Aby suknia historyczna miała
zadowalający kształt, szyjemy odpowiednią bieliznę - gorsety, halki,
stelaże itd.; aby wyglądała dobrze, dobieramy stosowne dodatki,
pasmanterię, szyjemy ją z odpowiedniego materiału. Tych wszystkich
zabiegów nie widać, a jednak przekładają się one na ostateczny efekt. Z
makijażem do kostiumów jest tak samo.
Olga i ja w makijażach historycznych. Obok (z lewej) ryciny modowe z lat 30. XIX wieku (źródła 1, 2); z prawej: Maria Dietsch na portrecie J. K. Stielera, 1850 (źródło) i Nanette Heine na portrecie J. K. Stielera, 1829 (źródło) |
Jak
wyglądałaby suknia uszyta z elastycznej dzianiny, z plastikowymi
dżetami, założona na współczesną bieliznę? Do tego fryzura "weselna" i
ostry makijaż. Czy to ma coś wspólnego z wizerunkami kobiet na
portretach lub modowych rycinach? Nie? A co w takim razie powiecie na
suknię uszytą ze zgrzebnej bawełny w szarawych barwach, nałożoną na
bezkształtne halki? Do tego włosy ściągnięte w smutną kitkę, całkiem
rozpuszczone lub przykryte czepcem i zupełny brak makijażu. Zgodność
historyczna jest, ale czy taki ubiór ma coś wspólnego z ówczesną
estetyką?
K.Bryullov, Portret E. P. Bakunin, 1834 (źródło) i A. Brulloff, Portret Natalii Puszkin, 1831-1832 (źródło)
Wszystko zależy od tego, jak postrzegamy historię i na czym nam zależy. Przyznam się Wam, że bardzo długo szukałam odpowiadającego mi podejścia do odtwarzania historii, a droga była i nadal jest długa i kamienista :) Niemniej jednak doszłam do tego, że aby efekt był "jak z epoki" należy stosować się do obowiązującej w tej epoce estetyki. I o ile w strojach i uczesaniach nie ma takiego problemu, bo są liczne źródła i opracowania naukowe, po które wystarczy sięgnąć, tak w przypadku makijażu jest zupełnie inaczej. Zawsze bolało mnie, że w XIX wieku łączyły się z nim negatywne skojarzenia i stereotypy, zabraniające ówczesnym kobietom sięgać po różne upiększacze (po które jednak i tak czasem ukradkiem sięgały), a jednocześnie wymagano, by cera była idealna, oczy duże i wyraziste, usta symetrycznie wykrojone i naturalnie różowe oraz zaróżowione policzki. Dziewiętnastowieczne kobiety miały więc do czynienia z sytuacją nierozstrzygalną, a presja otoczenia i surowość własnych sądów stawały się dla nich przyczyną samoudręczenia i melancholii (chyba, że któraś akurat miała szczęście i wpasowała się urodę w obowiązujące wytyczne piękna).
To
jest oczywiście temat na osobny wpis, który mam w planach, a dzisiaj
opowiem o tym, jak współczesnym makijażem naśladować urodę bohaterek
historycznych portretów.
Pomalowana przeze mnie Marylou i Eugenia Hortensja Augusta Napoleon de Beauharnais na portrecie J. K. Stielera, 1826 (źródło) |
Najlepiej
podejrzeć pracę profesjonalistów, zajmujących się makijażem w filmach
kostiumowych. Grające w nich aktorki zawsze wyglądają pięknie, a
jednocześnie oko widza nie jest w stanie dostrzec wielu warstw makijażu
na ich twarzach. Za każdym razem, gdy bohaterka filmu wyglądała "jak z
obrazu", zatrzymywałam film i przyglądałam się jej twarzy, próbując
przeanalizować, jak ją pomalowano, jakich kolorów użyto, jaką formułę i
wykończenie mogą mieć zastosowane kosmetyki gdzie je nałożono i w jaki
sposób. Tym samym nauczyłam się malować tak, aby oszukiwać naturę,
upodabniając się nieco do kobiet z portretów z tej samej epoki, w którą
celowałam ze strojem i uczesaniem.
Malując dziewczyny na bal, wiedziałam już, że nie istnieje jeden dobry model makijażu "historycznego". Co prawda istnieją ogólne wytyczne, do których dobrze jest się stosować, jednak tak naprawdę to, gdzie położymy jaki kolor i w jaki sposób to zrobimy, zależy od cech indywidualnych takich, jak układ kości twarzy, wielkość i kształt oczu i ust oraz karnacja, rodzaj cery, grubość skóry itd. Nasycenie makijażu zależy również od tego, czy będziemy nosić go w dzień w świetle jasnym (latem) albo szarawym (zimą), czy też w nocy w świetle świec lub żarówek. Najważniejsze jest jednak to, by osoba pomalowana dobrze się w nim czuła, dlatego część makijaży wykonywałam moimi kosmetykami, a część tymi, które dziewczyny przyniosły ze sobą. Bo idealnie dobrane kolory nie sprawdzą się, jeśli pomalowana dziewczyna z zasady ich nie lubi i po prostu źle się czuje w takich barwach.
