21 sierpnia 2014

"It`s all money and smoke. That`s what they eat and breathe"*

Moda i przemysł. Z pozoru całkiem obce sobie, niemożliwe do zaaranżowania małżeństwo zostało zawarte. Industrialna rewolucja, zapoczątkowana w Anglii jeszcze w XVIII wieku, w połowie wieku XIX stała się niezaprzeczalnym faktem i ogarnęła całą Europę, zmieniając świat nie do poznania. Zakończyła się lekkość i finezja osiemnastowiecznego dworu, wygasła wybujała fantazja romantyzmu. Nastał czas ciężkiej pracy i niebywałych wynalazków; czas gwałtownych przemian, szybkiego bogacenia się i równie szybkiego upadku.

Eva Gonzales, La Toilette ; William Logsdail St. Paul’s and Ludgate Hill


Również i moda uległa pod naporem tej niezwykłej, wyzwolonej siły metalu i pary. Drapieżny kapitalizm, intensywny rozwój handlu, nagły sukces jednych przedsiębiorstw (na skutek spekulacji i dobrej koniunktury) kosztem równie spektakularnego bankructwa innych przyczyniły się do zmian w modzie męskiej i damskiej. W świecie wielkiej ekonomii i wielkich pieniędzy dominowała męskość. Sztuka i piękno nie stanowiły już wartości samych w sobie, lecz stały się oznaką statusu i symbolem bogactwa. Wszystko podlegało wycenie i nawet małżeństwo stanowiło pewnego rodzaju transakcję handlową. Kobieta wraz z wrodzonym poczuciem estetyki i naturalnie przynależnym jej pięknem została wzięta w niewolę równie pięknych sukni udrapowanych na metalowych stelażach, a jej urodę i pochodzenie oraz bogactwo męża, którego była reprezentantką podkreślała równie droga biżuteria.

Tissot, Gentleman on a Train ; Tissot, Woman of fashion

Tymczasem moda męska stała się bardziej swobodna i praktyczna. Ubrania nie mogły ograniczać ruchów, nie mogły stanowić przeszkody w tym szaleńczym biegu po ekonomiczny sukces. Zabudowane kamizelki, ciemne kolory i wysokie kołnierze (choć nie tak wysokie, jak w pierwszej połowie stulecia - nie mogły przecież unieruchomić szyi) i równie wysokie kapelusze tworzyły wrażenie zamknięcia i władczej nieprzystępności, cechujące właścicieli wartko rozwijających się fabryk oraz przebiegłyuch prawników i finansistów, którzy stanowili zaplecze niejednego sukcesu.

Tissot, The Artist`s Wives ; Tissot, The Departure Platform, Victoria Station


Posiadanie wielkich kolonii i wielkich pieniędzy pozwalało nie tylko na otwieranie wystaw światowych (najsłynniejsza była londyńska w 1851 roku), ukazujących osobliwości sprowadzone ze wszystkich stron świata, lecz także sprowadzanie produkowanych tanim kosztem* surowców - bawełny, wełny, a szczególnie jedwabiu (na skutek zarazy jedwabników w latach 50. nie mógł być produkowany w Europie), z których w ogromnych tkalniach powstawały materiały, rozwożone następnie do wielkich fabryk, w których, poddawane dalszej obróbce, zamieniały się w piękne stroje.

Tissot, The Fireplace ; Tissot, The Return from Boating Trip


Aby móc szybciej i lepiej produkować materiał, wymyślono (jeszcze w XVIII wieku, czemu poprzez niszczenie maszyn, protestowali luddyści. Proces wprowadzania tych zmian fajnie obrazuje powieść Shirley) mechaniczne przędzarki wyposażone w automatyczne czółenko, wrzeciona, których ilość w połowie wieku XIX zwiększyła się dwukrotnie i mechaniczny napęd (tutaj przędzarki z końca XIX wieku). W tym samym czasie wynaleziono też syntetyczne barwniki, umożliwiające uzyskanie żywych, intensywnych kolorów. Pierwszy był Perkin z dającą fioletową barwę malweiną (rok 1856), a następnie Francuz Verguin (lub według innego źródła Polak Jakub Natanson) z fuksyną, dającą odcienie intensywnego różu i czerwieni. Kilka lat później uzyskanie trwałych kolorów o pochodzeniu syntetycznym, i to w różnych odcieniach stało się faktem, a stroje o nieblaknących barwach - codziennością.


