To była całkiem pracowita majówka, choć gdyby pogoda dopisywała bardziej, chyba nie miałabym serca siedzieć przy maszynie ;)
Ci, którzy śledzą mnie na facebooku wiedzą, że w długi weekend majowy wyjechałam z dala od książek i komputera :P w miejsce, gdzie jest ogród i maszyna do szycia z zamiarem porządnego ogarnięcia się kostiumowego. Nie wiem, czy lubicie posty typu "tydzień w zdjęciach" (ja tak, ale nie za często :P ), czy nie, w każdym razie dzisiaj podkradłam tę konwencję i w ten sposób opowiem Wam, co robiłam, jak mnie nie było :)
(na trzecim zdjęciu prosta bransoletka z zadrukowanego opalu, która przez wzór i kolory kojarzy mi się jakoś tak osiemnastowiecznie-sentymentalnie, a na czwartym półprzezroczysty, połyskujący lakier - nie wiem, co się stało, że nagle takie polubiłam :P )
Przez pierwsze dwa dni pogoda była taka ładna, że właściwie nie miałam serca marnować czasu w zamkniętym pomieszczeniu przy maszynie. Cały czwartek i większą część piątku poświęciłam na siedzenie w ogrodzie i bycie w nim ładną :D Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam chodzić boso po trawie i tych wszystkich rosnących w niej kwiatkach. Latem najchętniej cały czas chodziłabym bez butów :) W tym roku jednak będę musiała jeszcze poczekać - ziemia jest na razie zbyt zimna, by pozbyć się czarnych, lakierowanych balerinek. Niemniej jednak kwiaty już się pojawiły i żałowałam, że nie zrobiłam zapasów dawnych kosmetyków, które mogłabym fotografować w ogrodzie lub na tle niezapominajek. Ale za to załapała się książka, o której napiszę wkrótce ;>
Niestety, w piątek wieczór zrobiło się chłodno, a sobota przypominała listopad, przed którym koronkowe sukienki wcale nie chronią, dlatego zaszyłam się w domu przy trzaskającym w kominku ogniu. Kto z Was lubi zapach kwitnącego bzu? Gałązka ze zdjęcia dodatkowo ogrzana ciepłem panującym w pokoju pachniała mi całą noc :)
W końcu zabrałam się za szycie!
Majowy piknik mam już prawie opanowany - została tylko kieszeń, doszycie haftek do zapięcia (kto pamięta szpilki z Balu Zimowego? :D ) i kapelusz, którego niestety nie udało mi się zdobyć (w sklepach były albo plastikowe, albo papierowe i ani śladu podkładek, z których mogłabym sama taki kapelusz wykonać - będę szukać dalej), ale do którego mam już ozdoby :)
Natomiast sukienka przeżyła kolejny lifting i teraz jest już tylko poloneską. W dodatku znalazłam dziurę ze stycznia. Wstyd, ale była tak ukryta, że nawet tego samego dnia za drugim razem miałam problemy, by ją odnaleźć. Teraz jest już załatana i całkiem niewidoczna śpi gdzieś w fałdzie a la polonaise :)
Przepraszam za jakość zdjęcia, ale było robione przedwczoraj na szybko, po całym dniu w pracy i na pięć minut przed wizytą u dentysty -_- |
Zabrałam się też wreszcie za szycie na wrzesień. Przede mną spencer (mam już materiał), sukienka dzienna (szukam materiału), przerabianie wieczorowej, może jakieś nowe pantofelki, bo do maja nie zdążę z nimi na pewno i na pikniku będę jeszcze w starych :P
Tymczasem udało mi się uszyć koszulkę. Jak widać, zaczynam "po bożemu", od podstaw :) Materiałem było bawełniane prześcieradło, które kupił mi młodszy brat przy okazji jednych z sobotnich zakupów. Leżało sobie przez jakiś czas zamknięte w oryginalnym opakowaniu i tak zabrałam je na majówkę. W sobotę radośnie je odpakowałam, dotknęłam materiału i... jeśli to bawełna, to ja jestem Aleksy Wroński! Spojrzałam na metkę, a tam po-po-poli... Lepiej zmieńmy temat, zanim ktoś z rekonstruktorów umrze na zawał. Przy szyciu korzystałam z instruktażu Fobmróweczki i muszę przyznać, że napisała go świetnie! Wszystkie potrzebne informacje znalazłam w dwóch postach i nie miałam najmniejszych problemów z samodzielnym wyrysowaniem, wykrojeniem i pozszywaniem koszuli. Tylko dekolt wydawał się niesamowicie ogromny, ale po ściągnięciu tasiemką okazał się idealny. Jestem z niej bardzo zadowolona i myślę, że to doskonały wstęp do nowego, facebookowego projektu!
