Dzisiaj będzie mało czytania, a dużo słuchania, bo muzyki już dawno nie było :)
Chopin już był - teraz czas na jego znajomego - Liszta. Kompozytor i wirtuoz był bardzo popularny w XIX wieku, szczególnie wśród kobiet, które na koncertach wpadały w podobny szał (lisztomania - dobrze widać ją na powyższym, dziewiętnastowiecznym rysunku), jak fanki Beatlesów sto lat później. Liszt mistrzowsko wykreował swój demoniczny wizerunek - ekspresją gry doprowadzał widownię do spazmów, a instrumenty do ruiny :P Jego gra była nie tylko do słuchania, lecz także do oglądania - Liszt grał całym sobą, a charakterystyczne długie włosy, którymi potrząsał pomagały mu podkreślić ekspresję utworu. Dzisiaj w podobnym stylu gra Yundi Li - oglądając go można sobie wyobrazić, jak taki koncert mógłby wyglądać 170 lat temu...
(klikając w poszczególne obrazki, posłuchacie utworów :)
Campanellą to ja na nazywam mojego kota ^^ Mimo, iż ma na imię inaczej, teraz jest już tylko (i to dla wszystkich) Kampą :P
A tak serio, to ten utwór częściowo wykorzystano w ścieżce dźwiękowej do filmu Młoda Wiktoria :)
To już wszystko na dzisiaj - mam nadzieję, że muzyka umili Wam chociaż trochę ostatnie godziny przed poniedziałkowym powrotem do szkoły / pracy / na studia po tej dłuższej przerwie.
Pozdrowienia!
O Bosiu jaka fajna notka!
OdpowiedzUsuńZnałam barrrrrdzo dobrze chłopaka, który jest współczesnym Lisztem. :D Widać, że się nim inspiruje bynajmniej, nawet podobnie wygląda i gra na fortepianie. XD Teraz już poszedł swoją drogą i nie mam z nim kontaktu. No, taki mały offtop. ;)
A ten utwór wykorzystany w "Młodej Wiktorii" to uwielbiam! *_*
Ale fajnie, zazdroszczę znajomości ;) Szkoda, że teraz nie wiesz, co się z nim dzieje, może kiedyś będzie można zobaczyć go na jednym z konkursów pianistyczych? ;)
UsuńJa też bardzo lubię Campanellę, chyba najbardziej z tych siedmiu, które są w poście :)