Sofia, arcyksiężna Austrii na portrecie J. K. Stielera, 1832 (źródło) i Maqda pomalowana przeze mnie |
Malując dziewczyny na bal, wiedziałam już, że nie istnieje jeden dobry model makijażu "historycznego". Co prawda istnieją ogólne wytyczne, do których dobrze jest się stosować, jednak tak naprawdę to, gdzie położymy jaki kolor i w jaki sposób to zrobimy, zależy od cech indywidualnych takich, jak układ kości twarzy, wielkość i kształt oczu i ust oraz karnacja, rodzaj cery, grubość skóry itd. Nasycenie makijażu zależy również od tego, czy będziemy nosić go w dzień w świetle jasnym (latem) albo szarawym (zimą), czy też w nocy w świetle świec lub żarówek. Najważniejsze jest jednak to, by osoba pomalowana dobrze się w nim czuła, dlatego część makijaży wykonywałam moimi kosmetykami, a część tymi, które dziewczyny przyniosły ze sobą. Bo idealnie dobrane kolory nie sprawdzą się, jeśli pomalowana dziewczyna z zasady ich nie lubi i po prostu źle się czuje w takich barwach.
Mam
nadzieję, że dziewczyny w moich makijażach dobrze się czuły i wczuły w
nastrój lat 30. XIX wieku oraz że będę mogła jeszcze kiedyś kogoś
historycznie pomalować :)
Wow, te portrety są naprawdę podobne! A jeśli chodzi o makijaże, to ostatnio doszłam do wniosku, że ja zawsze maluję się tak samo, zmieniam tylko kolor ust. I chyba nawet mi to pasuje :)
OdpowiedzUsuńPewnie odkryłaś już, w czym Ci dobrze :) Mam podobnie. Wiem, w jakim typie makijażu wyglądam korzystnie i tylko trochę go modyfikuję zależnie od okazji :)
UsuńPerfekcyjnie wyszły Ci te makijaże, zdecydowanie powinni Cię zatrudniać przy produkcjach kostiumowych :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) No, fajnie by było :D Olgę do fryzur, Magdę do dodatków, inne dziewczyny do szycia kostiumów, a Ciebie do konsultacji merytorycznej :D
UsuńEj a może zrobicie taki jakiś serial lub film historyczny tak samemu!? :D To by było super! I wrzucać na Youtube, oczywiście może kiedyś by tak urosła widownia żeby można było coś zarobić? Zresztą bez tego to i byłby niezły fan!
UsuńWyobraźcie sobie: to byłaby mega okazja żeby poznać innych co mają tę pasję co my, to bycie razem na planie! och, rozmarzyłam się! :D
Porcelanko, Ty mogłabyś napisać scenariusz :D Duze zadanie, lecz wierze w ciebie :D Dużo osób by szylo kostiumy, inni od kamer, tamci aktorzy i voila!
Jejku ale byłoby super <3 Mam nadzieję ze kiedyś będzie jeszcze więcej takich ludzi w Polsce i powstana jakieś filmy, seriale Ale żeby tworzyli je ludzie z pasją do strojów, obyczajów historycznych.
Szczerze mówiąc co jakiś czas wraca do mnie myśl o filmikach na yt, ale niestety wszystko rozbija się o brak dodatkowego czasu na to ;_; Już teraz piszę o wiele mniej na blogu, niż kiedyś właśnie z powodu mocno okrojonego czasu wolnego... Choć nie powiem, że propozycja zrobienia razem jakiegoś filmu brzmi zachęcająco ;)
UsuńŚwietne makijaże, jestem pod wrażeniem! :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBardzo mi się podoba to dopasowanie zdjęć dziewczyn do obrazów! Śliczne makijaże, muszę się kiedyś do Ciebie zgłosić :D
OdpowiedzUsuńPrzed następną imprezą? :D W sumie nawet nie musiałam jakoś szczególnie szukać tych obrazów, a nawet miałam problem z wyborem tych, które pasują najlepiej. Na tym balu dziewczyny były jak wyjęte z lat 1830. <3
UsuńCoś mi się wydaje, że damy z portretów jednak stosowały makijaż. Owszem, delikatny, ale stosowały :) albo to malarze nie uwzględniali na obrazach ich różnych defektów :)
OdpowiedzUsuńA Twoje makijaże piękne!
Myślę, że to jednak malarze je upiększyli. Makijaż niestety miał złą sławę w XIX wieku... Nawet na późniejszych fotografiach pozowano bez niego i potem fotograf podczas kolorowania zdjęcia dodawał rumieniec, podkreślał oczy...
UsuńO tych zabiegach fotografów nie miałam wcześniej pojęcia :)
UsuńSwoją drogą mieszczańska moralność dziewiętnastego wieku była straszna - prawie wszystko uchodziło za nieprzyzwoite. Żeby przypudrowanie twarzy uznawać za gorszące... Cieszę się, że nie żyję w tamtej epoce.
