci się Dama kameliowa, daj znać jak przeczytasz :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja napierw obejrzałam operę Traviata na podstawie tej książki. Wspaniałe widowisko! Śpiewa piękna Teresa Stratas i Placido Domingo. Polecam, ponieważ eksranizacja jest cudowna, zwłaszcza jeśli dorwiemy wersję z napisami. Nie ukrywam, że jeśli wyląduję kiedyś w Paryżu to postaram się zobaczyć grób pani, która była pierwowzorem głównej bohaterki ^^

    Świetny blog - czytam od rana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na razie widziałam balet i też był świetny! Opery poszukam i obejrzę :) Może z Damą Kameliową jest u mnie tak samo, jak z Jane Austen: adaptacje - tak, sama powieść (z różnych względów) - nie :)

      Usuń