Gwałtowne przemiany i idące za nimi konflikty podzieliły społeczeństwo nie tylko na część damską i męską, lecz także - bogatą (panów) i biedną (robotników), co znalazło natychmiastowe odzwierciedlenie w modzie. W roku 1858 projektant o coraz głośniejszym nazwisku - Charles Frederick Worth otwiera pierwszy salon mody w Paryżu przy Rue de la Paix 7, dając początek haute couture - krawiectwu drogiemu i wysmakowanemu; tworząc kreacje balansujące na granicy sztuki użytkowej i wysokiej. W tym samym czasie kwitnie przemysłowa produkcja gotowej konfekcji - ubrań szytych maszynowo według jednego modelu i wzoru, które nie mogły już idealnie leżeć - to człowiek musiał dopasować się do jednego z kilku produkowanych rozmiarów (znamy to skądś? ;) ). Szybką, maszynową produkcję ubrań umożliwił doskonały wynalazek - maszyna do szycia, opatentowana w 1851 roku przez amerykańskiego wynalazcę Isaaca Merritta Singera, a dekadę później - w 1863 - dzieło Bonnaza: maszyna do szycia i haftowania.

Poynter, Evening at Home ; Tissot, The Shop Girl


Napływ stanowiącej siłę roboczą ludności wiejskiej do miast, nędzne warunki ich życia i brak czasu na domowe zajęcia takie jak szycie (kobiety również pracowały) sprawiały, że zapotrzebowanie na gotową konfekcję stale wzrastało, a domy handlowe takie, jak Belle Jardiniere Pierre`a Parissota umacniały swoją pozycję na rynku i notowały niesłabnący wzrost na giełdzie.

Jeśli mielibyśmy się zastanawiać, skąd wzięła swój początek moda taka, jaką mamy dzisiaj, ze wszystkimi jej wadami (słaba jakość, brzydota, pospolitość ubrań) i zaletami (szybkość produkcji, dostępność, cena w porównaniu z szyciem na miarę), trzeba sięgnąć wprost do rewolucji przemysłowej połowy wieku XIX i idącej za nią demokratyzacji mody, będącej owocem tego nietypowego, historycznego mariażu.

Tissot, Au Louvre ; Tissot, A Widow ; Tissot, Going to the City

________________________________________________
* Cytat z filmowej wersji Północy i Południa. Na tytuł posta nadaje się idealnie ;)
** Wszyscy znamy historię wyzysku niewolników w koloniach i robotników w fabrykach, potępiamy dziewiętnastowiecznych, a jednocześnie sami kupujemy ubrania w sieciówkach, które produkowane są w Chinach podobnymi metodami. Jak widać, niewiele się zmieniło przez ostatnie 150 lat.

Źródło obrazków: pinterest

18 komentarzy:

  1. Ludzie często zapominają, że moda jest, była i będzie nierozerwalnie połączona z ekonomią i gospodarką. Zaczęło się od złota (załamanie gospodarki po odkryciu Ameryki), poprzez koronki (wojna stuletnia), na wynalezieniu i opatentowaniu maszyny do szycia się zatrzymując (wiele wiejskich szwaczek straciło pracę), w końcu docierając do I wojny światowej, zrzucenia gorsetów, ubrania krótszych spódnic, spodni i dżinsów. Obecnie moda jest jak życie - szybka, tania, brzydka, bez refleksji ... Dlatego lubię od czasu włączyć sobie zdjęcia z pokazu Elie Saab, Suknie Wortha lub wyjąć z szafy moje szyte na miarę sukienki - i po prostu zwolnić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię właśnie tak patrzeć na modę - jako jeden z elementów rzeczywistości, w którym odbija się ona jak w lustrze. Zawsze zadziwia mnie, ile wspólnego mają kształty ubrań, ich kolory, surowce, z których są uszyte itd. z ogólną filozofią życia danej epoki :)
      Ech, współczesna moda... Znów zaczęła się moja odyseja za płaszczem na jesień i, biorąc pod uwagę to, co zaczyna pojawiać się w sklepach, powinnam przygotować się na kolejny sezon marznięcia w marynarce -_-

      Usuń
  2. I znowu się u Ciebie czegoś nowego nauczyłam:)

