Tak, jak obiecałam poprzednio, jest post o miniaturach.
O samych portrecikach, które noszono przy sobie napiszę kiedy indziej (pomysł na post do nowej ankiety? :) ), dzisiaj będzie instrukcja do it yourself, czyli jak samemu zrobić taką uroczą i bardzo osiemnastowieczną ozdobę:
Potrzebujemy:
- szklanego, przezroczystego kaboszonu,
- metalowej bazy pod kaboszon,
- małych portretów wydrukowanych w jak najlepszej jakości (kaboszon może działać jak szkło powiększające),
- kleju,
- wstążki,
- nożyczek, ołówka.
Wykonanie:
- jest banalnie proste! Wystarczy odrysować kaboszon na obrazku,
- wyciąć go,
- włożyć do bazy
- i skleić całość klejem.
- Można jeszcze dodać wstążeczkę, na której zawiesimy miniaturę.
- Voila!
Na balu nosiłam Marię Antoninę. Księżna Devonshire czeka na inną suknię :) |
A teraz, jak to wyglądało na prawdę...
Bazę i kaboszon kupiłam za kilka złotych w sklepie z półfabrykatami do wytwarzania biżuterii. Szkoda, że nie mieli większych, bo te są tak małe, że nadają się właściwie tylko na szyję lub nadgarstek... Wciąż poluję na takie, które mogłyby stać się broszą spinającą fichu :)
Główny problem miałam jednak z wydrukowaniem portretu, bo albo obrazek był o wiele za duży, albo były widoczne same piksele... W końcu zaniosłam trochę wykadrowane obrazy do drukarni i powiedziałam, jakie mają być ich wymiary. Udało się! Jakość portretów była bardzo fajna, kolory bogate, papier porządny, przy czym były wystarczających rozmiarów i pasowały do kaboszonu.
Po wycięciu Marii Antoniny, chcąc skleić całość posmarowałam portret klejem i wszystko się koszmarnie porozmazywało. Na szczęście w drukarni oddali mi całą stronę zadrukowaną Mariami Antoninami i księżnymi Devonshire, więc wycięłam sobie następną, ale te z Was, które będą chciały zrobić własną miniaturę niech lepiej uważają na klej, i to jakikolwiek - ten mój kupiłam specjalnie do biżuterii, a i tak narobił szkód. Za drugim razem skleiłam już tylko brzegi kaboszonu i wszystko ładnie się trzyma :)
Polecam Wam tę metodę tworzenia miniatur, bo jest nieskomplikowana, w dodatku tania, a efekt (szczególnie przy osiemnastowiecznej sukni, choć i jako miły akcent - można sobie nosić ukochanego oficera/księcia/króla wszędzie ze sobą - we współczesnych strojach) prezentuje się bardzo ładnie :)
Chyba zrobię sobie cały zestaw miniatur! :D
OdpowiedzUsuńO tak! Zrób! :D Po jednej na każdą okazję :)
UsuńJakby co, to te elementy można też kupić przez internet, np. tutaj :)
No proszę i w taki w sumie prosty sposób powstają takie urocze drobiazgi.
OdpowiedzUsuńWcześniej myślałam, że to jest jednak dość czasochłonne i trudne, a tymczasem wystarczyło kilka minut i miniatura gotowa :)
UsuńMała rzecz, a cieszy. Kiedyś zamawiałam takie półfabrykaty w sklepie online, teraz żałuję że nie zamówiłam takich do zrobienia medalionu. Ale, nic to jeszcze mogę nadrobić, albo zdemontować brelok który całkiem przypomina medalion. ;P Kiedyś zaczęłam się bawić w malowanie takich owalnych, miniatur kwiatów, ale efekt był... Ekhem No nie ma się czym chwalić. Widziałam też kiedyś broszki z kwiatami haftowanymi krzyżykiem. Muszę przyznać, że wyglądały ślicznie.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o wydruk, to muszę pochwalić wasze drukarnie. U nas jak się człowiek nie pojawi z czymś co ma nakład 1000 sztuk, to wyganiają za drzwi. :/ Tak więc, niestety zostaje domowa drukarka. Chociaż... Kiedyś widziałam fizjonomię, całkiem zacnego gentelmana na pudełku herbaty... ;)
Wmontowanie miniaturowego haftu w taką broszkę musi dać cudowny efekt! Może kiedyś (do krynoliny, bo jednak takie haftowane broszki kojarzą mi się dziewiętnastowiecznie ;) )...
UsuńSzkoda :( U nas, tj. w Kato jest drukarnia, w której możesz wydrukować co tylko chcesz - nawet własną fototapetę :) Drukowałam tam pracę mgr i gdy się okazało, że na 1 stronie mam z dumą napisane "praca licencjacka" :D, wróciłam tam i na poczekaniu wymienili mi tę kartkę :) Także z drukarnią na prawdę mamy super :)
Coś czuję, że gentleman niedługo posiedzi na pudełku herbaty 3:)
Naprawdę muszę sobie taką zrobić :)
OdpowiedzUsuńZrób, to idealny dodatek do Twoich pięknych sukni :)
Usuńo rany, długo polowałam na kaboszon i bazę, ale zawsze coś było z nimi nie tak, dzięki za link, teraz w końcu zrobię sobie miniaturę mojego Władysława <3
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńJak już będzie gotowa, koniecznie pochwal się nią na blogu :)
Kapitalne. Z początku nie wiedziałam, co to kaboszon, ale doszłam drogą dedukcji:)
OdpowiedzUsuńMoże sobie też zrobię?
Wyrazy wdzięczności za instrukcje!
Też do niedawna nie znałam tego słówka, a jak je poznałam, bardzo mi się spodobało. Może przez to, że brzmi tak trochę egzotycznie... :)
UsuńPanie wyglądają ślicznie. ;) Już wiem, co sobie zrobię. ;3 Wydaje mi się, że widziałam duże kabaszony do kupienia na jednej stronie, ale nie pamiętam adresu.
OdpowiedzUsuńSzkoda, właśnie takich dużych szukam... Spróbuję rozejrzeć się jeszcze po innych sklepach stacjonarnych, może na coś wpadnę :)
UsuńPrzeurocze Ci wyszły! Zwłaszcza "Maria Antonina" świetnie wkomponowała się w miniaturę :) I jeszcze donoszę, że Twój widiget działa świetnie i teraz z przyjemnością mogę zagłębić się w Twoje nieco dawniejsze posty :D
OdpowiedzUsuńMnie też jakoś bardziej w wersji miniaturowej podoba się MA :D
UsuńNo, cieszę się, i dzięki za info, bo wcześniej nawet nie wiedziałam, że coś się tam psuło....
Szkoda, że nie mam porządnej drukarki...
OdpowiedzUsuńJa też, ale zawsze można pójść do drukarni / punktu ksero lub zniszczyć jakąś papierową reprodukcję obrazu (to dla zdesperowanych) :)
UsuńŚwietny pomysł! :D
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚliczne!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń