Jak widać po tej serii postów, instytucja babcinej apteczki ma się dobrze od dawna :)
Pewnie nie tylko ja byłam ostatnio przeziębiona (biorąc pod uwagę wyniki ankiety...), ale muszę Wam się przyznać, że tym razem przeziębienie było o tyle mniej uciążliwe, że mogłam wypróbować dwa przepisy z domowej apteczki z 1853 roku. Dzisiaj zajmiemy się jednym z nich (a drugi za tydzień). Pochodzi on z książki Sarah Josephy Buell Hale The new household receipt-book. W książce, oprócz przepisów na kosmetyki, których tam szukałam, znalazłam również mnóstwo porad zdrowotnych, recept na domowe leki i rad dotyczących prowadzenia domu (wiecie: usuwanie plam, pranie itp.).
Tym razem zabrałam się za płukankę na bolące gardło, które oprócz kataru i kaszlu jest chyba najbardziej uciążliwe w przeziębieniu. Oto i przepis:
"Płukanka na bolące gardło. Na dwadzieścia pięć lub trzydzieści liści zwykłej szałwii wlej pintę wrzącej wody; pozostaw napar na pół godziny. Dodaj tyle octu, aby roztwór był umiarkowanie kwaśny, oraz miód do smaku. Płucz naparem gardło kilka razy dziennie. Ta mieszanka o składnikach cierpkich i zmiękczających rzadko nie przynosi efektu."
Potrzebujemy:
- szałwii o właściwościach antyseptycznych (u mnie ok. jedna łyżeczka),
- octu, który zakwasi mieszankę, co zmniejszy ilość bakterii w gardle (u mnie objętość łyżki),
- miodu "do smaku" (łyżeczka).
Wykonanie:
- Jest łatwe. Wystarczy zalać szałwię wrzątkiem, odczekać,
- następnie do przestudzonego naparu dolać ocet
- i miód.
- Zamieszać i płukać gardło.
Działa? Nie działa?
Płukanka działa mniej więcej tak, jak zwykła szałwia lub mieszanki ziół, które można kupić w aptece. Na początku anginy / przeziębienia może pomóc, jednak jeśli ból jest silny, obawiam się, że płukanie nic nie da i trzeba będzie odwiedzić lekarza (współczesnego :D ).
Niemniej, sposób, choć dziewiętnastowieczny, jest jak najbardziej wskazany, nie zawiera żadnych trucizn, a sam napar z szałwii stosuje się również współcześnie. Jak widać, niektóre domowe sposoby leczenia mają wielowiekową tradycję ;)
Smak i zapach płukanki jest raczej przyjemny (o ile lubi się zioła - ja uwielbiam), potem, po wypłukaniu ust zostaje jednak nieprzyjemny posmak octu, którego nie znoszę. Pewnie w przyszłości zastąpię go sokiem z cytryny.
Na koniec, tekst z książki o zaletach szałwii:
No właśnie, dlaczego człowiek ma umierać, skoro w jego ogródku rośnie szałwia? :D
__________________________________________________________________
PS. Wyblakłe zdjęcia na blogspocie dopadły i mnie :/ Z odsieczą na razie przybył deviantart.
Szałwia jest nieoceniona jeśli chodzi o leczenie gardła. Przynajmniej jeśli chodzi o mnie, wolę zioła, działają skuteczniej. Po antybiotyki sięgam, dopiero gdy sytuacja robi się już nieciekawa.
OdpowiedzUsuńAntybiotyki to podobno straszne paskudztwo...
UsuńTeż zawsze wolę ziołami zaleczyć chorobę, zanim się rozwinie lub w ogóle zapobiegać (imbir, czosnek, do herbaty syrop z czarnego bzu) :)
Moja mama tez ma przepis na jakąś płukankę szałwiową. :) Pomaga na ból gardła jak nic!
OdpowiedzUsuńFajne są takie płukanki, ale wcześniej nie przypuszczałam nawet, że niektóre przepisy mogą być tak stare :)
UsuńTeż się zawsze katuje szałwiowymi płukankami , gdy gardło boli :)
OdpowiedzUsuńSzałwia najlepsza! :)
UsuńSpróbuję te płukanki, bo coś ostatnio mam z gardłem (he he, kto nie ma przy takim wietrze;)
OdpowiedzUsuńDaj znać, czy poskutkowała :)
UsuńJa raczej mam problemy z katarem i łzawieniem... Może i na to coś (dziewietnastowiecznego) się kiedyś znajdzie ;)
1853 - wow! ;) nie sądziłam że ten sposób ma już tyle lat ;)
OdpowiedzUsuńJa też :) Dopiero przeglądanie tej książki mi to uświadomiło :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńO takich sposobach jeszcze nie słyszałam! Teraz jednak ludzie głównie skupiają się na tym, aby zapobiegać (szczególnie jeśli chodzi o koronawirusa). Artykuł ze strony: https://odpustowe.pl/ochrona-dzieci-przed-koronowirusem/ daje naprawdę fajne porady jak chronić siebie i swoich bliskich przed zachorowaniem. Polecam.
OdpowiedzUsuń