Połysk i zdrowy wygląd miały zapewnić im (oprócz wyczesywania szczotkami z naturalnego włosia) różne pachnące płyny i inne kosmetyki, z których jeden wykonamy dzisiaj metodą krok po kroku :)
Przepis, jak wszystkie ostatnio, pochodzi z książki The new household receipt book z 1853 roku autorstwa Sarah Josephy Hale:
"514. By oczyścić i upiększyć włosy.- Doskonałą metodą, by utrzymać włosy słodkie (?! - P.), czyste, lśniące i skręcone jest szczotkowanie ich twardą szczotką o włosiu zwilżonym "Wodą Portugalską". Aby mieć ją świeżą i dobrej jakości, weź pintę wody z kwiatu pomarańczy, pintę wody różanej i pół pinty wody z mirtu. Dodaj do nich ćwierć uncji destylowanego piżma i uncję ambry. Wstrząśnij całość. Woda jest gotowa do użytku. Najlepiej mieszać ją w małej ilości, ponieważ nie zachowuje właściwości na długo. Wyjątkiem jest umiarkowana pogoda, gdyż płyn wykazuje skłonności do psucia się w chłodzie i upale"
Dopiero teraz zauważyłam, że pomieszałam obrazki -_- |
Czego użyłam:
- wody z kwiatu pomarańczy,
- wody różanej,
- ambry roślinnej (esencja z nasion ambrette).
- (niestety, wody z mirtu i piżma nie udało mi się znaleźć)
Wykonanie:
- Buteleczkę wypełniłam wodą z kwiatu pomarańczy i wodą różaną w proporcjach pół na pół
- i dodałam kilka kropli ambry (lepiej dodać jej mniej, aby zapach nie był za intensywny i nie tłumił zapachu innych składników)
- Butelkę zakorkowałam i wstrząsnęłam nią kilka razy, aby składniki dobrze się wymieszały.
Jak widać, woda w słońcu mieni się i lśni! A jak sprawuje się na włosach?
Całkiem fajnie :) Nie nabłyszcza może tak mocno, jak dzisiejsze silikonowe odżywki, ale jednak (używana z umiarem) sprawia, że włosy ładnie lśnią, są sypkie i cudnie pachną. Nie wyczesywałam ich szczotką ze zdjęć, bo niestety ta szczotka należy do kota ;) ale robiłam trochę inaczej: wylewałam odrobinę płynu na dłoń, rozcierałam i gładziłam tak zwilżonymi dłońmi włosy, a następnie ponownie przeczesywałam je szczotką. Zapach utrzymywał się jeszcze następnego dnia :) I tak właśnie najlepiej używać tego płynu - raz na kilka dni, wtedy można osiągnąć najlepsze rezultaty.
Cudne! Może i dzisiejsze kosmetyki są o wiele łatwiejsze w wykonaniu (no, kupieniu :P) i użyciu, ale za to te stare mają prawdziwy urok! Prawdę mówiąc chyba nawet jakby nie działały dobrze, to pokusiłabym się o wykonanie, dla samej przyjemności użytkowania i poczucia się jak w XIX wieku :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego cały czas je robię :D Sam fakt odtwarzania ich i eksperymentowania jest na tyle ekscytujący, że działanie zazwyczaj schodzi na dalszy plan. Choć oczywiście, jak kosmetyk okazuje się totalnym niewypałem, trochę żalu zawsze zostaje :P
UsuńJa bardzo lubię używać takich jedno- albo dwu- składnikowych mikstur, ale cuda jakie Ty tworzysz są trochę za bardzo skomplikowane jak na moje umiejętności :P Chyba zbyt bym się bała że uszkodzę sobie twarz, bo wymieszam coś nie tak albo źle zinterpretuję przepis :P Podziwiam :)
UsuńNie no, właśnie wcale nie są skomplikowane ^^ Z tych na twarz jak na razie fajny okazał się chyba tylko tonik... I wszystkie składniki tych kosmetyków są bezpieczne, także jakichś strasznych szkód raczej nie wyrządzą :)
Usuńnie używałam nigdy tego specyfiku !
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam spróbować :)
UsuńDwa składniki mam (hydrolat z pomarańczy gorzkiej i róży). Gdzie kupiłaś ambrę roślinną? Nie zwróciłam wcześniej uwagi na nią w sklepach internetowych, a pewnie jest w "moim".
OdpowiedzUsuńFajną kot ma szczotkę;)
Mam opory przed używaniem szczotki z włosia naturalnego, ale syntetyczne to nie to samo.
Kurcze, i znowu muszę zrobić sobie kosmetyk według Twojej receptury - uwielbiam je: mgiełkę arbuzową na upały, błyszczyk i in. Dzięki Tobie zaczęłam ciaprać z kosmetykami :D
Ambrę mam ze sklepu z arabskimi kosmetykami, ale pewnie da się też nabyć ją przez sieć :)
UsuńNo, fajną, szkoda tylko, że jej nienawidzi, jak z resztą wszystkich szczotek i ogólnie czesania :D
Ja też nie używam, bo bardzo elektryzują mi się od niej włosy... Dlatego lepiej gładzić je dłońmi zwilżonymi płynem :)
O, cieszę się, że Twoje kosmetyki się udały! No i że skutecznie zaraziłam Cię mieszaniem ;) Dzięki temu ciapraniu zawsze wiem, co jest w moim kremie do twarzy :)
Jak ta woda ślicznie wygląda:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, w ostrym, lipcowym słońcu mieniła się jak zaczarowana :)
UsuńJak to musi cudownie pachnieć! Jestem bardzo ciekawa, co by powiedziały na taki specyfik moje włosy :)
OdpowiedzUsuńPewnie byłyby chętne :D Pachnie mocno i dobrze - dziewczyny na zlocie miały okazję się przekonać :)
Usuńja niestety na swoje włosy musiałabym użyć chyba ze trzech takich buteleczek =_=
OdpowiedzUsuńale brzmi kusząco. Uwielbiam pachnące kosmetyki, dlatego zawsze w Rossmannie dostaję szału i spędzam tam co najmniej pół godziny ("cholera, przecież przyszłam tylko po papier toaletowy!" xD)
Dlaczego trzech? (jak użyłam za dużo, to trochę je wysuszał)
UsuńA zapach ma całkiem ładny :) Trochę jak perfumy sprzed lat (przez ambrę)
Ponieważ mam włosy do połowy uda i jest ich dużo. Standardowo odżywka starcza mi na cztery aplikacje (smuteczek!) ;D
UsuńŁo, to masz dłuższe, niż ja! :D Moje są za tyłek, ale te końcówki biedne, bo stare (nie podcinam) i zniszczone od ciągłego siadania na nich :P
UsuńAle tego płynu nie używa się tak, żeby włosy były mokre, ani nawet wilgotne. On funkcjonuje trochę jak pianka do stylizacji / lakier :) Można by go w sumie nawet przelać do butelki z atomizerem i psiknąć, jak mgiełką (choć ja nie będę próbować, bo moje włosy puszą się od mgiełek ;) )
aaa, no to jest nadzieja! :D zatem idę kupić ambrę };D
Usuńja końcówki podcinam często i dużo, bo moje włosy strasznie szybko rosną. Kiedyś wpadłam na genialny pomysł, by je farbować. Po tygodniu miałam odrosty, w końcu po dwóch latach bycia romantycznie rudą poddałam się i wróciłam do naturalnego blondu :P
No to masz wielkie szczęście co do włosów :) Nie dość, że przeżyły farbowanie i nadal są piękne, to jeszcze szybko rosną - marzenie *_*
Usuń