Gdyby Mickiewicz żył w dzisiejszych czasach, pewnie dwa razy zastanowiłby się nad tytułem swojego najsłynniejszego tomu ;)
Tak, mam gorset! Wreszcie! Sama bałam się go uszyć, bo nie mam wystarczających umiejętności, a jednak po tym, jak naczytałam się o szkodach, jakie w XIX wieku wywoływały gorsety, sama wolałam nie eksperymentować na własnym ciele i oddać tę część dawnej garderoby w ręce profesjonalistki. Mój piękny gorset zamówiłam u gorseciarki Corsetry & Romance początkowo po to, by móc wreszcie zacząć szyć prawidłowe historycznie sukienki dziewiętnastowieczne, a jak się później okazało - po drodze trafiło się jeszcze Złote Popołudnie, na którym gorset miał swój oficjalny debiut. Przyznam, że gdyby moja błękitna suknia nie była taka piękna, chętnie chodziłabym na Złotym w samej bieliźnie, bo gorset tak mi się podoba, że szkoda go czymkolwiek zasłaniać ;)
Gdy napisałam do Corsetry&Romance, nie miałam jeszcze nawet sprecyzowanej wizji gorsetu. Wiedziałam tylko, że ma być jasny (aby nie odznaczać się pod białymi, lekkimi sukienkami), delikatnie zdobiony i jak najbardziej uniwersalny. Wiem, że to nieprawidłowe historycznie i że do każdej dekady powinnam mieć inny gorset, ale powiem szczerze, że nie stać mnie na tyle gorsetów, a sama w najbliższym czasie na pewno nie nauczę się ich szyć (piszę to po uszyciu usztywnianej sznurkiem krótkiej sznurówki z początku XIX wieku, więc wiem, co to szycie gorsetów :P ), toteż cały wiek XIX zamierzam przechodzić w tym jednym. Aby był uniwersalny, musiał koniecznie mocno zwężać talię, unosić biust i nie przysłaniać go zanadto (ze względu na spore dekolty sukni wieczorowych).
Ostatecznie zainspirowałam się tymi gorsetami z lat 1860. (1, 2), wybrałam kremowy kolor z białą koronką u góry, flossingiem na dole i miseczkami (midbust) wykrojonymi w serduszko <3 Gorset zapinany jest na busk z przodu i usztywniany metalowymi fiszbinami. Posiada też panel na plecy (pod sznurowaniem) oraz własny "domek" - błękitny futerał :)
Muszę przyznać, że z Corsetry&Romance współpracowało mi się bardzo dobrze. W niedługim czasie przyszła do mnie przesyłka z wersją próbną, którą mogłam sobie ponosić kilka dni i sprawdzić, jak leży. Już na samym początku zaznaczyłam, że mam dość trudną figurę do gorsetów (i współczesnej bielizny też. Kupowanie stanika to koszmar -_-), także uprzedziłam o spodziewanej ilości poprawek. I faktycznie było ich sporo. Myślałam nawet, czy nie poprosić o drugą wersję próbną, ale okazało się, że wprawna gorseciarka doskonale poradziła sobie nawet z moją trudną figurą i właściwy gorset leży po prostu idealnie! Na zdjęciach, które widzicie jest tylko lekko zasznurowany, bo osoba, która mnie sznurowała nie zna się na gorsetach ;) i ledwie pozaciągała sznurki.
Jak widać na obrazku, lewa strona gorsetu jest tak samo ładna, jak prawa :) |
Natomiast na Złotym sznurowała mnie (o ile dobrze pamiętam) panna Wrońska. Musiałam wtedy chwycić się szafy i po kilku chwilach gorset porządnie ścisnął mnie w talii. Jednocześnie czułam się w nim bardzo, bardzo wygodnie! Nic mnie nie uwierało, nic nie krępowało ruchów (choć wiadomo, że w gorsecie nie da się zrobić wszystkiego ze względu na usztywnienie tułowia), mogłam swobodnie oddychać i jeść tyle, ile chciałam, a jednocześnie byłam wciąż mocno zasznurowana. Spędziłam wtedy w gorsecie 9 godzin i był to pierwszy raz w życiu, jak miałam go na sobie tak długo. Gdy Złote Popołudnie dobiegło końca i nadszedł czas przemiany we współczesną dziewczynę, właściwie nie miałam ochoty zdejmować gorsetu. Z ogromną chęcią pozbyłam się wtedy halki i krynoliny, które bardzo obciążały biodra (razem z suto marszczoną spódnicą ważyły ze trzy kilo jak nic!) i krępowały swobodę ruchów oraz blokowały dostęp do wielu miejsc, natomiast gorset okazał się wbrew pozorom bardzo wygodny.
