"Nowiny Paryzkie".
Taki tytuł ma wystawa, której sneak peek możecie zobaczyć dzisiaj w buduarze :)
Jako blogerki kostiumowe, zostałyśmy zaproszone do muzeum w Zamku Piastowskim w Gliwicach przez kustosza wystawy i zarazem autorkę bloga Kanzu, szmizetka i barani udziec, Joannę Puchalik.
Wystawa Nowiny Paryzkie, czynna od 13 grudnia 2013 roku, poświęcona będzie modzie damskiej w XIX wieku. Będzie można zobaczyć oryginalne suknie z epoki i dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy o garderobie prawdziwej damy, poznać sekrety dawnych mistrzów krawiectwa - Christiana Wortha oraz Jacquesa Douceta, a także wziąć udział w warsztatach.
My natomiast (Eleonora, Fobmróweczka, Edzia, ja oraz panie z forum halsztuk.pl) mogłyśmy zobaczyć powstawanie wystawy od środka. Muzealny gabinet Joanny okazał się prawdziwym sezamem pełnym kostiumowych skarbów, w których mogłyśmy przebierać do woli :)
Były tam nie tylko fachowe, trudno dostępne książki o modzie (The Cut of Women`s Clothes - marzenie każdej kostiumomaniaczki :) ) i żurnale z początku XX wieku (na zdjęciu), lecz także mnóstwo oryginalnych książek z czasów belle epoque. Mnie zachwycił pięknie oprawiony śpiewnik kościelny z lat 1880., z którym właściwie się nie rozstawałam ;) oraz cudowny, angielski zestaw dwóch szczotek i lustra z wymiennymi wkładami i ręcznie haftowanym tyłem.
Nie obyło się również bez typowo krawieckich akcesoriów - szatelenka i igielnik w postaci małego czajniczka ujęły niejedną z nas :)
Przy popołudniowej herbacie, pod portretami monarchów dziewiętnastowiecznych mogłyśmy do woli rozmawiać na nasze ulubione tematy filmów i programów kostiumowych, samych kostiumów, życia codziennego w XIX wieku, oraz dowiedzieć się, jak wygląda praca muzealnika i ile czasu zajmuje stworzenie wystawy. Szczerze mówiąc, nie mogę się już doczekać, aż Nowiny Paryzkie zostaną otwarte i będę mogła na własne oczy zobaczyć oryginalne suknie dziewiętnastowieczne sprowadzone do Gliwic z różnych zakątków Polski (będą również egzemplarze z prywatnych kolekcji!)
Górne zdjęcia z Justyną z Halsztuka w sukni na turniurze |
Tymczasem nie obyło się bez mierzenia współczesnych replik autorstwa Joanny. Trzy suknie (balowa z lat 1860., princeska i suknia na turniurze) przechodziły z rąk do rąk, gorsety ściskały, turniura i krynolina rozkładały się w muzealnym korytarzu, a my mierzyłyśmy :)
Dziewczyny pewnie wrzucą u siebie swoje zdjęcia w innych sukniach, a ja pokażę Wam tę, którą zmierzyłam. Była to balowa suknia z lat 60. inspirowana projektem Wortha (więcej tutaj). Pod nią miałam haftowany gorset, który na prawdę mocno ściskał. Właściwie to był to pierwszy raz, gdy miałam na sobie "prawdziwy", czyli szyty według historycznych wskazówek gorset i muszę przyznać, że przyzwyczajenie się do niego troszkę trwało, ale potem było mi w nim całkiem dobrze. Udało mi się nawet schylić po leżące na podłodze spinki ;)
Na gorset nałożona była krynolina, a na nią falbaniasta halka (jak w Annie Kareninie ;) ) i dopiero na to - dwuczęściowa suknia w moim ulubionym kolorze.