Tak, te wymogi moralne, szczególnie dotyczące kobiet, były okropne i niemożliwe do zastosowania, a łamanie ich budziło niezdrowe poczucie winy :( Ale z drugiej strony mam wrażenie, że większość ludzi i tak żyła po swojemu, nie respektując w 100% tego, co było im narzucane :)
UsuńO kolorowaniu zdjęć pisałam tutaj :)
Ups, zły link! Tutaj :)
UsuńGenialne są wszystkie stylizacje :) Idealnie odwzorowują obrazy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWow, jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPorcelano, choć Twoje makijaże zawsze mi się podobały, to odkąd na balu mogłam nosić taki na własnej twarzy, stałam się ich gorącą wielbicielką! :D
OdpowiedzUsuńO, cieszę się, że dobrze Ci się go nosiło :)
UsuńJa mam trudną dla makijażu twarz - mam na tyle ciemną opra oka, gęste brwi i nasycone kolorem usta, że co bym na nie nie nałożyła, i tak nie widać różnicy, a mogę tylko przesadzić ;) Inna sprawa to koloryt skóry - o ile gdy jest spokojna, nie burzy się hormonalnie, jestem stosunkowo wyspana i nawilżona nie muszę nosić prawie nic (tylko puder matujący - szybko się pocę), o tyle z tymi wszystkimi niespodziankami idzie w ruch korekto i podkład :) Na balu miałam na sobie tylko korektor, puder i odrobinę tuszu - czyli mój codzienny makijaż, a różnicy do stanu sprzed malowania nie było widać :)
OdpowiedzUsuńA twoje makijaże są dobre, a stają się coraz lepsze - i kibicuję ci w tym dalej! :)
Jeśli masz tak, że makijaż nie daje jakiegoś super efektu, to po prostu jesteś ładna sama z siebie i nie musisz marnować codziennie czasu na malowanie :D
UsuńWiem, że jeszcze dużo pracy przede mną, ale świadomość, że jest tyle rzeczy do odkrycia i wypróbowania tylko mnie motywuje :)
Ja chętnie poddam się Twoim pędzlom :)
OdpowiedzUsuńJa miałam problem z piegami podczas opracowywania swojego makijażu. Na co dzień je jak najbardziej akceptuję, jednak trudno znaleźć portret XIX piegowatej damy (choć zapewne takie były - damy, nie portrety). Postanowiłam jednak ograniczyć tynk na twarzy i zaakceptować swoje nieco plebejskie, piegowate lico :)
Służę pędzelkami przed następnym balem :)
UsuńA co do piegów, to myślę, że choć w XIX wieku nie były w kanonie, dziś mogą dodawać wiele uroku i nie należy ich w ogóle zasłaniać :)
Piękne makijaże. Staram się sama czasem pomalować w starym stylu (sic!), do tego służy mi brązowa kredka, oraz róż, podkładu używam mineralnego, jasnego.
OdpowiedzUsuńAle ciekawa jestem, jak Ty byś mnie widziała?
Na pewno użyłabym cieni w naturalnych barwach i czarnego tuszu (bo masz teraz ciemne włosy, nie?). Róż, oczywiście też, odrobina rozświetlacza i półprzezroczysta, malinowa pomadka - to moja pierwsza myśl :)
UsuńTe makijaże są naprawdę podobne do tych portretów! :o A Marylou jak zawsze wygląda jak z epoki :)
OdpowiedzUsuńTak, Marylou wyglądała świetnie! :)
UsuńZawsze mi się wydawało że najlepszy będzie tzw. make up - no make up. Ale faktycznie gdy patrzę na te obrazy to np. bez różu nie da się.
OdpowiedzUsuńNie da się i bez cieni do powiek i innych specyfików ;) To ten typ makijażu, który wygląda bardzo delikatnie, ale wymaga sporo pracy :)
UsuńJak zwykle najlepszy jest chyba złoty środek ;) Niektórzy zresztą wyglądają Twoje propozycje są świetne! Niestety, ale w wielu filmach kostiumowych czy może raczej kostiumowopodobnych makijaże bywają zbyt rzucające się w oczy, zbyt współczesne. Myślę, że tu pożądane są nawet jeszcze ostrożniejsze makijaże, bo efekty, jakie dają współczesne kosmetyki są bardziej widoczne. To samo dotyczy materiałów czy detali...Kostiumerki czy rekonstruktorki na pewno mogą sobie pozwolić na więcej dla większego, ogólnego efektu, przecież nie każdy będzie sięgał po jedwab i prawdziwe perły ;)
OdpowiedzUsuńTe współczesne makijaże widać też w filmach kostiumowych z lat 60. XX wieku :P
UsuńNo wiadomo, wszystko zależy od tego, jaki kto ma cel. Ja wzorowałam się na obrazach, bo jednak one najbardziej kojarzą się nam z tym, jak wyglądały kobiety w XIX wieku :)