    Słucham Twojej muzyki (z bloga) i podczytuję tę książkę. Koniecznie zajrzyj do przepisów na kosmetyki, może coś wyłuskasz:) ---> http://polona.pl/item/10526907/6/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki za książkę! Właśnie jestem na etapie poszukiwania nowych przepisów, także na pewno do niej zajrzę :))

      Usuń
  3. I dlatego nigdy nie komentuję twoich postów "teoretycznych" - bo nic dodać, nic ująć :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rewolucja przemysłowa w drugiej połowie XIX wieku była z pewnością przyczyną zapoczątkowania współczesnego ,,typu" mody, jednak (na szczęście) tamta moda jako coś co nazywam prawdziwą modą - coś niepospolitego, oryginalnego i pięknego - haute coutre przetrwała się jeszcze jakieś 50 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nawet dłużej - moim zdaniem ubrania z lat 1960. jeszcze mogą się zaliczać do tych w dobrym stylu :)

      Usuń
  5. Miało być lepiej, bardziej ogólnodostępnie i taniej, a skończyło się na tym że jest beznadziejnie, szybko i "żeby tylko było". To jest przykre, tak jakby część ludzkości w tym szaleństwie zatraciła jakiekolwiek poczucie piękna. O szacunku do ludzkiej pracy nie wspominając. A Worth i Haute Couture - ten nurt "trochę więcej niż krawiectwa na miarę" powstał kiedy on jako pierwszy zaczął proponować gotowe projekty swoim klientkom (to jemu zawdzięczamy pokazy mody), zamiast, jak to wcześniej było, współpracować z nimi przy tworzeniu sukni. Miałam kiedyś o tym posta pisać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To napisz! W tym poście potraktowałam Wortha bardzo ogólnikowo, bo po prostu trzeba było o nim wspomnieć. A to, że zasługuje na oddzielny post jest oczywiste :)

      Usuń
  6. Kolejny ciekawy wpis. Podoba mi się ilustracja Evening at Home. W okresie rewolucji przemysłowej, kobiety były jak kolorowe kwiaty na tle szarego miasta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się ona podoba - właśnie tak wyobrażałam sobie wnętrza w "Północy i Południu " :)

      Usuń
  7. Uwielbiam takie teoretyczne wpisy, Porcelanko! Świetnie pokazałaś, jak wielki gospodarka i ogólny styl życia XIX wieku miały wpływ na modę, której zmiany przecież nie brały się tylko i wyłącznie z tego, że ktoś nagle polubił noszenie większych rękawów czy spódnic :D Ja też uwielbiam patrzeć na modę przez pryzmat kultury i obyczajów panujących w danych czasach, ale przede wszystkim - przez pryzmat ówczesnej polityki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie spojrzenie na modę jest najlepsze :) Od razu widać, jak wszystko się łączy i wzajemnie na siebie wpływa

      Usuń
  8. Świetny post, jak zwykle :) Uwielbiam obrazy Tissot'a a dwóch z tych, które pokazałaś nie znałam :D Eh, z jednej strony dobrze, że moda stała się bardzo dostępna, a z drugiej ta bylejakość no i nie wiem co należałoby zrobić temu kto wymyślił standardowe rozmiary. Szczególnie kozaków :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też lubię Tissota. Fajne, że malował miejską codzienność :)
      Te kozaki to jakiś koszmar! W życiu miałam tylko jedne, które jakimś cudem nie były w standarowym rozmiarze. Szkoda, że już się rozpadły :D

      Usuń
  9. Początek XIX wieku, czyli środowisko naturalne steampunk'u w formie właściwej. O ile stroje męskie stały się praktyczne i wygodne (jak ja uwielbiam cylindry!), tak kobiece wyglądają jakby bardzo łatwo było się w nich zaplątać i stracić równowagę. Ale to pewnie tylko złudzenie obfitych, drapowanych falban. Ta istotka na "The Fireplace" wygląda jak lalka.
    Jak nie jestem fanką fioletu, tak podoba mi się ten odcień: idealna równowaga między błękitem i czerwienią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham cylindry! A stroje damskie na krynolinie (turniurze pewnie też) są bardzo krępujące. Pamiętam, że w mojej nie mogłam się tak swobodnie poruszać jak we współczesnych ubraniach :P

      Usuń