3 stycznia 2014

Osiemnastowieczne gotowanie: Kurczak po tatarsku

Właściwie to "kurczęta", ale na jedno wychodzi ;)


Gdy ostatni raz (ponad rok temu!) przygotowywałam historyczny obiad, nie potrafiłam gotować wcale, w dodatku od razu zabrałam się za stare przepisy. Co prawda były one już opracowane w Książce Kucharskiej Jane Austen, ale i tak nie było to coś, z czym byłabym obeznana. Dziś mogę z całą powagą stwierdzić, że gotować nauczyła mnie Martha Lloyd, przyjaciółka Jane Austen. Ten zeszłoroczny przepis na curry zaczęłam sobie modyfikować, coś dodałam, czegoś nie i dzięki tym eksperymentom już nie umrę z głodu, gdy przyjdzie mi zająć się kuchnią :D 
Dzisiaj mam dla Was drugi przepis na obiad (a w zanadrzu jeszcze dwa), również z kurczaka, bo jest on najłatwiejszy w przyrządzeniu i zdobyciu (w książce, z której korzystam są przepisy nawet na gołębia i drozda! :O ). Przepis pochodzi z męczonej przeze mnie ostatnio pozycji Kucharz doskonały autorstwa Wojciecha Wielądka z 1783 roku. 

Ciekawi, co na obiad jadali osiemnastowieczni?


"Kurczęta po tatarsku: Wyprawiwszy, obciągnij kurczęta nad ogniem, przekrój na połowę, wyłam kości, umarynuj w rozpuszczonym maśle, włóż pietruszki, cebuli, grzybków, odnóżkę czosnku, wszystko usiekaj, osól, opieprz, obmocz w maśle, posyp chlebem, upiecz, daj na sucho albo z małym sosem"

Straszne rzeczy temu kurczakowi trzeba robić! :O W dodatku ilości składników nie są konkretnie podane, no i kucharz nie napisał, jakie to mają być grzybki (mniemam, iż nie halucynogenne :D )




Składniki:

  • Pierś z kurczaka - jak już kiedyś wspomniałam, nie przepadam za innym mięsem z kurczaka, a skoro w przepisie są całe kurczęta, myślę, że każdy może sobie wybrać fragment, jaki chce lub przyrządzić danie z całej kurki :)
  • Masło - wzięłam około łyżki.
  • Pietruszka - cała duża nać (bo lubię ;) )
  • Cebula i czosnek - czosnku dałam dwa ząbki, a cebulę wzięłam zieloną.
  • Grzybki - pierwotnie chciałam zrobić to danie z kurkami, ale w listopadzie nie można ich już było nigdzie dostać, więc zostały mi pieczarki.
  • Sól i pieprz.
  • Coś do gotowego dania - ja wykorzystałam ryż, ale w przepisie jest chleb i ostatecznie chyba faktycznie chleb byłby lepszy.

Gotowanie:
  •  Pieczarki obrałam i pokroiłam na plasterki.
  • Skroiłam również czosnek i cebulę (twardszą część), a następnie
  • podsmażyłam na maśle.
  • Gdy cebula była już podsmażona, dodałam grzyby.


  •  Pokrojone na kawałki i doprawione mięso podsmażyłam na pozostałym maśle,
  • a gdy grzyby stały się już całkiem miękkie, dodałam je do mięsa z odrobiną wody.
  • Przemieszałam całość i dosypałam miękką, zieloną część cebuli, 
  • a na sam koniec - posiekaną piertuszkę.
 


Jak smakował kurczak?

Dobrze :) Tak, jak pisałam, wyłamałam się trochę z przepisu i zamiast z chlebem, zjadłam go z ryżem. To był błąd, lepszy smak byłby zdecydowanie z chlebem. Natomiast samo danie jest całkiem smaczne. Grzybki dodają mu "tego czegoś", a zielona cebula i pietruszka nadają aromat. Na pewno spróbuję zrobić to danie raz jeszcze, na wiosnę, jak już pojawią się kurki, a wtedy dam Wam znać, w tym poście lub na facebooku, jak wyszło.
 
 [Edit. 17 VIII ]


Przecież kurki są wczesną jesienią, a nie wiosną! :D Pierwsze już się pojawiły 9sierpień), więc zrobiłam kurczaka z nimi i wyszedł o wiele lepszy (zdjęcie). Także polecam Wam wypróbować w przepisie właśnie te grzyby :)
Smacznego! :)



19 komentarzy:

  1. Aż się głodna zrobiłam, chyba zaraz idę do kuchni coś zjeść. :D

    A przepis łatwy, w dodatku potrawa w smaku niezła jak mówisz, więc trzeba spróbować. Akurat mam pieczarki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie trzymam kciuki za gotowanie i mam nadzieję, że będzie smakowało ;)

      Usuń
  2. Nie przepadam za mięsem, ale chętnie skusiłabym się obiad rodem z XVIII wieku! Zwłaszcza, gdyby zjeść do w sukience z epoki... ciekawe swoją drogą, czy by to wytrzymała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W książce są też przepisy na słodycze, m. in. na biszkopty i gorącą czekoladę w trzech wariantach :) Może jutro uda mi się coś nowego zrobić.
      W gorsecie mógłby być problem :D Trzeba by chyba jeść tyle, co ptaszek :D

      Usuń
  3. Przyznam, że gotowa potrawka z pierwszego zdjęcia wyglądała... niepokojąco. Ale to pewnie przez skalę. Zresztą po określeniu "tatarski" bałam się, że to będzie na surowo. Ale część o pieczeniu mnie uspokoiła.
    Ach, słyszałam, że gołąb ma bardzo dobre, delikatne (podobno wręcz słodkie) mięso. Nie wiem, jak z drozdem. Ale pewnie wtedy nie było problemu ze zdobyciem tego na targu (swoją drogą, nie sądzisz, że ciekawy byłby post w całości o ówczesnych marketach? O aptekach wspominałaś przy okazji kosmetyków), a w mieście to i nawet przez okno można by było się wychylić i coś upolować na obiad~...
    Grzyby potrafią nieźle zmienić aromat potrawy, więc pewnie się dodaje takie, jak się po prostu chce, dlatego tego przepis nie precyzuje.

    Abstrahując od tego, sama potrawa to naprawdę ciekawy wariant drobiowy, na urozmaicenie jadłospisu. Z pewnością go ugotuję. Ale nie do chleba, nie lubię jeść obiadu z chlebem. Ja ryż doprawiam zawsze vegetą, wychodzi inaczej niż z soli, może akurat będzie pasował?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, szare pieczarki, zielenina i beżowe mięso nie są szczególnie reprezentacyjne :D Właśnie, zastanawia mnie, dlaczego nazwali ten obiad "po tatarsku"...

      Fajny pomysł na post :) Zapiszę go w blogowym zeszycie i jak tylko znajdę coś sensownego w książkach, będzie post o dawnych sklepach i zakupach :)

      Tak, właśnie te grzyby były taką "miłą niespodzianką" w daniu :) No a chleb... faktycznie mało obiadowy jako dodatek, choć tutaj jakoś lepiej mi smakował, niż ryż. Następnym razem spróbuję zrobić tego kurczaka z doprawionym ryżem i zobaczymy, jak wyjdzie :)

      Usuń
  4. Co za apetyczny post. Lubie dodawać pieczarki do mięsa. Twój kurczak po tatarsku prezentuje się intrygująco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Ciekawe, jak będzie smakował z innymi grzybami.

      Usuń
  5. Moge poszukać jakis informacji na ten temat w wersji wydanej przez Wilanow z tekstem Dumanowskiego. Te ilosci wtedy nie pisano bo wychodzono z zalozenia, że kazdy wie co to za potrawa i ile ma jej dać, porcje przeciez byly inne. A tatarski kojarzy mi się ze style krojenia (chyba tutaj chodzi o mieso, w cienkie paski), tatar z jajem tez chyba jest taki "pociachany", szaszłyki też maja podobną formę. Cala potrawa jest smakowita, ja tak czasami jadam (rzadko jem mieso) wyglada jak "bifstroganow".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie chodzi o ten sposób pokrojenia mięsa? W paski wyglądałoby ciekawiej :) Szkoda, że oni nie pisali konkretów...

      A ta wersja wilanowska jest może poprzedzona jakimś wstępem i komentarzami? Jeśli tak, to będę musiała koniecznie jej poszukać ;)

      A co do chleba (komentarz poniżej), to w innym przepisie też było "posyp chlebem" i zinterpretowałam to właśnie jako panierkę :D Tutaj już sobie odpuściłam - za dużo tego dobrego :D

      Usuń
  6. Ten chleb miał być chyba panierką? Poza tym chlebem kiedys zageszczano sosy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, wydania wilanowskie wszystkie 4 tomy maja wstepy, komentarze i słowniczki. Sa pieknie wydane, ja mam 3 tomy ten ostatni to sobie odpusciłam bo to jest spis potraw jakie jadał Sobieski i jego dwór. Tomy mozna kupic w ksiegarni netowej muzeum w Wilanowie.
    Pokruszony chleb uzywa sie tez jako kruszonki chyba uzywa sie to na angielskim "crumble" czyli zapieczone owoce posypane na wierzchu chlebem i do pieca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie może kiedyś się skuszę choć na jeden tom ;) Takie opracowania są o tyle fajne, że wyjaśniają to, co w samym przepisie jest niedookreślone i wynika po prostu w ówczesnego sposobu gotowania.
      Z tą kruszonką nie wiedziałam, będę musiała kiedyś zrobić własne crumble :)

      Usuń
  8. To był zły pomysł, żeby czytać ten post na głodnego, bo jeszcze bardziej zgłodniałam;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może dzisiaj wypróbujesz ten przepis na obiad? :D

      Usuń
  9. Wygląda, bardzo, ale to bardzo apetycznie. I znowu rozbawił mnie ten stary język polski. :) Muszę kiedyś sobie sprawić taką książkę, poprawa humoru w kuchni gwarantowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie! Przeglądając tę książkę trafiłam też na opis dania, którym chyba tylko Bear Grylls by nie pogardził :D

      Usuń