Co to za projekt?
Ponieważ mam bardzo ograniczony czas i nie ma już mowy o spychaniu czegokolwiek na ostatnią chwilę, już teraz muszę zabrać się za szycie na wrześniowy zlot. A jako, że wolne mam już tylko soboty, wprowadziłam w życie projekt Szyjące Soboty. Od tej pory co tydzień na fanpage`u Buduaru będę Wam zdawała sprawę z kostiumowych poczynań i zobaczymy, jak to będzie. Jeśli chcecie, możecie się przyłączyć do Szyjących Sobót i wrzucać też swoje zdjęcia, będzie mi raźniej ( :D). Na najbliższą mam już plany, no i chyba będę musiała odświeżyć trochę moją starą wishlistę, a przynajmniej wybrać to, za co zabiorę się najpierw, żeby nie było bałaganu. Także wkrótce pewnie i taki post się pojawi :)
Pozdrowienia! :)
Porcelanko, Ty jesteś coraz piękniejsza! Jeśli tak się wygląda po całym dniu pracy i tuż przed wizytą u dentysty, to ja rzucam studnia i zaczynam sobie leczyć ząbki :D Świetnie Ci wyszła ta koszula, tak bardzo profesjonalnie (pomijając oczywiście brzydkie słowo na "po"). I zdjęcia ogrodu prześliczne! :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Choć nadal ubolewam nad tym, że nie mam ani odpowiedniego miejsca, ani fotografa do takich zdjęć i muszę stale kombinować :D
UsuńZ koszuli jestem bardzo zadowolona i jeśli reszta pójdzie mi równie gładko, to chyba zmienię sceptyczne podejście do mojego "talentu" :D
Chciałam rozpocząć swój komentarz identycznie jak Gabrielle. :D Naprawdę z każdym postem piękniejesz. :) Taki tydzień w zdjęciach mogłabym u Ciebie oglądać zdecydowanie częściej.
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za szyjące soboty, sama raczej się do nich nie przyłączę, ale chętnie będę podpatrywać co tam się dzieje. :)
Zobaczę, co da się zrobić :) Jeśli będzie coś ciekawego, to czemu nie? ;)
UsuńDzięki, przyda się. Mam nadzieję, że zmotywuję się do pracy, bo bardzo nie lubię marnować czasu (a jednak czasem to robię :P )
Wooow ale długie włosy! ^^ Bardzo ladnie wyglądasz, widoczki śliczne, a koszula wyszła sympatycznie:) Świetny pomysł z Szyjącą Sobotą - może i ja wcieliłabym ją w życie, po prostu szyjąc czy szydełkując? Niesamowite. ^^ Co prawda, mam co drugi weekend zjazdy na uczelni, ale te mają się już ku końcowi, także hmm..chyba się zainspiruję Twoją inicjatywą! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
P.S. regularnie do Ciebie zaglądam, ale komentuję rzadko. Nie miej mi tego za złe :) Bardzo podoba mi się to co tworzysz:))
Dzięki wielkie :)
UsuńO tak, przyłącz się! Choćby co drugi weekend (jak dobrze, że sobotnie zjazdy już za mną, to siedzenie do 19...)