Sama suknia miała jeszcze czarną narzutkę, którą jednak zdjęłam do zdjęć. Przyznam, że czułam się w niej wspaniale i mogłabym chodzić tak ubrana codziennie :), choć stale musiałabym pamiętać o rozłożystości spódnicy i o tym, żeby nie zawadzić o nic podczas poruszania się. Szkoda, że nie zatańczyłam w niej walca, ale przy tej objętości sukni i wielkości muzealnych wnętrz byłoby to chyba niebezpieczne ;)
No i teraz nabrałam niesamowitej ochoty na uszycie sobie takiego cudeńka! Już w lipcu zastanawiałam się nad tym, czy nie przesunąć trochę w czasie mojej planowanej sukni a la Margaret Hale / Blanka Ingram w drugą połowę lat 1850. i nie oprzeć jej na krynolinie... A teraz jestem już pewna, że tak będzie! Czas zacząć zbierać fundusze na stelaż i gorset ;)
I z tym radosnym postanowieniem Was dzisiaj zostawiam. Sama na 100% wybiorę się w grudniu na wystawę, a i Was serdecznie zapraszam :)
Pięknie w tej sukni wyglądasz! A na wystawę się wybiorę, i jeszcze mamę wyciągnę:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Bardzo dobrze się w niej czułam i to utwierdziło mnie w przekonaniu, żeby sobie kiedyś podobną uszyć :)
UsuńJejku, piękna suknia, moje kolory! :) Rewelacyjnie w niej wyglądasz! Też chcę taką! :D
OdpowiedzUsuńTak, suknia jest świetna! I też uwielbiam fiolety :)
UsuńW takim razie obie powinnyśmy zacząć zbierać fundusze i rozglądać się za materiałami ;)
Myślę, że z materiałem nie byłoby problemu... gorzej z szyciem... ;) Sama nie mam talentu do tego (za pachnące woreczki wg Twojego "przepisu' zabieram się już od ładnych paru tygodni;)) i niestety nie mam też nikogo, kto by temu podołał - mama nie zabiera się za takie cuda :) Może kiedyś znajdę sklep z takimi cudami i zaopatrzę się w jedną suknie, co bym mogła w niej leżeć i pachnieć ;) (o tu miał być mój komentarz, a wkleił mi się niżej :P )
UsuńMateriał można bez problemu dostać w lumpeksie :) U mnie babcia szyje i ma w dodatku dojścia w kilku second handach, więc poproszę ją, żeby czuwała nad materiałem :P
UsuńZ szyciem faktycznie jest problem... O ile małe rzeczy nie sprawiają mi problemu, suknie wydają się mnie na razie przerastać...
Myślę, że w ostateczności zawsze możesz iść do zwykłej krawcowej i powiedzieć jej, co ma być uszyte. Tak na pewno wyjdzie taniej, niż u krawcowej historycznej, a ta współczesna nie musi przecież wiedzieć, że szyje krynolinę z lat 1860. ;> Wystarczy powiedzieć, że chcesz taką, a taką suknię na kołach :P Cenowo wyjdzie pewnie podobnie, jak za kostium ze sklepu, no i na pewno będzie lepiej leżeć, bo będzie uszyty specjalnie dla Ciebie :)
Mogę wam tylko zazdrościć. Ale tak bez zawiści, pozytywnie. :) Wystawa genialna. Właśnie rozglądam się za takim kompletem szczotka - lusterko, oczywiście takim stylizowanym na dawne czasy. I nie ma. :( Same jakieś paskudztwa produkują. Ten modlitewnik też śliczny.
OdpowiedzUsuńI powtórzę to co już napisałam Eleonory, prześlicznie wyglądasz na tych zdjęciach. Faktycznie, mogłabyś nosić taką suknię na co dzień. Ale.. Cóż zrobić, nie urodziłyśmy się w stosownym czasie. :)
Dziękuję :)
UsuńTen komplet jest przecudowny! Wgapiałam się w niego chyba cały czas ;) I najlepsze w nim jest to, że wkłady w szczotkach są wymienne, także można je bez problemu czyścić w wodzie.
A sprawdzałaś na allegro? Bo Joanna tam właśnie kupiła te cudeńka.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO niee, ominął mnie żurnal z belle epoque :( Ale przynajmniej zdążyłam na autobus, chociaż byłoby blisko, a zostałabym sobie na Placu Piastów :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że musiałaś wracać wcześniej, no ale do Krakowa daleko... Może jeszcze będzie okazja obejrzenia tego żurnala (był z 1903, dokładnie :) ).
UsuńNo i ja też o mało się nie spóźniłam. Z Fobmróweczką leciałyśmy jak szalone :D
O nie, 1903 :/ Hahaha, ja czekałam spokojnie na tym placu, ale coś mi nie pasowało. Dwie minuty przed odjazdem autobusu zauważyłam tłum ludzi z walizkami na przystanku po drugiej stronie ulicy... To dopiero był szaleńczy bieg :D
UsuńA, nawet wiem, gdzie :D Na przeciwko był mój przystanek :) W ogóle, myślałam, że wracałaś pociągiem... Ale bus chyba szybszy
UsuńPorcelanko, ale z Ciebie dama! :) Przecudownie wyglądasz w tej sukni, bardzo Ci w niej do twarzy. :)
OdpowiedzUsuńDzięki, w planach mam uszycie własnej, choć zdecydowanie powinnam popracować nad koordynacją ruchową w tej sukni :D
Usuńbardzo, bardzo pięknie Ci w tej sukni, niczym prawdziwa dama z XIX wieku, nic dodać, bardzo mi się podoba no i wam zazdroszczę tych przeżyć
OdpowiedzUsuńMoże następnym razem do nas dołączysz?
