22 stycznia 2013

Moda okresu Powstania Styczniowego

Właściwie to inaczej miałam zacząć ten cykl postów modowych... przekładałam go, przekładałam, aż w końcu do dodania pierwszego posta zmusiła mnie dzisiejsza 150. rocznica wybuchu Powstania Styczniowego (22 I 1863).



Czasem zdarza się tak, że wydarzenia historyczne / polityczne mają wpływ na modę. Było tak w okresie tuż przed rewolucją francuską: sympatycy króla nosili się na niebiesko bądź biało z białą wstęgą, natomiast popierający rewolucję przywdziewali stroje czerwone lub łączące trzy kolory (biały, niebieski, czerwony) oraz trójkolorowe wstążki. 

W Polsce moda stała się w latach 60. XIX wieku manifestacją uczuć narodowych. Jeszcze przed wybuchem Powstania Styczniowego Polki porzuciły kolorowe stroje na rzecz ciemnych, zabudowanych sukien, natomiast po powstaniu żałoba narodowa stała się czymś obowiązkowym.




Rysunki Artura Grottgera z cyklu Polonia oraz Lithuania doskonale przedstawiają nastroje społeczne tamtych dni, które ogarnęły nie tylko walczących. W przypadku kobiet żałoba narodowa bardzo często pokrywała się z żałobą rodzinną - wszak mężczyźni ginący w walkach byli również synami, ojcami, braćmi, mężami i narzeczonymi. Oczywiście noszenie ciemnych strojów (ze względu na ich symbolikę) było zabronione, zakaz ten spotkał się jednak z trwałym, milczącym oporem kobiet.


Strój obowiązujący w tamtych czasach składał się z czarnej, rozpiętej na krynolinie sukni. Pod tymże stelażem odważne konspiratorki, wzorem Ludwiki Chopin, która w ten sposób przetransportowała do Polski serce brata, mogły przemycać drobne przedmioty. 
Suknia posiadała długie rękawy, często była zabudowana pod szyję i wykończona białymi mankietami oraz małym, białym kołnierzykiem. W pasie spinano ją paskiem z mosiężną klamrą. Włosy noszono rozdzielone pośrodku przedziałkiem i związane w skromny kok, bez bogatych grzebieni, sznurów pereł i innych dodatków.

Ponieważ wszystkie kosztowności zostały wyprzedane w celu zdobycia pieniędzy na broń i inne rzeczy potrzebne w powstaniu, nie noszono drogiej biżuterii - ozdoby wykonywano ze zwykłego metalu, laki i drewna, następnie często malowano je na czarno.


Wszystkie dodatki projektowane były w modnym na początku stulecia stylu gotyckim. Dominowały motywy kajdan, łańcuchów, symbole narodowe oraz krzyż, serce i kotwica oznaczające wiarę, nadzieję i miłość.

Na bale nie chodzono, zrezygnowano z wszelkiej zabawy, nawet stroje dziecięce miały żałobny krój, zabawki zaś przemalowano na czarno.

Gdy o tym myślę, zastanawia mnie, czy dzisiejsze młode pokolenie byłoby zdolne do takich poświęceń - i nie chodzi mi tutaj o stroje, ale o samą decyzję walki i udział w powstaniu. Kiedyś dyskutowaliśmy o tym ze znajomymi i tak, jak na początku byłam pesymistką (zbyt bardzo balibyśmy się konsekwencji, nie jesteśmy odważni), tak później odstąpiłam od mojego twierdzenia - bo czasem skłonność do heroicznych czynów ujawnia się niespodziewanie i to w osobach, które nigdy by siebie o to nie podejrzewały.  

Zgadzacie się z tym?