Nie mam, też tak niekiedy robię na innych blogach, choć jeśli będziesz komentować częściej, będzie mi oczywiście bardzo miło :)
Bardzo, ale to bardzo mi się Twoja majówka podoba. Ja swoją trochę zmarnowałam (trochę też przez tę listopadową pogodę) i nie mogę sobie darować. A co do twoich krawieckich planów - chociaż sama raczej nie szyję z ciekawością będę podglądać Twoje postępy. I tak jak dziewczyny napisały - wyglądasz po prostu kwitnąco (co najmniej, jak te niezapominajki :)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, taka pogoda jest bardzo demotywująca. Gdybym nie wyjechała, pewnie skończyłabym w łóżku z książką...
UsuńDzięki :) Mam nadzieję, że plany nie okażą się tylko planami i wezmę się za szycie na poważnie :D
Grunt, że weekend spędziłaś treściwie, czyli i popracowałaś i odpoczęłaś i wróciłaś zadowolona. Pomysł z Szyjącymi Sobotami świetny i żałuję, że się nie przyłączę, ale teraz to nawet w soboty nie mogę wygospodarować czasu na szycie. Szkoda. Mam nadzieję, że za kilka tygodni się to zmieni.
OdpowiedzUsuńNo to może wtedy? Też pewnie nie w każdą sobotę dam radę, ale ogólnie to ma być czas na szycie :)
UsuńO matko boska, jakie Ty masz piękne, długie włosy!!! Nawet nie wiesz, jak Ci ich zazdroszczę *___* zawsze o takich marzyłam, a niestety ostatnio musiałam ściąć włosy, bo ze względu na problemy zdrowotne wypadały na potęgę i nie miałam innego wyjścia.
OdpowiedzUsuń:( Jaka szkoda... Ale podobno są jakieś zioła/wcierki/suplementy zatrzymujące wypadanie. Jeden preparat to chyba Placenta (czytałam kiedyś w necie), no i natka pietruszki też podobno stymuluje porost włosów i wyrastanie nowych :)
UsuńO, to ciekawy zbieg okoliczności, bo ja też w trakcie majówki zabrałam się do szycia regencyjnej szemizy :) przygotowałam wspaniały wykrój (mój pies, Darcy, był bardzo zaciekawiony i oczywiście się na nim położył, bacznie obserwując powolne przesuwanie się nożyczek po papierze, a potem jeszcze z emocji go oślinił). Niestety, gdy chciałam zabrać się do przerysowywania wykroju, okazało się, że nie mam wystarczająco dużego kawałku płótna i musiałam odłożyć sfinalizowanie projektu aż do najbliższych zakupów :(
OdpowiedzUsuńMasz psa o imieniu Darcy? Ale super! :D Kampa też mi szkodzi, jak szyję i robię dawne kosmetyki, ale jak tu nie kochać takiego małego szkodniczka :D
UsuńZawsze się boje, że nie wystarczy materiału. Na spencer mam go właściwie na styk :O
Ja chciałam coś uszyć, ale nie ogarnęłam maszyny. :< [Jeszcze nigdy nic na niej nie szyłam, w ogóle nie szyłam na maszynie!]
OdpowiedzUsuńŚwietna ta bransoletka, muszę sobie za taką zrobić. Zaczarowała mnie. xD
Jeszcze w zeszłym roku też zupełnie nie wiedziałam co i jak. Na dobry początek polecam Ci reticule: http://buduar-porcelany.blogspot.com/2013/05/moja-wasna-reticule.html
UsuńOd niej zaczęłam samodzielnie szyć na maszynie :)
Bransoletkę zrobiłam sama - kamień mam ze sklepu z elementami do wytwarzania biżuterii i sznurek też stamtąd. Czasem takie proste rzeczy są najlepsze :)
Ale fajnie wyszła ci ta koszula (u mnie, o dziwo, to zawsze największy problem. Tak jak teraz - prawie skończyłam suknię, a koszuli pod sznurówkę jak nie było tak nie ma...). Szyjące Soboty praktykuję prawie że od stycznia realizując jedno z postanowień noworocznych. Dobra rzecz, obecnie już oczywistym jest że sobota=szycie. Nawet jeżeli to tylko podszycie listwy przy sukience bo mam za dużo nauki na cokolwiek więcej.
