"- Tak, tak, droga pani, zima zbliża się do końca.
- Dzięki Bogu, nie lubię jej.
- O, i ja nie, ale zima ma także swoje przyjemności. Już to panie powinnyście ją lubić, wszakże daje ona wam sposobność do noszenia futer, a wiadomo, że twarzyczka kobiety, okolona delikatnem, miękkiem futerkiem zawsze powabnie wygląda. A cóż dopiero powiedzieć o mufce, tej niebezpiecznej dla nas broni w ręku kobiety!"
Dziś zajmiemy się szyciem mufki! Jak się okazało, to nie jest wcale takie trudne, a sama mufka to na prawdę uroczy dodatek, który czasem może nawet zastąpić torebkę :)
Potrzebne będą:
- futerko, które dość trudno zdobyć. Moja mufka miała być początkowo taka, jak te w pierwszym mufkowym poście, ale niestety zdobycie takiego lisa, nawet sztucznego okazało się niemożliwe. Z pomocą przyszła w końcu babcia, której udało się znaleźć w sh karakuły w postaci ślicznego kołnierzyka (aż żal było go rozcinać!) i dwóch wykrojonych rękawów, gotowych do zszycia (miały nawet podszewkę! Ciekawe, dlaczego ktoś je oddał?)
- pikowany ocieplacz - możecie go kupić w sklepach z materiałami,
- wata (ja użyłam tej, która została po moim bum padzie)
- wstążka do ozdoby,
- żyletka, nożyczki, metr, igła, nitka, szpilki...
Zaczynamy!
Najpierw zrobiłam prosty wykrój z papieru (ćwierć mufki, czyli inaczej połowa dolnej połowy. Tę górną stanowił złożony na pół kołnierzyk) i wycięłam dwie równe części. Następnie to samo zrobiłam z pikowanym ocieplaczem, dopasowując jego wymiary do wymiarów futerka.
Kołnierzyk rozcięłam, a jego wnętrze wypchałam tak samo dopasowanym ocieplaczem. Rozcięte brzegi zszyłam.
Żeby dolna część mufki była bardziej puszysta, pomiędzy warstwy ocieplacza wepchałam jego ścinki i watę pozostałą z pieroga. Całość zszyłam razem i zaczęłam doszywanie wnętrza do futerka. Aby nie bawić się w przewijanie, szyłam od razu na prawej stronie, podwinąwszy wcześniej brzegi karakuł do środka. Z futerkiem taki zabieg był jak najbardziej bezpieczny, bo kosmata powierzchnia materiału dobrze ukrywa szwy - jakiekolwiek by one nie były :P
Do gotowego dołu mufki przyszyłam górę z kołnierzyka. Przyjrzałam się mojej pięcioipółgodzinnej pracy i z niezadowoleniem stwierdziłam, że mufka, zamiast być puszysta i krągła lub przynajmniej miękka i kwadratowa / prostokątna, przypomina trapez! Byłam tak zła i zrozpaczona (tak, to był ten moment, gdy szycia było zdecydowanie za dużo i należało to odłożyć. Ale niestety, to był jedyny dzień, w który miałam na to czas. gdybym wtedy odłożyła szycie, mufka leżałaby nieukończona do dziś...), że siłą wepchnęłam te trapezowe rogi do środka, przytrzymałam, i zszyłam. Nie ma. Nikt nie widział. Nikt się nigdy nie dowie. ( :P ) Teraz mufka przyjęła wreszcie pożądany kształt i zostało mi już tylko stworzyć i doszyć czerwoną kokardę, którą miałam w planach od początku, a która nagle okazała się pasować lepiej do czarnych karakuł, niż rudawo-brązowego lisa :)
Mufka, przez swój kształt przypomina bardziej Emnildową mufkę-torebeczkę, niż historyczne odpowiedniki, ale, jak już pisałam, te karakuły były jedynym znośnym materiałem, jaki udało mi się zdobyć. Efekt okazał się bardzo fajny, szczególnie z czerwonymi ustami i paznokciami (powoli przekonuję się do czerwieni w makijażu i zimą - look na królewnę Śnieżkę - całkiem nieźle mi to idzie), ciemną, przygaszoną zielenią choinki oraz puszystym śniegiem w tle :)
Mufka okazała się też bardzo przydatna na balu. To do niej upakowałam dwa telefony (Fobmróweczki i mój), aparat i minimalny zestaw do poprawek makijażu. Oprócz tego spacerowałam też z mufką (wypchaną telefonem, portfelem, koronkowymi rękawiczkami, chusteczką i szminką) po balu, po mroźnej Warszawie. W środku moim rękom było miło i cieplutko. W dodatku, jeśli jakiś złodziejaszek próbowałby sięgnąć do tej mufki, nie byłoby najmniejszej możliwości kradzieży, bo wewnątrz stale czuwały moje ręce :D Jedyny minus mufki ujawnia się w momentach, w których potrzebuję dwóch rąk. Ale i na to jest rada - trzeba tylko doszyć do mufki sznurek / wstążkę, na której będzie można powiesić ją na szyi :)
"- Jedne używają jej rzeczywiście do ogrzania rąk, drugie dla szyku, dla wypełnienia eleganckiej toalety zimowej. Białe rączki w duńskich rękawiczkach, przyciskają puszyste, wonne futerko do czerwonych ust, które właśnie zamierzały wymówić jakieś ważne słówko. Potem odgrywa mufka rolę wachlarza, za którym kryje się uśmiech lub rumieniec, a z ponad mufki błyszczy dwoje oczu... ach, to istnie niebezpieczne!