Bardzo cieszę się, że go mam i że zdecydowałam się na uszycie go u Corsetry&Romance, bo jest dokładnie i profesjonalnie wykonany, a jego estetyka odpowiada dziewiętnastowiecznej. Już nie mogę się doczekać, aż założę go kolejny raz :)
Jest śliczny i idealnie uniwersalny, szczególnie kolorystycznie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak chciałam :)
Usuńteż mam gorsecik od Corsetry&Romance, z tym, że na XVIII wiek :) bardzo porządna robota!
OdpowiedzUsuńOsiemnastowieczne są jeszcze trudniejsze do uszycia! Marzy mi się taki ;)
UsuńCzy ja wiem, mi się gorzej szyję współczesne overbusty :(
UsuńNigdy nie próbowałam ich szyć, więc trudno mi porównać. Na razie szczytem moich możliwości gorseciarskich jest krótka sznurówka z początku XIX w :)
UsuńBardzo się cieszę że gorset dobrze zdał egzamin na Złotym popołudniu! Mi również bardzo miło z Tobą się współpracowało i mam nadzieję że kiedyś będziemy miały okazję poznać się na żywo :)
OdpowiedzUsuńMiło byłoby się poznać :) Może przybędziesz na któryś z naszych zlotów? :)
UsuńTwoje trzecie zdjęcie to kolejny krok do założenia wspomnianego przez mnie wcześniej Klubu, dziś załatwiam formalności :D A gorset i cała twoja złotopopołudniowa bielizna to urok w czystej postaci!
OdpowiedzUsuńJedno się trafiło :P
UsuńBardzo lubię tę bieliznę. Mogłabym chodzić nawet tylko w niej :P
Piękny gorset. :) Moje ciuchlandowe znaleziska przy nim wymiękają. :D
OdpowiedzUsuńOj tam, ostatnio znalazłam w sh idealną regencyjną koszulę nocną i już nie muszę szyć jej na zlot :D
Usuńjest śliczny :) jeżeli kiedyś kupię sobie gorset, to na pewno będzie podobny do tego :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba :)
UsuńGorset jest przepiękny, uwielbiam to wycięcie w kształcie serca! I Tobie tak bardzo w nim do twarzy! :)
OdpowiedzUsuńNa to wycięcie zdecydowałam się (a właściwie przypomniałam sobie o nim) dosłownie w ostatniej chwili :D I bardzo się cieszę, że ono tam jest. Nadaje charakteru całości :)
UsuńO tak, Marta jest w sznurowaniu fantastyczna, po tym jak mnie wiązała w Szczyrzycu nadal bolą mnie żebra :D Gorset jest absolutnie przepiękny - kiedyś z pewnością odezwę się do Paliny, bo jej praca jest na najwyższym poziomie.
OdpowiedzUsuńCha cha :D Coś w tym jest, bo nikt wcześniej nie zasznurował mnie w nim tak mocno ;)
UsuńCiekawa jestem, jaki będzie Twój gorset od C&R ;>
Twój gorset jest fantastyczny, ale Ci go zazdroszczę! :) Tak śliczny, że aż szkoda coś na niego zakładać. :D
OdpowiedzUsuńO tak, szkoda! Żałowałam nawet, że na pokazie pantalony zasłaniały jego dolną część i nie było widać flossingu :P
UsuńWłaśnie za Twoją radą szyję gorset u G&R. Już się nie mogę doczekać:) Na razie uszyłam halkę i jestem z siebie niesamowicie dumna. Powoli uczę się szyć i przeszłam etap "nie umie" na rzecz etapu "tak, dam radę!"
OdpowiedzUsuńAgata A;)
Aaa! Ale się cieszę! Ciekawe, jaki będzie! Już się nie mogę doczekać, aż go pokażesz ;)
UsuńTen etap przechodzę za każdym razem, gdy zaczynam coś nowego :D Najlepiej zacząć od bielizny, bo halka, koszula i pantalony są naprawdę łatwe :)
Mam już halkę, a w sobotę zaczynam pantalony:) Spódnicy trochę się boję, bo taki kawał materiału jest ciężki do ogarnięcia. No i "pupa", czyli jakaś bliżej nieokreślona poduszeczka tiurniuropodobna.
UsuńTurniura poduszkowa :) moim zdaniem lepsza od tych z fiszbinami, bo nie wygląda tak kanciasto :)
UsuńPiękny gorset *.* Kolor ma idealny, rzeczywiście będzie pasował do wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej chciałabym mieć gorset taki właśnie jak Twój - prawdziwy, historyczny, ale zadowoliłabym się na razie gdybym znalazła coś ,,gorsetopodobnego" w second handzie ( byłam ostatnio w sześciu i nic, może powinnam chodzić tam częściej?..). :)
Wybacz, że zapytam... Ile taki gorset - tak orientacyjnie - kosztuje? Bo tak mnie to już ciekawi od dawna i nie mam pojęcia jakiej liczby można się spodziewać - dwu- , trzy- czy może 4-cyfrowej? ;)
4-cyfrowej :D Nie no, aż tak to nie jest, choć cena zależy od skomplikowania gorsetu, rodzaju użytego materiału i dodatków. Za mój z haftami i koronką zapłaciłam 316 ^^ Ale trzeba wziąć pod uwagę, że bieliznę ma się tylko jedną i na jej bazie szyje różne sukienki. Dla mnie ten gorset jest bazą na cały wiek XIX, więc ostatecznie warto było zainwestować w coś porządnego. Poza tym, w sklepach z gotowymi gorsetami są podobne ceny, a jednak tamte są produkowane masowo, gorzej wykonane, a przede wszystkim, szyte według standardowych wymiarów, więc mogą źle leżeć, uwierać, przeszkadzać... Jestem zdania, że lepiej zamówić na miarę ;)
UsuńChoć pomysł z kupnem czegoś w sh i przerobieniem też nie jest zły :) Zawsze to też jakieś podejście do szycia własnego gorsetu w przyszłości :)
Dziękuję za odpowiedź, podałaś mi konkretną kwotę, myślałam, że nadal będę sobie gdybać :) Oczywiście, też tak sądzę, że lepiej kupić coś porządnego, dobrze uszytego na miarę i prawdziwie historycznego niż zapłacić podobną cenę za coś źle leżącego i kiepskiej jakości.
UsuńMoże sobie kiedyś kupię taki gorset? Albo go uszyję?...
Na razie jednak wystarczyłoby mi coś podobnego do gorsetu z sh. Już na kilku kostiumowych blogach widziałam śliczne gorsety kupione w sh, sama więc zaczęłam takich szukać, ale nic jeszcze nie znalazłam. No cóż, chyba jeden oględny wypad do lumpeksów niczego nie załatwi, będę musiała zacząć częściej bywać w takich miejscach i się do nich jakoś przyzwyczaić ;)
Znajdź sobie jakiś jeden, w którym się dobrze czujesz :) Ja mam takie dwa, ale głównie kupuję tam prześcieradła (=materiały na bieliznę) i zasłony / firany (=materiały na sukienki) :P Ostatnio znalazłam boski materiał na tę planowaną krynolinę, o której pisałam niedawno na facebooku, ale wzięłam go za mało i gdy kilka dni później poszłam po resztę firanki, już jej nie było :( Myślałam, że się rozpłaczę na środku sklepu, bo dzięki tym firankom miałabym cały materiał na nową krynolinę za 20-30 zł, a nie za ponad 200 :/ Ale będę jeszcze chodziła, może do wiosny trafi się coś podobnego, a jak nie, zostaje sklep i pusty portfel :P
UsuńSzkoda, że ktoś wykupił ten materiał, niby teoretycznie ludzie nie powinni się tak rzucać na firanki, tylko na ubrania, a jednak - pewnie był bardzo ładny :) Może w jakimś sklepie tekstylnym by się coś podobnego znalazło?
UsuńOstatnio właśnie w sh kupiłam zwykłe, białe prześcieradło. Co prostego można z niego uszyć, może właśnie coś z bielizny? :)
Właśnie była bardzo ładna :( Inne zostały, a tej już nie było. Do wiosny jest jeszcze trochę czasu, będę się rozglądać, ale nigdzie nie znajdę podobnego materiału w tak cudownej cenie. Ze 4 metry kosztowały nędzne 8 zł. Gdybym kupiła wszystko, wystarczyłoby na całą krynolinę... Już się nie będę dalej dobijać :P
UsuńUszyj koszulę :) Fobmróweczka dała na swoim blogu fajny instruktaż. To jest koszula regencyjna, ale z tego samego wzoru uszyłam moją do krynoliny i też jest ok, a to taki element stroju, który zawsze się przydaje i jest właśnie uniwersalny. Poza tym chroni gorset, którego nie można prać, przed potem (te wszystkie warstwy w 30 stopniach i słońcu -_- ). Jeśli zostanie Ci po niej trochę materiału, możesz uszyć pantalony :) To też banalnie proste, bo wystarczy wykroić 2 nogawki z tunelami na sznurek, którym będą przewiązane w pasie. Tych nogawek nie trzeba nawet ze sobą zszywać :P Albo bum pad - poduszkę w kształcie pieroga, powiększającą tyłek :D do sukni z II poł. XVIII wieku i lat 40. XIX wieku :)
Gorsetu nie można prać w pralce, ale można go prać ręcznie - gąbką zamoczoną w wodzie z mydłem. W ten sposób fiszbiny się nie odkształcają. Od dawna z powodzeniem stosuję tę metodę (znalazłam ją w dziewiętnastowiecznym poradniku domowym). :)
UsuńDzięki za wskazówki :) To na pierwszy ogień pójdzie koszula regencyjna, skorzystam z instruktażu Fobmróweczki :)
UsuńCaeruleus - dzięki :) Teraz nie muszę się tak bać o pobrudzenie gorsetu. Choć zawsze i tak lepiej uważać :)
UsuńEllerin - trzymam kciuki! Jakbyś miała jakieś problemy, to śmiało pisz :)
Dzięki :)
UsuńBajeczny jest ten gorset! Jego ogromnym atutem jest też uniwersalność. Chyba też muszę sobie taki sprawić, bo jednak wykonanie gorsetu na II połowę XIX wieku lepiej powierzyć doświadczonej osobie. :) To już nie są miękkie sznureczki, jak przy empirowych gorsecikach ( uszyłam taki i mam zamiar nielegalnie go nosić pod sukienki do Ojcowa (datowane na 1820+ :p )....które powstaną...niedługo), a fiszbiny, które mogą uszkodzić sylwetkę osoby, która gorsetu nigdy nie miała na sobie. :<
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie same poglądy na szycie i noszenie gorsetów! Też uszyłam ostatnio tę krótką sznurówkę ;) A i sukienki też dopiero powstaną :P Dzisiaj zamówię materiał na dzienną. Z tym, że te moje będą bliżej lat 20. niż 30. ;)
Usuń"cały wiek XIX zamierzam przechodzić w tym jednym" - to zdanie ma zachwycające drugie dno, jakbyś miała przenieść się w czasie i sobie pomieszkać w tamtym okresie historycznym! Az się rozmarzyłam.
OdpowiedzUsuńDzięki :D Tak w sumie wyszło samo i gdy cofnęłam się, by to poprawić, stwierdziłam, że jednak to podwójne znaczenie jest fajne :D
Usuń