OdpowiedzUsuńWidzę że wszyscy myślą już o wrześniu a ja ciągle nie wiem czy pojadę (no litości, ile można termin chrzcin ustalać;)).
PS. Porcelanko dobrze kojarzę że ty jesteś z Katowic? Bo mam pytanie związane z dojazdem do Pszczyny (znaczy nie mam bladego pojęcia jak się tam dostać i szukam kogoś kto mi powie:D)
PPS. Zrobiłam muffinki z przepisu który niedawno wrzucałaś. Pycha.
Fajnie, w takim razie jesteśmy już dwie do sobotniego szycia :D Właśnie dlatego ustaliłam konkretny dzień - jak wejdzie w nawyk to już będę szyć. Bez wymówek i filozofowania :D Mam nadzieję, że chrzciny nie pokrzyżują planów i pojedziesz :)
UsuńNie do końca, ale w Kato spędzam większość czasu (w mieście rodzinnym tylko śpię :P ). Z Kato jest pociąg, w zeszłym roku jechałyśmy nim jakieś pół godziny. W tym może też pojedziemy razem? Jeśli tak, to pewnie umówimy się na dworcu na określoną godzinę :)
Super! Bardzo się cieszę, że wykorzystałaś przepis i muffinki się udały :)
Piękne zdjęcia i wspaniały weekend! Też uwielbiam chodzić po trawie na bosaka, kiedy jeszcze mieszkałam na wsi, latem prawie nie nosiłam butów. :)
OdpowiedzUsuńTa koszula jest świetna, też będę musiała taką uszyć i obowiązkowo stays. Też powoli zabieram się za sukienkę, trochę przeraża mnie ten materiał... Ale... Trzeba to wreszcie skończyć.
Cóż, chyba się przyłączę do tych Szyjących Sobót.
Boso najlepiej! :D Fajnie jest też kłaść się latem bezpośrednio na trawie :)
UsuńStays mnie bardzo przeraża. W najlepszym razie będę miała współczesny gorset, bo za historyczne jakoś boję się zabierać :P
Jestem bardzo ciekawa Twojej sukienki! Przyłącz się, to będzie nas już trzy :D
Oby więcej takich postów :D Za każdym razem jak spojrzę na te zdjęcia odpływam w marzeniach :)
OdpowiedzUsuńNo to postaram się, żeby były częściej :D A do zdjęć teraz jest idealny czas - wszystko kwitnie i śpiewa, nic tylko iść na spacer :)
UsuńWięcej takich postów!:D Masz piękny ogród:) niezapominajki, soczysta zieleń i ładny lakier nadają się idealnie na jakąś tapetę:D Twoje włosy są moim marzeniem *.* jakiś czas temu zaczęłam olejowanie...;) i nie wiem jak mogłam żyć bez tego:D oby z sukienką szło gładko:D
OdpowiedzUsuńObiecuję, że będą, jak tylko coś interesującego będzie się u mnie działo :)
UsuńOgród nie jest mój :D a niezapominajki faktycznie piękne. Odkryłam, że mimo urody sprowadzanych i specjalnie sadzonych kwiatów, mnie najbardziej podobają się chaszcze i chwasty łąkowe takie, jak te niezapominajki, stokrotki... Są bardzo malownicze :)
Olejowanie jest genialne! Wczoraj szyłam z olejem na włosach :D Myślę, że jeśli dobierzesz odpowiednie oleje, włosy będą rosły szybciej, a już na pewno staną się aksamitne i miękkie :)