13 sierpnia 2015

Ubieramy się w latach 1810.

Moda empirowa wydaje się lekka, zwiewna i niewymagająca wielu warstw pod spodem. Czy aby na pewno? 
Dziś zapraszam do mojego buduaru podczas porannej toalety w roku 1815.

Jak w każdym historycznym stroju, także i tu podstawę ubioru stanowi koszula. Zakładanie jej pod gorset na gołe ciało było ówcześnie uznawane za podstawę higieny, ponieważ koszula chłonęła w siebie pot, oszczędzając sznurówkę. Taką koszulę obowiązkowo zmieniano codziennie, a brudną - oddawano do prania. Moja koszulka jest (a właściwie była, bo niestety ją zgubiłam i muszę uszyć nową) wykonana z cienkiego, przyjemnego w dotyku batystu i ma rękawki, których długość można regulować.

Drugą istotną rzeczą były pończochy, u mnie zastąpione przez białe rajstopki (wybaczcie :D ), bo wciąż szukam odpowiednich pończoch, które trzymałyby się na nogach i dawały historyczny, kryjący efekt. 
Innej bielizny w drugiej dekadzie XIX wieku na gołe ciało nie zakładano (if you know what I mean)



Gorsety w drugiej dekadzie XIX wieku noszono w dwóch wariantach: starszą sznurówkę krótką, przypominającą nieco nasze współczesne staniki lub nowszą sznurówkę długą, usztywnianą sznurkiem i wkładanym w specjalny tunel z przodu, drewnianym buskiem. Taki gorset wciąż nie posiadał rozpinania z przodu, co bardzo utrudniało zakładanie (kto choć raz próbował przejść przez ten wąski, omotany sznurkami tunel w pełnym, historycznym makijażu i koafiurze, wie co to narodzić się ponownie), jednak jakimś cudem dałam radę sama się w niego ubrać na Waterloo, także nie jest to niemożliwe ;) Sama brykla, zwana przeze mnie deseczką sprawia, że nie można w tym gorsecie zgiąć się wpół, ani zbyt długo siedzieć na podłodze, bo busk zaczyna się wbijać w (...) lub uciekać górą. Temu drugiemu przeciwdziała przywiązanie niesfornego buska do gorsetu wstążką przewleczoną przez specjalne otworki. 
Sam gorset kształtuje ciało tak, aby część od talii w górę (wraz z żebrami) była jak najwęższa, brzuch płaski, biodra szerokie, a piersi w formie dwóch półkuli uniesione wysoko i rozdzielone.



Aby tylne plisy sukni dobrze się układały, zakładano jeszcze niewielki wałeczek na biodra lub poduszkę. Ja mam taki oto różowy kuperek, który całkiem nieźle daje radę. Dzięki niemu tył sukni zamiast smutno wisieć, nabiera życia i rozkłada się równo oraz nadaje sylwetce ładny, opływowy kształt.



Aby nogi nie były widoczne w muślinowej, przejrzystej sukni i aby jej materiał nie oblepiał ich podczas chodzenia, trzeba założyć halkę. Popularne były halki na ramiączkach lub nawet takie zakrywające biust (co jest pomocne przy ciemnych, farbujących sukniach). Moja jest tylko na długości spódnicy, aby nie dodawać niepotrzebnych warstw. Dzięki wszytym poziomo przy rąbku paskom z tego samego materiału halka jest troszkę sztywniejsza na dole i dba o to, by sukienka układała się w ładne półkole.