19 komentarzy:

  1. Spodobał mi się ostatnio gdzieś czytany cytat o bohaterstwie. Wynotowałam go sobie.
    "Bohater nie jest odważniejszy od zwykłego człowieka, ale jest odważny pięć minut dłużej"
    / Ralph Waldo Emerson/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post. Co do Twojego pytania, wydaje mi się, że młodzi ludzie z tamtego okresu, zapytani wcześniej o to, czy byliby zdolni do poświęceń czy walki, także nie wiedzieliby, co odpowiedzieć. Tutaj słowa nie mają większego znaczenia. Dobrze się mówi o bohaterstwie, odwadze czy poświęceniu, kiedy nie ma potrzeby, żeby wprowadzać je w życie. Zupełnie inaczej jest, kiedy sytuacja wymaga konkretnej decyzji - a w przypadku powstania decyzja musiała być pewnie szybka. I tutaj zgadzam się z Tobą - skłonność do bohaterstwa może się pojawić zupełnie niespodziewanie. No cóż, miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli stanąć przed tak trudnym wyborem. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to chyba tak jest, że nasz pesymizm weryfikuje chwila, gdy trzeba po prostu podjąć decyzję. Też mam nadzieję, że w naszym życiu nie przytrafi się nic podobnego.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  3. Bardzo interesujący post! O modzie okresu powstania styczniowego raczej rzadko się pisze. Ja też myślę, że zdolność do heroicznych czynów ujawnia się dopiero wtedy, kiedy zachodzi taka potrzeba. I że jest ona obecna w ludziach nawet dzisiaj. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, myślę, że to bardzo ciekawe, jak można wykorzystać modę do przekazywania własnych myśli, odczuć i społecznych komunikatów - a taką funkcję miały właśnie ubiory w Polsce lat 60.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Pamiętam szkolny wykład o tych czarnych sukniach. Wykład był o ile dobrze pamiętam o malarstwie Grottgera. Faktycznie pod tymi krynolinami, można niejedno przemycić. Ciekawe jak się nosiło takie suknie.
    A co do poświęceń... Cóż z jednej strony gdy się popatrzy na większość młodych ludzi, to ręce opadają. Ale z drugiej strony, jako naród potrafimy nieźle się zmobilizować. Jak to podobno mówił Piłsudski: "Naród wspaniały, tylko ludzie ...wi", czy jakoś tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem bardzo ciekawa uczucia, jak to jest mieć taka suknię na sobie, czy nie krępuje ona ruchów, czy można w niej zwyczajnie usiąść... Swoją drogą to genialny pomysł z tym chowaniem różnych niedozwolonych rzeczy pod krynoliną - 100% pewności, że nikt tam nie będzie tego szukał :D

      Usuń
  5. Oczywiscie ze krepuje ruchy zalezy jaka, na pewno balowe byly najmniej wygodne. Krepowanie to przede wszystkim zasluga gorsetu chociaz lata 60 XIX pojawiaja sie juz nowoczesniejsze gorsety niz te z lat 30 tych. Krynolina stelazowa, skladana, byla w miare wygodna, ciezkie suknie wydawaly sie lekkie wlasnie dzieki krynolinom, tym bardziej za te z lat 60 byly przesadnie wielkie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie ostatnio zafascynowała moda lat 50., gdy krynoliny nie były jeszcze aż tak wielkie, jak dekadę później, ale swój rozmiar już miały. Chciałabym kiedyś na własnej skórze sprawdzić, jak to jest mieć taką piękną suknię na sobie...

      Usuń
  6. Uszylam r 2010!
    Suknie z tiurniura,czarna, model z 1905 r
    O tym innym razem.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję :) Ja na szycie będę miała czas dopiero w maju, ale mam nadzieję uporać się ze wszystkim w tydzień, zobaczymy, czy się uda :)

      Usuń
  7. Takie obszerne, czarne suknie z pewnością zakrywały wszystkie mankamenty urody. Cóż dzisiaj raczej mniejszość poświęci się za ojczyznę. Pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nogi, ramiona i biodra na pewno :D A o talię troszczył się gorset. Mogłaby ta moda wrócić... ;)

      Usuń
  8. Podobno Eliza Orzeszkowa przemyciła pod taką suknią Romualda Traugutta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. xD No pod dużą krynoliną to i Traugutt by się zmieścił xD

      Usuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że kiedyś osoby nie przywiązywały takiej uwagi do mody jak to jest dziś. Ja osobiście bardzo interesuje się modą i w szczególności tą z okresu przedwojennego. Lubię także poczytać artykuły na https://thebeauty-runway.com/ gdzie znajduję ich zazwyczaj całą masę :)

    OdpowiedzUsuń