UsuńDziękuję :)
no cóż, ja tworzę kostium XVIII wieczny, w tym najlepiej sie czuję :0, nie będę pasował do XIX wiecznych dam
UsuńOsiemnastowieczne wydarzenia też przecież będą (piknik się szykuje), poza tym są też spotkania multikostiumowe :)
UsuńPiękna ta suknia i naprawdę Ci w niej do twarzy! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Rzeczywiście była bardzo ładna :)
UsuńWidać, że bawiłyście się wspaniale. Szkoda, że mnie się nie udało przyjechać.
OdpowiedzUsuńSzkoda :( Właśnie myślałam, że będziesz...
UsuńMasz wybitnie pasującą urodę do wszelkich "klasycznych" przebrań ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :) To dobrze, że wygląd współgra z zainteresowaniami ;)
UsuńDziewczyny wyglądacie wspaniale. :)
OdpowiedzUsuńI równie wspaniale się bawiłyśmy :)
UsuńSzkoda, że mi się nie udało przyjechać ;( Te żurnale przejrzałabym bardzo chętnie.
OdpowiedzUsuńI pięknie wyglądasz w tej sukni!!!
No, szkoda, że Cię nie było... Było właśnie mnóstwo książek i żurnali z dawnymi strojami.
UsuńDzięki :)
Porcelanko, nie mam słów, żeby wyrazić mój zachwyt nad Tobą! W tej sukni wyglądasz po prostu niesamowicie! Już nie mogę się doczekać tej, którą sobie uszyjesz! A właśnie, zamierzasz szyć sama, czy jednak skorzystasz z cudzych rąk? :)
OdpowiedzUsuńDzięki, jesteś kochana! :*
UsuńKrynolinę i gorset na 100% będę kupować (jak już uzbieram...), a co do sukni, to jeszcze nie wiem... W sumie przyjrzałam się tej i wiem mniej więcej, jak jest skonstruowana, więc może spróbuję sama... Ale do szycia nowej sukni jeszcze daleka droga, mam czas na przemyślenia :P
Co za piękne zdjęcia! Masz urodę stworzoną do takiego kostiumu!
OdpowiedzUsuńWybiorę się do Gliwic na wystawę, o której wspominasz. Nie mam znów aż tak daleko, ok. 1,5 godziny. W sam raz na weekendową wycieczkę.
Dziękuję :)
UsuńZapraszam :) Z tego, co usłyszałam wczoraj, będzie bardzo interesująco. Poza tym mają być jeszcze warsztaty, także na prawdę warto :)
Szkoda, że tak daleko mieszkam. Wybrałabym się na taka wystawę.
OdpowiedzUsuńTo taka kobieca moda była, ale trzeba było mieć wąską kibić.
Moją uwagę na Twoich zdjęciach też zwrócił ten piękny śpiewnik.
Szkoda...
UsuńModa bardzo kobieca, a o odpowiednią kibić dbał mocno zasznurowany gorset ;)
Śpiewnik był na prawdę tak pięknie oprawiony, że właściwie nie wypuszczałam go z ręki :)
Bardzo Ci do twarzy w sukni na krynolinie i jeszcze całość wyjątkowo dobrze komponuje się ze śpiewnikiem (jakkolwiek głupio to brzmi, bo trudno uznać go za jakiekolwiek modowe akcesorium;) Nie wiem, czy przez ten śpiewnik nie kojarzysz mi się trochę z bohaterką "Pierścienia wielkiej damy".. choć nie potrafię dość dobrze umotywować tego skojarzenia, bo jednak zdecydowanie jesteś tutaj dystyngowana, nie niefreasobliwa;)
OdpowiedzUsuńTen śpiewnik dobrze się komponował, bo i kolor sukni (fiolet był żałobny) budzi jakieś takie skojarzenia... Niefrasobliwa bywam, ale chyba nie do takiego stopnia, jak Hrabina ;)
UsuńPrześlicznie wyglądałyście:) w końcu mogłam w spokoju zachwycić się postem:) Dzięki
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, w imieniu swoim i dziewczyn :) Fajnie było nosić te suknie :)
Usuń