Teraz można zacząć zakładać dodatki - szmizetkę, doczepiane rękawy... Zależnie od sukni i efektu, który chce się osiągnąć. U mnie rękawy mameluckie (te z mnóstwem bufek) są akurat doczepiane do sukni, więc teraz zostaje mi już tylko szmizetka :)

I to wszystko! Z zewnątrz sukienka wygląda, jakby nic pod nią nie było, jednak to bielizna odpowiednio ją kształtuje i pozwala osiągnąć efekt jak z ryciny lub obrazu. Jednocześnie jest to chyba najmniej krępująca ruchy bielizna z wszystkich dekad interesującego mnie stulecia. Suknie z lat 1810. są lekkie, nie zajmują dużo miejsca i łatwo nad nimi zapanować. Czegóż chcieć więcej? :)

16 komentarzy:

  1. Jak ja lubię Twoją serię ,,Ubieramy się w latach..." ! :)
    Na pierwszy rzut oka wydaje się, że moda empirowa jest wprost idealna na upały... A którą według Ciebie sukienkę z XIX wieku najwygodniej jest nosić w gorący dzień? A jak to jest z krynoliną? Czy jest w niej tak gorąco, jak się wydaje? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ją lubię (robić) :D więc w przygotowaniu jest już wersja na XVIII wiek ;)

      Ma upał chyba faktycznie najlepsze są sukienki z początku XIX wieku. Szczególnie, jeśli założy się pod nie krótką sznurówkę. W krynolinie (nawet w wersji sheer - z przejrzystego, lekkiego muślinu) może być gorąco w nogi, bo obszerne halki i stelaż działają jak szklarnia xD

      Usuń
  2. Wiesz, co myślę o Twojej arcy-krótkiej koszuli :P Mimo że Ty wyglądasz w niej uroczo, zwłaszcza w połączeniu z białymi rasjtopkami, to jednak... nie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tak to jest, jak się nie potrafi szyć i całe życie jest się na bakier z matematyką :D Ale i tak muszę sobie uszyć teraz kilka nowych koszul, przy których nie popełnię już (mam nadzieję) tego błędu :D

      Usuń
  3. Przyznam, że najbardziej trafił do mnie 'omotany sznurkami tunel', pewnie dlatego, że dzisiaj przeciskałam się przez niego już kilka razy , żeby później wyglądać jakbym właśnie wstała z łóżka i aby stwierdzić, że jednak sznurki jeszcze nie są dobre i przeciskać się przez niego po raz kolejny :D
    Nie wiedziałam, że w drugiej dekadzie były te wypychacze na tył, czy w pierwszej dekadzie też były?
    Również lubię te posty w których ubiera się od początku ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nieee, kilka razy to o kilka za dużo! Ja się wciąż nie mogę nauczyć, że najpierw tunel, a potem cała reszta, w tym czesanie i malowanie xD

      Kiedyś rozmawiałyśmy o tym z dziewczynami i zdania były podzielone. Myślę, że jest to interesujący problem do zbadania :)

      Usuń
  4. gorsety...gorsety jak ja je lubię..oglądać :) bo na sobie tego nie widzę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego nie? Gorset uszyty na miarę jest całkiem wygodny :)

      Usuń
  5. czemu nie chcesz nosić zwykłych białych zakolanówek? całkiem nieźle się trzymają nogi i nie uciskają za bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z naszych dziewczyn je miała i mówiła, że spadają D: Ale spróbuję je kupić i zobaczymy, jak się będą nosić :)

      Usuń
  6. Chyba trzeba się cieszyć, że dzisiejsza moda jest inna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem? Na pewno wygodniejsza, ale przy tym bardziej niechlujna i brzydsza ;)

      Usuń
  7. Muszę przyznać, że ten kuperek to dla mnie nowość. Nie wiedziałam o jego istnieniu.

    Zabawny paradoks: dla nas to jednak skomplikowane, nawet jeśli ktoś nie stroni od niehistorycznych gorsetów i pończoch, ale po XVIII wieku ten okres zasługiwał na określenie swobodnego (jeszcze wcześniejsza dekada chyba zwłaszcza).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małe były, także w formie wałeczków ;)

      Tak, bo to zależy od punktu wyjścia :D Nie wiem w sumie, czy kiedykolwiek powstanie coś mniej skomplikowanego i prostszego od naszych obecnych strojów ;)

      Usuń
  8. A ta halka nie opada? Bo widzę, że jest tylko zawiazana pod biustem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opadała, dlatego w grudniu przerobiłam ją na tzw. bodiced petticoat, czyli halkę ze staniczkiem bez rękawów i teraz jest już ok :)

      Usuń