Dzisiaj jest dzień bloga, jutro upłynie rok od zamieszczenia tutaj pierwszego posta - dobry dzień na powrót do buduaru :)
Wróciłam już jakiś czas temu, ale tak się złożyło, że choroba, z którą walczyłam przez ostatni rok miała swój finał w szpitalu, gdzie spędziłam kilka dni. Teraz szybko wracam do zdrowia i myślę, że posty będą pojawiały się regularnie, bo na wsi nie próżnowałam i będę miała o czym pisać :)
Na początek - coś nowego - filmik :) Chciałam pokazać, jak moja sukienka prezentuje się w ruchu i postanowiłam nakręcić filmik, ale oczywiście popisałam się "inteligencją" i kręciłam go w pionie i poziomie. Zorientowałam się o tym dopiero po fakcie :D Dlatego filmik z sukienką będzie innym razem w oddzielnym, ostatnim poście jej poświęconym, a dzisiaj taki drobiazg, na którym uczyłam się obsługi programu:
(Nie wiem, dlaczego blogger nie może wyszukać mojego filmiku :(
W każdym razie możecie go zobaczyć, klikając w powyższy obrazek :) )
Oczywiście kamerzysta ze mnie nędzny :D dopiero teraz widzę, jak drżały mi ręce, no ale trudno - pierwsze koty za płoty, następne filmiki będą lepsze :)
A teraz to, co Was czeka przez najbliższe tygodnie:
Książki przeczytałam wszystkie, oczywiście najwięcej ekscytowałam się Shirley ♥
Nie chcę się na razie rozpisywać, bo każdej książce poświęcę osobny post.
Nie chcę się na razie rozpisywać, bo każdej książce poświęcę osobny post.
Taaak, zrobiłam je :) I mam mieszane uczucia - dwa się nie nadają, a jeden jest świetny (zgadnijcie, który ;> ).
O każdym jeszcze skrobnę :)
O każdym jeszcze skrobnę :)
Udało mi się również stworzyć obiecaną budkę ze starego słomkowego kapelusza. Nie jest idealna, ale wyszła, od biedy da się w niej chodzić (tu jednak trzeba mieć odpowiedni wzór kapelusza, niestety...). A druga rzecz to mały woreczek wypełniony płatkami róży - wisi w szafie, pachnie i nadaje jej trochę dziewiętnastowiecznego stylu :)
Oba pojawią się w oddzielnych postach.
Filmy widziałam tylko dwa; wolałam spędzać czas na świeżym powietrzu :)
Ale to nawet dobrze, bo już i tak mam o czym pisać, a resztę zmagazynowanych filmów będę mogła sobie zobaczyć teraz - nie uciekną ;)
To są zdjęcia kilku urokliwych miejsc, które odkryłam podczas częstych spacerów (albo piracenia na rowerze ;> ) Po długich namowach udało mi się też nakłonić rodzinę na pewną bardzo dziewiętnastowieczną rzecz - ale nie zdradzę, co to było - zobaczycie sami ;)
No i to by było na tyle. Posty zaczną się pojawiać po weekendzie :)
I jeszcze jedna rzecz, którą pewnie można zauważyć od razu - zmieniłam nagłówek. Tamten już mi się trochę znudził, a z nowego jestem bardzo zadowolona, tym bardziej, że dwa zdjęcia od lewej zrobiłam sama. Dama z okładki Villette też od dawna mi się podobała, więc teraz patrzy na Was z nagłówka :) Problem był tylko z wachlarzem, który w oryginalnym obrazie Tissota (A young lady in a boat) przysłania wiosło, toteż przez godzinę dorysowywałam brakującą część piksel po pikselu x_X Ale warto było :) Porównajcie sami:
stary nagłówek |
nowy nagłówek |
Pozdrowienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz