Dzisiaj przedstawię Wam efekty mojej pracy nad dziewiętnastowieczną torebką :)
To była pierwsza rzecz (pomijając pasek), którą uszyłam sama w 100%. Pracowałam nad nią cały dzień i dzięki maszynie do szycia uporałam się z tym tak szybko. Uszycie reticule ręcznie zajęłoby mi chyba kilka dni :D Muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona z efektu. Jest nawet lepiej, niż to sobie wyobrażałam :) Chociaż Wasze wprawne oczy pewnie dostrzegą na zdjęciach lub na żywo jakieś nierówności, trochę krzywe ściegi gdzieniegdzie... Mimo tych niedociągnięć, jestem zadowolona. Spisałam się doskonale, jak na pierwszy raz :)
A teraz, powstawanie torebki krok po kroku:
- Najpierw przygotowałam papierowy wykrój, żeby wszystko się zgadzało. Podobny, z lat 1831 - 1865 znajdziecie tu, więc te moje wymysły nie są aż tak niehistoryczne, jak można by przypuszczać ;P
- Odrysowałam cząstki na atłasowej podszewce i materiale wierzchnim (łącznie 8 części).
- Wycięłam je z ok. 1 cm zapasu.
- Przyfastrygowałam dwie części razem i zszyłam na maszynie, a potem...
- zrobiłam to samo z dwiema połówkami.
- Powstała niczego sobie czapka :D
- Z częściami wierzchnimi postąpiłam podobnie.
- Ręcznie zszyłam dwa końce (podszewki i wierzchu), a następnie...
- wszystkie cztery rogi tak, aby podszewka trzymała się wierzchu i nie odstawała.
- Zagięłam brzegi torebki do środka, złączyłam je razem, przyszpiliłam, przyfastrygowałam i zszyłam na maszynie (dopóki jestem początkująca, muszę tak właśnie postępować. Szycie wszystkiego od razu to jeszcze nie dla mnie :P )
I na tę część wszedł do pokoju mój tata i zaczął żartować, że szyję torebkę na 5 zł (że taka mała). Nieźle się przestraszyłam! Niby papierowy wykrój był ok, ale jednak sznurki do ściągania jeszcze trochę zabiorą i co wtedy :D Na szczęście jednak dobrze wymierzyłam i torebka jest idealnych rozmiarów :)
- Linijką wymierzyłam dokładnie, szerokość tunelu i wyrysowałam linię ołówkiem na torebce.
- Już bez fastrygowania ostrożnie przeszyłam ją w tych miejscach dookoła.
- Wprawiłam sznurek tą samą metodą, którą pokazywałam przy pachnących woreczkach.
- Na końce sznurka nawlekłam koraliki i zawiązałam supełek. Myślę, że równie dobrze można by zawiązać sam supełek i tak wymanewrować sznurkiem, żeby ukryć go w torebce. Uzyskamy wtedy gładkie ucha do trzymania :)
Jak widzicie, nie szyłam sama :D Kampie najbardziej podobało się nawlekanie nici na maszynę i nawijanie małej szpuleczki. Patrzyła jak zahipnotyzowana :D Na szczęście samego szycia (odgłosów) trochę się bała i już nie wtykała do maszyny swojego czarnego noska, ale i tak ciągła kontrola jakości być musiała :P
Jak prezentuje się gotowa torebka?
Słowa mojej mamy: Nie mogę uwierzyć, że zrobiłaś coś tak ładnego! Tylko gdzie z tym będziesz chodzić?
Ja: Na uczelnię ;>
Na zdjęciach jedną ze wstążek zawiązałam na kokardkę, ale oczywiście torebkę trzyma się normalnie, za dwa ucha :)
A tutaj różne przedmioty, które można w niej nosić:
- Mała książka,
- list (nie ma na zdjęciu :P ),
- monety (brakuje mi XIX w. portfela, ale to może kiedyś tam...),
- zegarek - o ile nie jest przypięty do paska sukienki,
- lusterko (dawno temu dała mi je babcia. Wygląda staro, ale na pewno nie jest XIX w.),
- grzebień (drewniany :) ),
- ręcznie haftowaną chusteczkę (dar drugiej babci),
- wachlarz --> plastiiik! Niestety nigdzie stacjonarnie nie mogę dostać drewnianego, a na przesyłkę $ szkoda... Może kiedyś będę zamawiała koronkową parasolkę [Gabrielle, Eleonora Amalia - kusicielki jedne!] i wtedy do zamówienia dołożę jeszcze wachlarz. Na razie ten plastik, dzięki stonowanym kolorom nie wygląda chyba aż tak tragicznie, co?
No i to w sumie tyle na dzisiaj. Wczoraj przyszły do mnie buty :) Kształtem i kolorem są łudząco podobne do modelu Abigail (porównanie obrazoburcze, mam nadzieję, że American Duchess nigdy tego nie przeczyta :P ). Dzisiaj wybiorę się po lamówkę i jak napiszę kolejne 10 stron pracy mgr, zabiorę się za udoskonalanie pantofelków :)
Pozdrowienia! (:
Ojeej! Twoja reticule jest śliczna! ;) widzę ze przygotowania ruszyły pełną parą :) i bardzo ciekawa jestem twoich butów! Mój kot tez uwielbia jak szyję, a już najbardziej lubi "jeździć" po całym mieszkaniu na materiałach, które rozkladam do skrojenia :/
OdpowiedzUsuńDzięki :* Sama też jestem ciekawa, jak wyjdą buty :)
UsuńHehe, koty to czasem takie wredziaki :D Zawsze muszą wleźć w sam środek roboty i nabałaganić :D
Cudowna jest! Ma piękny kolor :)
OdpowiedzUsuńPorcelana, mogłaś o tym wcześniej napisać, bo niedawno zamawiałam drewaniany wachlarz za 5 zł, to bym dorzuciła drugi :)
Ech, no to może następnym razem :) Albo, jak to zwykle bywa, przez przypadek znajdę gdzieś taki wachlarz stacjonarnie :)
UsuńPięknie Ci wyszła ta torebeczka (nie mogę przyzwyczaić się do słowa reticule :D). Tak w ogóle, to Twoja Kampa ma śliczne oczka. Rozbrajająca jest. :) Swoją drogą ciekawi mnie to, jakby mój Benek zareagował na maszynę do szycia. Może pora sobie jakąś kupić... :D
OdpowiedzUsuńJeśli Benek lubi sznureczki (Kampa uwielbia!) to na pewno maszyna by mu się spodobała :D Ja moją odgrzebałam w szafie (prezent - prawdopodobnie - ślubny mojej mamy - prawie z niej nie korzystała!).
UsuńA reticule to zabawne słowo. Pewnie francuskie i o oczywiście nie mam pojęcia, jak to czytać :D :P
Wiesz co, Kajani na swojej stronie nazywa go "ridicule", co po francusku znaczy "śmiesznostka" :) Samo słowo "reticule" chyba nie istnieje we francuskim :)
UsuńDzięki :) Przynajmniej wiem, że google tłumacz mi w tym nie pomoże :D :D
UsuńPiękna!!!:) Tylko rozprasuj szwy:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że profesjonalne oko coś dostrzeże :D Faktycznie, muszę je rozprasować :)
UsuńJakie tam profesjonalne;) Jakoś ostatnio mam bzika na tym punkcie:) Mama mnie wyszkoliła pod tym względem i pewna pani krawcowa:) Wszystko trzeba przeprasować!:)
UsuńNo to nie zgadniesz, co ostatnio prasowałam - białe kartki :D Nie było już żadnych w drukarce, ale miałam inne, trochę pomięte. Myślałam, że po wyprasowaniu będzie się dało na nich drukować, ale niestety :D To nie był najlepszy plan :D
UsuńCałość - imponująca!
OdpowiedzUsuńPrezentacja gotowej reticule na tle wiosennego krzewu bardzo ładna.
Dziękuję :) Opłacało się wstać w niedzielę po szóstej rano i zrobić zdjęcia "w plenerze" :)
UsuńCudna! Cudna! CU-DNA! Koniecznie muszę sobie taką uszyć:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) To nie jest wcale takie trudne, no i można w niej też na co dzień przechowywać różne rzeczy, np. kłębki nici, wstążki i inne drobiazgi :)
UsuńPiękna;) Sama chciałabym miec cos takiego;)
OdpowiedzUsuńTo nie jest nic skomplikowanego, więc śmiało możesz zabrać się za szycie :))
UsuńCudna! I jeszcze ta zawartość... Czy mogę zapytać co to za książka? Od razu przypominał mi się film "Rozważna i romantyczna", jedna z panien dostała taki miniaturowy tomik, jako talizman. I zegarek też cudny. Ech... Czas zacząć kompletować swoje akcesoria, zanim zacznę zielenieć z zazdrości. ;D
OdpowiedzUsuńTa książka to... Myśli św. Benedykta :D :D Dostawaliśmy takie na bierzmowanie :P A ze względu na idealny format (wielkości dłoni - uwielbiam takie małe książki) i stylizowany wygląd doskonale sprawdza się w roli dziewiętnastowiecznej atrapy na zdjęciach :D Zegarek kupiłam jako męski z dewizką, przełożyłam na długi łańcuszek i noszę go czasem na szyi :)
UsuńPowodzenia w kompletowaniu własnych dodatków! To chyba najfajniejsza część w całej kostiumowej zabawie :)
No tak, zazwyczaj religijne książeczki są tak pięknie oprawiane. :) Właśnie, też mam bzika na punkcie takich małych książeczek. Wydawnictwo exley robi takie mini książeczki z cytatami, ale one niestety są bardzo współczesne. Może sama coś wykombinuję. Zegarki ostatnio były modne, więc można je zakupić. Mam ochotę na pióro, co prawda mam w domu stalówki, ale w tamtych czasach... khm... chyba muszę zapolować na jakąś gęś. :D
UsuńPióra można znaleźć czasem w parku (czy jakimś innym miejscu), w którym są duże ptaki (pawie, kaczki, łabędzie). Ja kilka lat temu w Łazienkach znalazłam dwa okazałe pióra pawie (ale nie kolorowe) i Kampa miała z nimi niezłą zabawę :D
UsuńOstrzenie tych piór to podobno prawdziwa sztuka, chciałabym się tego kiedyś nauczyć :)
Świetnie wyszła reticule :) ja niestety nie mam maszyny i na razie motywacji ale przydałaby się mała torebka. Uwielbiam co jakiś czas wejść i odrealnić się czytając posty na Twoim blogu
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
O najgorzej, wpisałam się na koncie chłopaka zamiast na swoim!
UsuńHe he ;) Dziękuję :) W najgorszym wypadku zawsze można ją uszyć ręcznie, chociaż to zabierze oczywiście o wiele więcej czasu...
Usuńpiękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJest śliczna! Sama muszę sobie taką na bal uszyć i mam pytanie. Jakie dobrałaś wymiary tej ślicznotki-śmiesznotki?;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Wymiary dobierałam na oko, dlatego najpierw zrobiłam tę wersję z papieru (4 kartki A4)
OdpowiedzUsuń