3 kwietnia 2014

Chińszczyznę osiemnastowieczną podano!

Pod postem, dotyczącym lewitek pojawiła się interesująca dyskusja o pochodzeniu tych sukienek, rodzajach sukien "orientalnych" / "tureckich" i ogólnie orientalizmie. No bo skąd niby takie zainteresowania osiemnastowiecznych?

Jean Auguste Dominique Ingres, Grande Odalisque, 1814


Trzeba pamiętać, że od czasów średniowiecza kultury - nasza i Bliskiego Wschodu, ze względu na geograficzną bliskość ścierały się i wzajemnie na siebie wpływały. Na przestrzeni wieków wielokrotnie prowadziliśmy wojny z Turcją, a od czasów odkryć geograficznych i dalszych, międzykontynentalnych podróży oraz ekspansji kolonialnej modne stały się również elementy zaczerpnięte z kultury Dalekiego Wschodu, do których po wojnach napoleońskich i odkryciu słynnego kamienia z Rosetty w 1799 roku dołączył starożytny Egipt. Wybredny, czy raczej wyrafinowany gust arystokratów kierował ich upodobania ku temu, co trudno dostępne, egzotyczne, niecodzienne, ciekawe. A ponieważ import przedmiotów z tak daleka był szalenie drogi i nie każdy mógł sobie na to pozwolić, posiadanie chińskich tapet i porcelany, noszenie indyjskich szali, sprowadzanie do pałaców niezwykłych roślin i zwierząt, czy wreszcie - służby o egzotycznym wyglądzie (rasizm, ale tak przecież było...) stanowiło o statusie rodu i ukazywało pełnię jego bogactwa.
W XVIII wieku orientalizm był bardzo modny i zawładnął niemal każdą dziedziną życia - od strojów, poprzez wnętrza do sposobów spędzania czasu (co wiązało się z rokokowym uwielbieniem zabawy i maskarad - wchodzenia w skórę kogoś zupełnie innego, niż tego, kim się rzeczywiście jest), zaś w XIX wieku część trendów orientalnych się umocniła, a część odeszła w zapomnienie jako nieodpowiadające ówczesnemu systemowi wartości i estetyce.

W tle parawan w orientalne wzory. Francois Boucher, Toaleta, 1742, źródło
Aby urządzić wnętrza w stylu orientalnym. sprowadzano z zamorskich krajów cenne malowidła, którymi tapetowano ściany (jak w Białym Domku), oraz sprowadzano niedostępne u nas surowce - jedwab, drewno, kamienie szlachetne, które służyły do tworzenia orientalizujących mebli i dopełniały wyglądu wnętrza.
Na "wschodnich" mebelkach, obok porcelanowego pieca kaflowego, malowanego w granatowe, chińskie wzory ustawiano figurki z (równie orientalnej) laki i porcelany, które niekiedy przedstawiały egzotyczne zwierzęta.
Również na zewnątrz pałacu nie zabrakło tak modnej chinoiserie - trzecią najmodniejsza odmianą ogrodu, oprócz tych w stylu francuskim i angielskim, był ogród chiński (o ogrodach planuję całą serię postów). Dobrym przykładem takiego ogrodu jest Park Wilanowski (i przy okazji: w Pałacu Wilanowskim znajduje się też całe piętro urządzone po chińsku) z pagodą, licznymi niewielkimi mostami przerzuconymi nad wijącą się rzeczką i stylizowanymi łódkami.

Kto jest prawdziwym Chińczykiem, a kto przebranym, rokokowym Europejczykiem? Francois Boucher, Chiński ogród, 1742, źródło
  W orientalnych wnętrzach i ogrodach spacerowały równie orientalne zwierzęta - egzotyczne ptaki (wyobrażacie sobie osiemnastowieczny ogród bez pawia?) i małpki oraz, oczywiście postacie - i nie mam tu na myśli jedynie sprowadzanej zza oceanu służby. Arystokraci lubowali się we wschodnich stylizacjach. Podczas, gdy osiemnastowieczni panowie zadowalali się tylko egzotycznymi motywami na materiałach swoich fraków (a w XIX wieku ośmielili się bardziej i w domu często nosili orientalne stroje), panie śmielej czerpały ze wschodniej mody - stąd liczne suknie tureckie, sułtańskie, czerkieskie oraz lewitki. Nieodłącznym dodatkiem do takiej sukni była szarfa owijająca włosy, a w XIX wieku - turban i okalający ramiona kaszmirowy szal. Szkoda, że w Europie jakoś nie przyjął się arabski makijaż z mocno podkreślonym okiem. Za to ciężkie, kadzidlane zapachy przez cały czas były niesamowicie modne!

Elisabeth Vigee-Lebrun, Markiza de Pezay i markiza de Rougé z synami Alexisem i Adrienem, 1787. Źródło


Mieszkańcom orientalnego domu i ogrodu towarzyszyły równie orientalne rozrywki: puszczanie latawców, sprowadzane z daleka (lub stylizowane) gry, a także zabawa w maskarady i żywe obrazy. We Francji mistrzynią tych zabaw była Mme de Genlis, zaś u nas - Izabela Czartoryska ze zorganizowanym przez nią słynnym przejazdem karawany. Co ciekawe, na zachodzie Europy panowie podczas orientalnych maskarad chętnie przebierali się również w... narodowy strój polski!
Innymi rozrywkami we wschodnim stylu było palenie tytoniu, wciąganie tabaki, a nawet (to już w XIX wieku) eksperymenty z narkotykami i uwielbienie dla opium. Do tego typu zabaw doskonałym akcesorium była sprowadzana zza morza szisza z ustnikiem wykonanym z bursztynu.

Na środku obrazu modna szisza. Eugene Delacroix, Kobiety algierskie, 1834, źródło


Wschodnich zwyczajów nabierano podczas równie modnej rozrywki, jaka były podróże w egzotyczne rejony. Romantycznymi podróżami zajmowały się najczęściej niespokojne dusze - poeci, którzy w ten sposób próbowali zapomnieć o dręczącej ich melancholii. Byli to przede wszystkim: Byron, a u nas - Słowacki, choć śladami wielkich i znanych podążało też mnóstwo innych, żądnych wrażeń podróżników. Gdy wracali do domu, dla przyjaciół mieli (oprócz fascynujących opowieści o przygodach i nieznanych obyczajach) wiele osobliwych podarków.

(Ostatnio mój ulubiony obraz!) Jean-Etienne Liotard, Martwa natura: zestaw do herbaty, 1781-1783, źródło


Tymczasem w kuchni przyjęły się wschodnie smaki:
Herbata jako napój pochodzący z Chin, zanim zaczęła być modna, sprzedawana była w aptekach, jak lekarstwo. Jej sława i słynny, brytyjski rytuał parzenia rozwinęły się dopiero w XIX wieku, stając się jednym z symboli Imperium Brytyjskiego, w którym nigdy nie zachodzi słońce. Zaś kawa, a wraz z nią kawiarnie były modne już od czasów słynnej Bitwy pod Wiedniem (o nich będzie kiedyś osobny post - tak, jak o herbacie). Natomiast orientalne jedzenie: owoce cytrusowe i potrawy takie, jak curry przywieźli do Europy Anglicy wracający z pracy w koloniach. W Targowisku próżności jest nawet scena, w której wracający z Indii bohater przywozi ze sobą cały zestaw różnych modnych, indyjskich akcesoriów oraz kucharza (fakira? Dobrze pamiętam?), którego jedynym obowiązkiem było przygotowywanie pikantnego curry.


Jean-Leon Gerome, Łaźnia w haremie, 1876, źródło

Orientalne trendy zagościły również w sztuce - nie tylko chętnie portretowano się w strojach wschodnich (wiele takich portretów namalowała Vigee-Lebrun), lecz z podobną namiętnością uwieczniano (m. in. Boucher i Delacroix) ówczesne wizje haremów z zamkniętymi w nich pięknymi odaliskami.
Muzyce nadawano egzotyczny charakter poprzez wprowadzanie tematów pokrewnych ze wschodnimi oraz nieśmiałe zastosowanie niektórych orientalnych instrumentów. Każdy z nas słyszał pewnie Marsz turecki Mozarta, dlatego na koniec posta pod spodem zamieszczam coś innego - uwerturę Uprowadzenie z Seraju z lat 1781-1782:



17 komentarzy:

  1. Nie dziwię się im wcale tej fascynacji Bliskim Wschodem, człowiek zawsze dąży do czegoś nowego, a tu przybrało to bardzo interesujący wymiar! Oni dobrze się bawili a my teraz mamy szczęście podziwiać przejawy ich fascynacji. Lewitki i suknie tureckie wnoszą orientalny nastrój do mody (może kiedyś się na taką skuszę!). Choć bardziej interesuje mnie wielokrotny powrót do antycznego świata, to ten temat też jest bardzo zajmujący! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Szczególnie antyk w wydaniu z początku XIX wieku to coś, co kocham! <3

      Usuń
  2. "Targowiska próżności" nie czytałam, ale oglądałam. I klimaty orientalne właśnie z tego filmu najbardziej zapadły mi w pamięć. :) A "Marsz Turecki" uwielbiam, mój poprawiacz nastroju. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałaś tę wersję z Reese Witherspoon? Co w ogóle o niej sądzisz? Bo ja oglądałam ją na długo przed przeczytaniem książki i potem podczas lektury tylko coś mi się mgliście kojarzyło :P
      (przede wszystkim, że Romoli Garai zdecydowanie lepiej w blondzie Emmy, niż mysich włosach Amelii :D )

      Usuń
    2. Tak, właśnie tę wersję. Ogólnie film podobał mi się, ale oglądałam go jakieś cztery lata temu, więc też pamiętam go trochę jak przez mgłę. :) Tam zobaczyłam po raz pierwszy Jonathana Rhys'a Meyers'a i od razu spodobała mi się jego gra aktorska. I zaczęłam dzięki temu oglądać "Tudorów". :D

      Usuń
    3. No to oglądałyśmy go mniej więcej w tym samym czasie! :D U Jonatana rozbrajały mnie fryzury :D Natomiast najbardziej podobał mi się James Purefoy jako Rawdon :P

      Usuń
  3. Zestaw do herbaty na obrazie Liotarda przepiękny! Zastanawia mnie jedynie, co jest w miseczce, na której położone złote szczypce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukier. Dawniej cukier był w bryłach (tzw. głowach) i rozbijało się je na małe kawałki, które umieszczało w cukierniczkach. Nie wiem kiedy dokładnie pojawił się w sprzedaży cukier sypki.

      Usuń
    2. Te głowy cukru to dla mnie nie lada problem w dawnym gotowaniu :D Nigdy nie wiem, ile mam tego cukru wziąć, gdy w przepisie stoi: ułam kawałek cukru :D

      Usuń
  4. Jak zwykle świetny post, Porcelanko! No i wybrałaś naprawdę wspaniałe obrazy! A ja dzisiaj wypożyczyłam Keatsa i teraz się zaczytuję... cudowny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak przypuszczałam, że Keats Ci się spodoba :) "Mój" już niestety wrócił do biblioteki :P

      Usuń
  5. droga Porcelano, bardzo ciekawe spostrzeżenia, zatem obecna "chińszczyzna" w Europie to nic nowego, wręcz powinna być w modzie.
    A czy masz może w zanadrzu jakiś kolejny post o męskiej modzie XVIII wieku?
    Ludwik August

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko trzeba pamiętać, że teraz mamy chińszczyznę i "chińszczyznę" :P
      O modzie na razie nie, ale w kolejnej ankiecie będzie post o pojedynkach :)

      Usuń
  6. Mi się bardzo podobały na wykładach o Sarmacji takie ciekawostki jak ta, że Sobieski nosił po domu strój turecki i było to działanie supertpatriotyczne - na gruncie mentalności, bo Polsce nic nie dawało. Ot, podnosiło rangę stroju Turków - sam król uważa ich wdzianka za warte noszenia (po domu) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. August III Sas też tak próbował, portretując się w stroju polskim :) Nie ma to jak orientalna propaganda :D

      Usuń
  7. Bardzo ciekawy post, od razu przypomniał mi się film "Targowisko próżności", tam też jest dużo nawiązań do Wschodu, chociaż chyba więcej do Indii, niż do Chin. Muszę rozejrzeć się za jakąś książką o wschodnich koloniach angielskich, w tej chwili nie mogę sobie żadnej przypomnieć. Ciekawe czy jest coś takiego... Aż jestem ciekawa jak to wyglądało. W "Tajemniczym ogrodzie" jest coś na początku, ale mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolonie angielskie to ciekawy temat - jak na coś trafię, na pewno dam znać :) Na razie wiem tylko, że "Bezkresne Morze Sargassowe" jest w tych klimatach, ale to powieść...

      Usuń