(...)
- Więc pan sądzisz, że Francuzki nosiły w mufach tak zwane "słodkie bilety" i oddawały je zręcznie tym, którzy...
- Musiało tak być, ponieważ inaczej nie nazwano by mufek puszkami do listów. Z resztą przeczytaj pani o tem w dictionnaire amoureux..."
____________________________________________________________
[ W poście wykorzystałam fragmenty tekstu Przy kominku z Działu kobiecego czasopisma Praca: tygodnik polityczny i literacki, illustrowany. ]
Za mufkowe zdjęcia i cierpliwość ("włóż szalik, dziewczyno, bo zamarzniesz" :D ) dziękuję Asi :*
Post jest realizacją Krynolinowego Projektu - mufka (więcej o projekcie tu)
Mufka bardzo się wpasowała w cały strój. :) Pięknie wyglądasz Porcelanko! I pasuje Ci ta szminka/ błyszczyk (ogółem ten kolor). :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńA to jest szminka, dokładniej ta, czwarta od lewej. To było moje (drugie już) podejście do czerwonej szminki i tym razem się udało. Na lato planuję coś szalonego, w kolorze owoców leśnych :D Właśnie zaczynam się rozglądać za odpowiednim kolorem :P
Mufka mufką (urocza jest!), ale te zdjęcia są takie cudowne! Są idealnym dowodem na to, że mufka może być świetnym uzupełnieniem współczesnej stylizacji. No i ten Twój płaszcz. I włosy! :)
OdpowiedzUsuńAch, Kochana, a wiesz co... dzisiaj Twój widiget znowu nie działa :/
UsuńDzięki :) Mam nadzieję, że Asia (fotograf) to czyta :)
UsuńHmm, nie wiem, co z nim... Chyba już to tak zostawię i albo w weekend poszukam jakiegoś rozwiązania w sieci albo co jakiś czas będę go ręcznie odświeżać...
Bardzo ładna, choć nie końca rozumiem jak ją uszyć, ale na razie jej nie potrzebuję - nie mam jak uszyć i nie pasowałaby do niczego. :)
OdpowiedzUsuńTen opis jest taki chaotyczny, bo sama mufka - zamiast z dwóch - składa się z 4 kawałków futerka: tych, które wykrawałam i kołnierza, który przerobiłam. Z dużego kawałka materiału wystarczyłoby po prostu wyrysować dwa kwadraty, dwa takie same z ocieplacza i zszyć całość razem :) Ale tak to jest, jak się nie ma porządnego materiału i trzeba kombinować ;)
UsuńTeraz zaczynam być zła na siebie, bo nie znalazłam kawałka futra lisa z którego chciałam uszyć mufkę. A wiem, że jest gdzieś takie w domu. Licho ogonem nakryło, jak znam życie znajdzie się w środku lata. Najwyżej, uszyję swoją latem. :D
OdpowiedzUsuńTwoja mufka wygląda bardzo ładnie i ślicznie się komponuje ze strojem który masz na sobie.
A tak na marginesie... Ale masz piękne długie włosy i w ogóle pięknie wyglądasz na tych zdjęciach.
Uszycie mufki latem to dobry pomysł - jak nadejdzie zima, akurat będzie gotowa i nie zaskoczą Cię już żadne chłody :)
UsuńDzięki, choć nawet nie wiesz jak głupie miny robiłam na tych zdjęciach :D Większość się nie nadawała, a i te, które użyłam, musiałam częściowo wykadrować :P
Śliczne zdjęcia! :) I nawet udało ci się złapać trochę śniegu! :D Taki look "na Śnieżkę" faktycznie do ciebie pasuje :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Akurat, jak szyłam mufkę, zaczynało padać i następnego dnia było już śnieżnie. To był ten tydzień, z Balem Szkockim :)
UsuńJakie masz piękne długie włosy! a kołnierz przy płaszczyku wygląda tak wdzięcznie, że chyba sama sobie taki sprawię :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Kołnierz (etola) to oprócz rękawiczek mój ulubiony zimowy dodatek :)
UsuńOooo! Masz piękna mufkę, do naszej się nawet nie umywa! :o
OdpowiedzUsuńWasza właśnie jest super, taka puszysta <3
UsuńA wiesz, że widziałam prawie identyczną mufkę w second-handzie dwa dni temu? Widzę coś futrzastego, wyciągam - mufka Porcelany :D Tylko kokardę miała białą i trochę wyżej niż Twoja :)
OdpowiedzUsuńAle super :D Doppelganger mojej mufki (albo to moja jest doppelgangerem tamtej :D )
UsuńAbsolutnie piękna mufka, a kokardka wygląda uroczo. Jeszcze zanim przeczytałam posta, chciałam Ci napisać, Porcelanko, że bardzo Ci do twarzy w czerwonej szmince. I jakie Ty masz dłuuugie włosy! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Dopiero tej zimy tak się rozszalałam, bo wcześniej stroniłam od czerwieni ;) Miałam problem z trafieniem w odpowiedni odcień...
OdpowiedzUsuńTak i rosną cały czas :D Choć nie są ani w połowie tak gęste, jak Twoje, Emnildo :)
Ta mufka bardzo do Ciebie pasuje, ale widzę jeszcze zmianę w postaci makijażu. Kolor pomadki, ale i podkład w innym odcieniu, jaśniejszy - bardzo Ci do twarzy! Dobrze, że się zdecydowałaś na taką zmianę. I do każdej XVIII-wiecznej stylizacji ten kolor cery jest strzałem w 10-tkę :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPodkładowi jestem wierna od czterech lat! :D Ale na tych zdjęciach faktycznie blado wyszłam, może ze względu na otoczenie (śnieg odbijał promienie słoneczne), kontrast z czernią i chłodne, zimowe światło..? Co nie zmienia faktu, że sama też lubię swoje "kolory" najbardziej w styczniu ;)
Mufka z karakułów jest boska. Po prostu.
OdpowiedzUsuńTy również wyglądasz doskonale. Tak trzymać!
Co do futer - to latem za grosze w lumpexach. Albo najlepiej wiosną, jak są wyprzedaże sezonowe.
Dziękuję :)
UsuńSzkoda, że latem nikt jeszcze nie myślał o projekcie. Pomysł powstał w listopadzie i w lumpach już niczego nie było... Może w tym roku poszukam czegoś na zapas ;>
Pomyślę o Tobie, jak będę robić okresowe remanenty w szafach. Mamy w domu zapasy różnych materiałów, ciuchów i futer chyba z 40. lat. Nieraz jest tak, że człowiek by coś wyrzucił, ale szkoda. Lepiej, by trafiło w dobre ręce. A Twoje są dobre, bo robisz wspaniały użytek z tych staroci. Nadajesz im nowe życie.
UsuńTylko, gdzie Ty mieszkasz? I co, ew. byłoby Ci przydatne?
A meblami się przypadkiem nie zajmujesz? Tzn, też chodzi mi o przywracanie nowego życia starym meblom z drewna...
UsuńNa Śląsku :) Na razie jeszcze nic się nie szykuje, ale jak tylko będzie jakiś następny projekt, na pewno dam znać, no i inne dziewczyny też pewnie byłyby chętne :)
UsuńDo mebli jeszcze ani razu w życiu nie podchodziłam! Na razie tylko marzę o własnym lokum i gnieżdżę się ze wszystkim na połowie pokoju ;P
urocza ta mufka:) dziwie się sobie, że nie wpadłabym na to, że to taki praktyczny schowek;) (kojarzyło mi się tylko z ocieplaniem dłoni). A włosy masz po prostu idealne! :D
OdpowiedzUsuńJa też nie! Dopiero po przeczytaniu tego tekstu w Pracy i zapoznaniu się z historią mufki doszło do mnie, że tam przecież można też coś włożyć :D
UsuńDzięki :) Włosy były akurat po olejowaniu :)
Jak zawsze stylowa Porcelanka, ja chyba powinnam się wstydzić bo nie skończę w lutym swojej zaplanowanej mufki.
OdpowiedzUsuńAle za to masz tyle innych projektów! Ja chyba jestem największym leniem, jeśli chodzi o szycie, ale obiecałam sobie w tym roku, że nie będę się obijać. Zobaczymy, co z tego będzie ;)
UsuńŚwietna ta Twoja mufka! Karakuły pasują nie mniej, niż lisek ;-)
OdpowiedzUsuńZwróciłam też uwagę na sznurowane kozaki (mój bzik ;) - to chyba Deichmann?
No i na koniec dodam, że pięknie wyglądasz w czerwonej szmince!
Dzięki :)
UsuńZgadłaś! :D Z Deichmanna z zeszłego roku ;) Mają trochę za wysoki obcas, ale inne jakoś mi się nie podobały :P