30 maja 2016

Majowa impresja / IV Piknik Krynoliny w Pszczynie

fot. A. Grynpeter
Wyobraźcie sobie upalne, duszne popołudnie w połowie XIX wieku. Opadający, lepki kurz, turkot dorożek na trotuarach, miejski gwar i tętniące życiem wąskie uliczki. I koniecznie eleganccy panowie sączący lemoniadę ;) na balkonie pod chroniącą od słońca, pasiastą markizą. Jak oni wytrzymywali w tych warstwach strojów, zapięci pod szyję? A panie wbite w gorset, z zasznurowanymi ciasno (nawet!) trzewikami? To proste - kto mógł, wyjeżdżał w takie dni na wieś. Z dala od huku fabrycznych maszyn, głośnych rozmów i pokrzykiwania robotników, nawoływania przekupek, dzwonienia dzwonków konnych tramwajów życie toczyło się inaczej.
Wśród chłopskich chat, przy leniwie płynącej rzeczce pod lasem można naprawdę wypocząć i miło spędzić czas. Miękkie, leśne trawy falują jak morska woda, podmywająca brzeg; świeże, zielone liściaste drzewa szumią, rzucając na trawnik różnobarwne cienie. To tu rozkładamy się z piknikowym koszem i na kocu w kratkę spędzamy majowe popołudnie: rozmawiamy, żartujemy i śmiejemy się, częstujemy się przysmakami z piknikowych koszy, rysujemy entomologiczne okazy i martwą naturę. Leżąc, obserwujemy parę spacerującą pod koronkową parasolką i państwo grających z dziećmi w krokieta. Niedługo później ich pociechy rzucą się w radosną pogoń w stronę altany, ginąc w wysokich trawach. Będą się przyglądać rzecznym wodorostom i chwytać wodne bańki. Koło wiekowego młynu obraca się leniwie za nimi cały czas tak samo, roztrząsając w parnym powietrzu tęczowe krople...

fot. P. Kowalczyk
fot. A. Grynpeter
fot. A. Grynpeter
fot. A. Grynpeter
fot. A. Grynpeter
fot. A. Grynpeter
fot. K. Żebrowska
fot. A. Grynpeter

fot. A. Grynpeter

fot. P. Kowalczyk
ENGLISH: Last saturday the 4th Annual Krynolina Reenactment Society Picnic took place. It was set in Pszczyna, in the cottage open-air museum. We were walking between peasants` huts, taking a rest on blankets, drawing beetles, eating treats, talking, joking and chilling out. The children were playing historical games as crocquet and running around. It was a really nice afternoon spent in the victorian, bustle era.

18 komentarzy:

  1. Od ponad roku szykuję się na taki piknik! Mam koszyczek, talerzyki, kubeczki wszystko! Poza ludźmi, oczywiście...
    Zdjęcia są przeurocze, zwłaszcza przedostatnie.
    Ile bym dała, by móc się do takich ślicznych dam dosiąść!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szyj i przyjeżdżaj! :) Na ten Piknik w Pszczynie Krynolina z tego, co wiem dopuszcza też nawet stylizacje, więc szkoda, że nie przyjechałaś teraz...

      Usuń
    2. Niestety nie umiem jeszcze na tyle szyć, właściwie to moje umiejętności są raczej na poziomie krawężnika :D (To się zmieni, znaczy mam taką nadzieję) Jeśli bym włożyła suknie nieuszytą przeze mnie, to mam ,,niepełny strój". Bo na przykład nie mam gorsetu czy takiej ,porządnej' halki i czułabym się jak taka niezmiernie głupia trzpiotka, która próbuje do takiej ,,elity" XD się wbić, chociaż nic nie umie. No i samej to tak głupio, zwłaszcza że nie jestem dorosła...
      Ale może za parę lat! :)

      Usuń
    3. Wśród nas jest też kilka niepełnoletnich dziewczyn, kilka innych uzyskało pełnoletniość dopiero niedawno, także tu nie ma problemu :) A co do stroju - wiem, że były osoby, które pojawiły się teraz na pikniku w swojej pierwszej w życiu sukience i wyglądały całkiem fajnie :) Zawsze warto próbować :)

      Usuń
    4. Hmm... Tematem przyszłorocznego pikniku są lata 1851-1870? Gdzieś tak przeczytałam i nie wiem czy to prawidłowe informacje.

      Usuń
    5. Tak, z tego, co wiem :)

      Usuń
  2. jakie cudne zdjęcia! Oglądając je, ma się wrażenie podróży w czasie ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie się też bardzo podobają, aż miałam problem z tym, które wybrać do posta :D

      Usuń
  3. Fantastyczne zdjęcia! :) Twoja sukienka jest przepiękna :) Widzę, że w tym roku wybrałyście inne miejsce w parku na Piknik, niż w latach poprzednich. Bardzo fajny klimat tworzą te domki i ta rzeczka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Moja sukienka to składaczek z dwóch najnowszych krynolin :) Wełniana byłaby za ciepła, a spódnica sheer nie przeżyłaby ciorania się w niej po trawie, więc zarządziłam combo xD
      To było trochę z musu, bo burza wisiała w powietrzu i musiałyśmy się przenieść do skansenu, w którym była altana (do pałacu ot tak by nas nie wpuszczono, a wynajem to wiadomo xD ) i ostatecznie ten wiejski charakter miejsca bardzo wpasował się w nastrój pikniku :)

      Usuń
  4. Strasznie fajnie było móc w końcu spokojnie siąść i pogadać. Tak po prostu. Duże wydarzenia wyglądają imponująco, ale czasem dobrze mieć okazję po prostu spotkać się z ludźmi dla samego spotkania, bo przecież chodzi o coś więcej niż jedynie "lans"... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, właśnie to było najlepsze: mniejszy piknik w dobrze schowanym przed światem miejscu - i od razu można było lepiej wypocząć ;)

      Usuń
  5. No i tak można piknikować! :D Żałuję, że mnie nie było, tym bardziej, że lata 70-te i 80-te coraz bardziej mnie przyciągają - ale Ty widzę dzielnie się wyłamujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mogłaś jednak przyjechać! ;) Nie, właściwie to nie, bo to końcówka lat 1860, czyli ujdzie jako I turniura... a właściwie uszłoby, gdyby te dwie, wielkie poduchy były stale na swoim miejscu :P

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń