Tytuł dwuznaczny, ale kto lubi modę XVIII wieku, ten wie, że zamiast w torebkach, wszystkie drobiazgi noszono w kieszeniach wiązanych w talii pod halkami, stelażami i sukienką. W ten sposób poufne listy i klucz do rzeźbionego sekretarzyka nigdy nie mogły dostać się w niepowołane ręce.
Dzisiaj pokażę, jak można uszyć sobie taką kieszonkę (lub dwie do pary :P ). Nie jest to wcale trudne i jeśli nie ma się maszyny do szycia, można to równie dobrze zrobić to ręcznie.
Potrzebujemy:
- materiału, najlepiej bawełny,
- igły i nici,
- lamówki do obszycia brzegów,
- wstążki do wiązania.
Jak ją uszyć?
- Materiał składamy na pół, prawą stroną do środka, brzegi spinamy szpilkami i rysujemy kształt kieszeni.
- Kieszonki przypominały najczęściej wydłużony trapez. Wiele przykładów znajdziecie tutaj.
- Często były też haftowane, więc po wyrysowaniu wykroju można z powrotem rozpiąć materiał i coś na nim wyhaftować - to wersja dla wytrwałych :P Ja ozdobny haft zastąpiłam różyczkami nadrukowanymi na materiale :)
- Po wyrysowaniu wzoru, spinamy materiał szpilkami wzdłuż rysunku i wycinamy kształt kieszeni.
- Złożenie materiału powinno znaleźć się na dole - będzie spodem kieszeni, którego nie trzeba szyć.
- Następnie na jednej ze stron rysujemy rozcięcie. Trzeba pamiętać, by było wystarczająco duże. Musi się w nim zmieścić ręka i różne przedmioty (aparat fotograficzny, listy).
- Po wycięciu otworu, przypinamy doń lamówkę i wszywamy ją.
- Gdy lamówka jest już wszyta, składamy obie części razem i zszywamy.
- Aby nic się nie strzępiło (nie będzie podszewki), warto wyendlować brzegi.
- Po przełożeniu na prawą stronę i wyprasowaniu kieszeni, przykładamy do niej wstążkę tak, by dało się ją zawiązać w pasie.
- Wiązanie musi być z przodu, ewentualnie na boku. Dobrze jest najpierw przypiąć ją szpilkami i przymierzyć kieszeń.
- Po przymiarce przyszywamy wstążkę
- i obszywamy górny brzeg kieszeni lamówką.
Gotowe!
Moja kieszeń wyszła dość duża, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, ile będzie musiała pomieścić, okaże się, że jest idealna :) Jej wiązanie wypada z przodu, przez co nie będzie problemów z zakładaniem, a otwór spokojnie pomieści nawet aparat fotograficzny. Na czwartym obrazku możecie porównać sobie ścieg maszynowy i ręczny (któremu jeszcze wiele brakuje do ideału :P ). Góra kieszeni okazała się zbyt gruba dla igły w maszynie i bałam się, że mogłaby się ona złamać, dlatego tę część kieszeni uszyłam już ręcznie.
Po zrobieniu zdjęć postanowiłam jeszcze trochę pospacerować i okazało się, że kieszeń sprawdzi się też idealnie przy zbieraniu kwiatów, ziół i innych tego typu. Jakoś tak naturalnie wszystkie polne kwiatki, które zrywałam, wędrowały do zawieszonej kieszeni, były tam bezpieczne, nie zwiędły, ani się nie pogniotły. Świetny patent ;)
Na koniec zdjęcie podobne do tego, które zrobiłam w zeszłorocznym poście o reticule.
Co takiego kryło się w osiemnastowiecznych kieszeniach?
- wachlarz do przekazywania poufnych treści,
- grzebień, na wszelki wypadek, gdyby trzeba było podtapirować fryzurę "na jeża",
- lusterko,
- ręcznie haftowana chusteczka,
- list od wielbiciela ;)
A Wy, co schowałybyście do swoich kieszeni?
Śliczna ta Twoja kieszonka, no i praktyczna do tego. :) Sama bym sobie uszyła coś takiego, bo dużo ładnych materiałów u mnie leży odłogiem, tylko maszyny nie mam, a ręcznie to wiadomo... :D
OdpowiedzUsuńTa kieszeń jest taka łatwa w wykonaniu, że ręcznie szybko byś się z nią uporała, a z Twoimi zdolnościami na pewno wyszłaby śliczna :)
UsuńJuż od balu planuję uszycie i wyhaftowanie własnej kieszeni, jednak z braku czasu i okazji (na piknik nie zdążyłam, a pewnie jeszcze sporo czasu minie, zanim wrócę do XVIII wieku) wciąż to odkładam. To absolutnie rewelacyjna rzecz - szkoda, że potem nie da się jej uwzględnić w większości strojów, co zresztą byłoby ahistoryczne, albo nie można by jej używać dziś - nie nosimy tak obfitych spódnic. Można by uniknąć nieestetycznie wypchanych kieszeni i wymachiwania torebką, a wszystko niezauważalnie wyciągać i chować z takiej oto małej, sprytnej kieszonki...
OdpowiedzUsuńZa to ja od pikniku ciągle wracam myślami do Twojego haftu. Wszystkie potrzebne przyrządy mam w domu, tylko czasu trochę brak - dlatego też nie haftowałam mojej kieszeni.
UsuńNo właśnie, szkoda, że kieszonka nadaje się tylko do jednej epoki... Bo na przykład taka reticule nawet do współczesnych ubrań pasuje :)
ja mam takowe, ale jakoś nie mogę się przekonać do noszenia, wolę torebkę albo chlebaczek, to chyba siła współczesnych przyzwyczajeń :)
OdpowiedzUsuńChlebaczek? :) Pamiętam, że na rekonstrukcji jednej z bitew napoleońskich urzekły mnie białe torby żołnierzy. Jeden z nich co rusz sięgał do takiej po... papierosy :D
UsuńAle Ci pięknie wyszła, Porcelanko, wybrałaś naprawdę śliczny materiał! No i Twoje zdjęcia jak zwykle niezwykle klimatyczne :)
OdpowiedzUsuńMateriał wyciągnęłam kilka lat temu z szuflady prababci na wsi. Dawno temu było tam jeszcze mnóstwo innych pięknych, naturalnych materiałów, retro przedmiotów, a nawet nylonowe pończochy - ale jeszcze w czasach mojego gimnazjum babcia zrobiła tam porządki i wyrzuciła większość rzeczy do kontenera PCK :(
UsuńW tym roku, jak będę na wsi, mimo wszystko porozglądam się jeszcze po tych szafkach, może choć jedna para pończoszek ocalała ;)
Muszę się w końcu dorobić kieszeni, zwłaszcza że mam szczerą ochotę zostać zmodą xviii wieku na dłuższą chwilę. A po przeczytaniu tytułu dostałam niekontrolowanego ataku chichotu:D
OdpowiedzUsuńNo tak, po pikniku moja kieszeń dorobiła się miana "niemoralnej" :D Muszę zrobić dla niej otwory w halkach :P
UsuńXVIII wiek bardzo Ci pasuje, więc szyj :) Z resztą tak ładnie wyszła Ci ta suknia, że jestem bardzo ciekawa, jakie będą następne.
Uwielbiam takie dodatki w opisie: kluczyk do sekretarzyka, listo od wielbiciela. Od razu zaczyna mi pracować wyobraźnia i tworzyć się w głowie jakaś opowieść. :) To dlatego lubię dawne stroje, mają swoją historię. ;)
OdpowiedzUsuńO tak, historię i symbolikę, która bardzo działa na wyobraźnię ;) Też je za to lubię :)
UsuńLucy Locket lost her pocket;
OdpowiedzUsuńKitty Fisher found it.
Not a penny was there in it,
only ribbon round it.
To taka baaaardzo stara rymowanka dla dzieci o tym, że jednak można zgubić kieszenie i sekrety :-) Wierszyk z XVIII wieku oczywiście :-)
Znam :)
UsuńA wiesz, że wcześniej ten wierszyk nie był tylko rymowanką dla dzieci (tzn. w ogóle nie był dla dzieci)? Lucy Locket i Kitty Fisher były dwiema, rywalizującymi o kochanków kurtyzanami, z których zwyciężyła panna Fisher, zostawiając pannę Locket bez grosza :P
A dzisiaj to tylko zwykła rymowanka dla dzieci... Podobny los spotkał grę w ciuciubabkę i pewnie jeszcze wiele innych, erotyzujących osiemnastowiecznych zabaw ;)